- Radnym PO przestało zależeć na mieszkańcach, dbają tylko o stołki - mówi Ptaszkiewicz i zapowiada założenie własnego klubu w radzie. Musi zebrać do tego czterech radnych. Twierdzi, że osób, które się z nim zgadzają, jest w radzie 11. - Zobaczymy, kto będzie miał odwagę - mówi. Narazie tylko Tomasz Urynowicz przyznaje, że też zastanawia się nad wystąpieniem z PO.
Grzegorz Stawowy, szef klubu PO w Radzie Miasta, nie traktuje poważnie odejścia Ptaszkiewicza. - Chciał, żeby było z przytupem, żeby inni poszli za nim. Ale on ledwo dostał się do rady, jest w niej nieaktywny i przeciętny. Nie zbierze kolejnych osób - uważa Stawowy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+