WIDEO: Poronin. Najprawdopodobniej psy pogryzły zwłoki swojego pana
Autorzy: Łukasz Bobek, Tomasz Mateusiak, Gazeta Krakowska
Poronin. Makabryczne znalezisko, psy zjadły zwłoki swego pana [ZDJĘCIA, WIDEO]
Zmarły korzystał od kilku lat z pomocy opieki społecznej. Obrońcy zwierząt już wcześniej chcieli mu też odebrać część psów, którymi się otaczał.
Zakopiańska policja wspólnie z prokuraturą spod Giewontu próbują ustalić, jakie były dokładne okoliczności śmierci Romualda B., 65-letniego mieszkańca ulicy Kasprowicza w Poroninie. Jego ciało znaleziono w piątek przed południem, po tym, jak pracownik urzędu gminy roznoszący informacje o odbiorze śmieci zauważył, że do domu pana Romualda długo nikt nie zaglądał - m.in. nie było widać śladów stóp na śniegu.
- Urzędnicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej weszli do domu w asyście policji - mówi sierżant Tomasz Rowiński, zastępca rzecznika prasowego zakopiańskiej policji. - Na miejscu znaleziono zwłoki mężczyzny. Prawdopodobnie nie żył już od kilku dni. Co dokładnie było powodem jego śmierci, wyjaśni sekcja zwłok.
Nieoficjalnie wiadomo, że zwłoki znalezione przy Kasprowicza były niekompletne. Obgryzły je psy. Dokładnie 11 kundelków, które mężczyzna trzymał od lat w domu. Jak dodaje Mariola Włodarczyk z Zakopiańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która była na miejscu, psy zjadły także jedno zwierzę ze swojej grupy. Jeszcze w piątek zostały zabrane do schroniska w Nowym Targu (5 zwierząt), a także domu tymczasowego ZTOZ (6 psów).
- Teraz najważniejsze, by te psy uspokoić - mówi Mariola Włodarczyk, prezes ZTOZ. - Wiem, że zaraz znajdą się domorośli "eksperci", którzy będą twierdzić, że psa, który poczuł ludzką krew, trzeba uśpić, ale moim zdaniem tak wcale nie musi być. Te zwierzęta zjadły ciało, bo były głodne, a instynkt powiedział im, że mogą pożywić się tym mięsem. Nie są one jednak agresywne. One się boją.
Kobieta dodaje też, że do Romualda B. od lat apelowała, by ten oddał mieszkające z nim psy do ZTOZ-u czy do schroniska. W domu nie miał bowiem warunków do trzymania tylu zwierząt, a dodatkowo nadużywał alkoholu. Zmarły ostatecznie dopiero w zeszłym roku zmniejszył swe stado z 20 do 12 psów.
Psy odebrać panu Romualdowi chciała także gmina. - Pytaliśmy się go o to kilkakrotnie. Za każdym razem odmawiał. Nie mogliśmy mu ich siłą odebrać - mówi Bronisław Stoch, wójt Poronina. - Tymczasem do urzędu sypały się skargi od ludzi, którzy bali się tych psów. My staraliśmy się zmarłemu pomóc jak tylko mogliśmy. Od kilku lat był pod stałą opieką ośrodka pomocy społecznej. Kupowaliśmy mu karmę dla psów, a także wykonywaliśmy szczepienia czworonogów i podawaliśmy zastrzyki antykoncepcyjne.
Jak zapewnia wójt, pracownicy GOPS regularnie odwiedzali pana Romualda - ostatni raz 9 lutego. - Wówczas twierdził, że czuje się dobrze i nic mu na razie nie potrzeba - dodaje Stoch. Sam wójt kilka miesięcy temu zatrudnił go przy przeprowadzaniu dzieci przez jezdnię. Po kilku jednak wpadkach z alkoholem został zwolniony.