Ferdinando De Giorgi, Radostin Stojczew i Mauro Berruto, którzy rywalizują o możliwość zastąpienia Stephane’a Antigi, dostali do ręki konkretne warunki pracy, czyli zarobki, wysokości premii za sukcesy i długość obowiązywania kontraktu. Wiadomo, że PZPS chce, by nowy trener związał się czteroletnią umowę, ale z potwierdzeniem po dwóch sezonach.
Jak się dowiedzieliśmy, każdemu z trenerów zaproponowano takie same warunki finansowe. Nowy selekcjoner ma zarabiać miesięcznie ok. 10 tysięcy euro netto, a także może liczyć na wysokie premie za zdobyte medale. Ma mieć polski sztab szkoleniowy oraz w trakcie sezonu klubowego mieszkać w Polsce. Krótko mówiąc - selekcjoner ma być do dyspozycji PZPS przez cały rok, z wyjątkiem urlopu.
Kto będzie nowym selekcjonerem? Na razie wiemy tylko tyle, że wyboru dokona zarząd PZPS albo w najbliższy poniedziałek, albo 20 grudnia. Członkowie specjalnego zespołu do spraw wyboru nowego trenera reprezentacji chcieliby zarekomendować zarządowi kandydata już na najbliższym posiedzeniu, ale jest jeden warunek konieczny - do tego czasu PZPS musi otrzymać od każdego z kandydatów pisemne przyjęcie warunków umowy. W tej sytuacji wydaje się, że bardziej prawdopodobny termin to jednak 20 grudnia.
O faworytach trudno mówić, bo w środowisku siatkarskim sympatie są podzielone. Najmniejsze szanse bez wątpienia ma Berruto, z którym niespecjalnie chcą współpracować siatkarze. Co ciekawe, ich faworytem wydaje się być Stojczew, który wprawdzie słynie z silnej ręki, ale jednocześnie ma najwięcej sukcesów spośród wszystkich kandydatów. Dziś jednak wydaje się, że faworytem jest Ferdinando De Giorgi, za którym przemawia fakt, że od półtora roku pracuje w Polsce i doskonale zna wszystkich siatkarzy. Co ciekawe, nazwisko De Giorgiego pojawiło się jako pierwsze zaraz po igrzyskach w Rio de Janeiro, ale wtedy szefowie PZPS raczej niechętnie o nim mówili. Podobnie zresztą, jak o Stojczewie, a dziś wszystko wskazuje na to, że z tej dwójki będą musieli wybrać selekcjonera przynajmniej na dwa lata.