Dlaczego ciepły grudzień tak martwi właścicieli pasiek i dlaczego nietypowa pogoda jest niebezpieczna dla pszczół, wyjaśnia Czesław Trzciański, prezes Dolnośląskiego Związku Pszczelarzy we Wrocławiu.
- Temperatura powyżej 10 stopni zmusza pszczoły do wyjścia z ula. W takich warunkach wiosną odbywają się tak zwane pierwsze obloty, w czasie których rodzina się oczyszcza. Wtedy też pszczelarz może zobaczyć, jaka siła jego pszczół przezimowała – mówi Czesław Trzciański. - Natomiast jeżeli pszczoły wychodzą pojedynczo i fruwają wokół ula, pszczelarzowi trudno ocenić straty. Ale to niejedyny problem.
Przedwczesne opuszczanie ula przez pojedyncze osobniki wiąże się ze stratami, dlatego, że zbyt słabe jeszcze, nie są w stanie wrócić do swego domu. Dwa dni poza ulem o tej porze roku oznaczają dla nich śmierć.
Przy tak ciepłej pogodzie pszczele matki zaczynają też zbyt wcześnie czerwić, czyli składać jaja.
- Czerw w tym czasie jest niekorzystny. Młodą pszczołą musi się opiekować dużo innych pszczół, żeby w ogóle mogła wygryź się z komórki. A zimą mają one do wykonania inne zadania – tłumaczy prezes Trzciański. Dodaje też, że na przetrwanie zimy przez pszczele rodziny wpływ ma wiek pszczół. Zimę przeżywa około 90 procent tych, które wygryzą się z komórki w okresie od 20 sierpnia do 10 września. Im później odbywa się wylęg, tym mniej młodych przeżywa.
- Żeby przeżyć, pszczoły muszą co najmniej pół roku spędzić w ulu, w spokoju, także po to, by mogły przekazać życie nowym pokoleniom – mówi Czesław Trzciański.
Co się dzieje w ulu zimą? Pszczoły nie śpią, wbrew pozorom. Muszą bowiem wytwarzać temperaturę w granicach 35 stopni, muszą się odżywiać, karmić matkę. Potrzebują do tego spokoju.
Dlatego wszyscy właściciele pasiek oglądają prognozy pogody z nadzieją na ochłodzenie.