Zacięta walka o utrzymanie
Nie można jeszcze z całą pewnością stwierdzić, kto opuści najwyższą klasę rozgrywkową. Oczywiście, w najtrudniejszej sytuacji jest Śląsk Wrocław, który do bezpiecznej strefy traci 5 punktów. Źle wygląda rzeczywistość w Lechii Gdańsk, ale równie ciężko ma Zagłębie Lubin i Stal Mielec (po 23 punkty). Puszcza dzięki pokonaniu Piasta Gliwice 2:1 wyszła na powierzchnię, ale nie została jeszcze uratowana. Ma 25 punktów.
W ubiegłym sezonie trzeba było mieć 38 punktów, by się utrzymać. Jak będzie w tym?
- Na to pytanie nie odpowiedziałby David Copperfield ani wróżka z Zabierzowa – żartuje trener Puszczy Tomasz Tułacz. – Nie rozpatrujemy sprawy w ten sposób. Zespoły mają po 32 – 33 punkty i też nie są jeszcze pewne swego, tym bardziej jak się ma 25. Wszyscy będą walczyć, Śląsk przecież też będzie chciał jeszcze zdobyć punkty. Możliwe, że 38 wystarczy, ale może tego nie gwarantować. Dla mnie najważniejsze jest podejście zespołu, przekonanie, że ligę możemy utrzymać. Na tym etapie sezonu w tamtym roku mieliśmy o punkt mniej, a skończyliśmy z czterdziestoma. Dlatego też tak dobieramy sposób gry, by być skuteczni. Musimy pewne rzeczy przeboleć. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że będziemy mogli bardziej otwarcie grać.
Przyjemniejsza przerwa Puszczy
Puszcza opuściła zagrożoną spadkiem strefę. Spędzi przerwę w znacznie lepszych nastrojach.
- To wyjście daje taką atmosferę, która sprzyja konsolidacji zespołu – mówi szkoleniowiec „Żubrów”. – Mamy dwutygodniową przerwę w rozgrywkach i musimy poświęcić ją na jedną podstawową rzecz – przywrócenia kontuzjowanych zawodników do zdrowia. W minionym tygodniu do czwartku dałem zawodnikom wolne, by odpoczęli od siebie, po intensywnym okresie, w którym awansowaliśmy też do półfinału Pucharu Polski. Liczę, że czterej kontuzjowani zawodnicy dojdą do siebie i będziemy dysponowali pełną kadrą.
Pewniak Craciun
Bohaterem ostatniego meczu był autor dwóch bramek Artur Craciun. To niezawodny wykonawca rzutów karnych, strzelił ich już 10 w ekstraklasie na 10 prób!
- Artur bardzo dobrze wykonuje rzuty karne – zgadza się szkoleniowiec. – Jest naszym pierwszym wyborem. Trenujemy ten element gry. Artur nie jest w tym osamotniony. Mówi się, że rzut karny to jest formalność, ale wcale tak nie jest.
Craciun ma na koncie 5 goli w tym sezonie i goni najlepszego strzelca „Żubrów” – Michalisa Kosidisa, który ma 7 trafień. Kosidis tymczasem od czterech meczów pojawia się na boisku jako rezerwowy, ustępując miejsca Hermanowi Barkouskiemu.
Kosidis rezerwowym
- Jest rywalizacja na pozycji numer 9 – mówi trener. – Mam trzech napastników, oprócz tej dwójki także Roka Kidricia, który wcale nie zamierza odpuszczać. Podjęliśmy decyzję, ze Herman zacznie mecz z Lechią, a jego wsparciem będzie „Kosi”. Przyplątała mu się kontuzja żeber i nie był w stanie zagrać w pucharowym meczu z Polonią. Powoli dochodzi do siebie, liczę na niego, bo to czołowy strzelec. Ta rywalizacja może przynieść nam tylko korzyści. Chcę pochwalić za profesjonalne podejście, za zrozumienie. Zawsze mogę na niego liczyć, a pewnie jeszcze nieraz będzie moim pierwszym wyborem.
-
