Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Majka w nowej grupie kolarskiej. Celem podium Giro d'Italia i etapy Tour de France

Krzysztof Kawa
Rafał Majka z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim
Rafał Majka z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim Michal Gaciarz / Polska Press
Rafał Majka zmienił Tinkoff na Bora-Hansgrohe i ma jasny cel - chce stanąć na podium klasyfikacji końcowej Giro d'Italia i wygrać kilka etapów w Tour de France.

Ten sezon był bardzo udany dla Pana - trzecie miejsce na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, 5. miejsce w Giro d’Italia, koszulka najlepszego górala w Tour de France. Przetrawił Pan już te sukcesy?
Tak, odpocząłem i już zaczynam trenować. Ani człowiek się nie obejrzy, a już trzeba przygotowywać się do następnego sezonu.

Uporządkował Pan już trofea na domowej półce? Które jest najcenniejsze? Wiadomo, olimpijski medal! Każdy zawodnik chciałby go mieć. Igrzyska są co cztery lata, Giro czy Tour de France co roku. Widać, że rozwijam się, moja kariera toczy się dobrze.

Która koszulka jest cenniejsza: mistrza Polski, czy ta w grochy z Francji?

Mistrzem kraju jeszcze nie byłem w elicie. Po Giro przygotowywałem się w górach, przyjechałem do Polski na dzień przed wyścigiem i wygrałem. Wiadomo, że koszulka z Tour de France też jest cenna, bo drugi raz zostać najlepszym góralem to coś fajnego.

Rozstał się Pan z grupą Tinkoff. Będzie Pan jeździł w nowej - Bora-Hansgrohe. Oficjalne pożegnanie już było?

Tak, przez pięć lat jeździłem, najpierw w Saxo Banku, potem doszedł Tinkoff. Kariera rozwijała się harmonijnie. Uważam, że najlepsze lata mam jeszcze przed sobą. Będę dochodził do wyższego pułapu, byleby tylko zdrowie dopisywało. Przechodzę do niemieckiej grupy. Jest w niej bardzo dobry klimat, byłem już na zgrupowaniu.

Co się zmieni?
Przede wszystkim dadzą mi wolną rękę w większej liczbie wyścigów, w których będę liderem. Ale pomogę też drużynie. Na Tour de France nie będę głównym zawodnikiem ekipy. Nawet się cieszę z tego, że to nie ja, a Leopold Koenig będzie tym wiodącym kolarzem. Ja mam wygrywać etapy.

Oferta z Bory Hansgrohe nie była jedyną. Oczywiście, miałem wiele propozycji. Kontrakt mogłem podpisać już w styczniu. Nie chodziło o pieniądze. Chciałem się po prostu dobrze czuć w nowej ekipie. Jak się jest zawodnikiem wysokiej klasy, to odczuwa się presję, ale staram się z nią walczyć.

Kiedy się Pan ostatecznie zdecydował na wybór grupy?

Była presja mediów, a kontrakt tak naprawdę podpisałem w czerwcu. Wybrałem tę ofertę, z którą się czuję bardzo dobrze. Wielu zawodników z Tinkoffu idzie do Bory, także obsługa, masażyści, mechanicy. Z Peterem Saganem dobrze się dogadujemy. Towarzyszyć mi będą Maciej Bodnar i Paweł Poljański.

Odrzucił Pan lukratywny kontrakt z Bahrajnu…

Jeśli chodzi o paliwo, to nie przekupili mnie tym… Powiem szczerze, że rzeczywiście, kontrakt z grupą miałem już na stole, ale nie podpisałem go, bo takie same warunki miałem w Borze, czy innych zespołach. Nie chodziło o pieniądze, ale o to, bym się dobrze czuł w ekipie, by dano mi szansę zostania liderem.

Na jaki okres podpisał Pan kontrakt z niemieckim teamem?

Na dwa lata.

Jakie będzie miał Pan cele w 2017 roku?

Giro d’Italia. Koledzy powiedzieli, że będą jechać na moje konto. Chcieli, żebym wystąpił też we Vuelcie Espana, ale wolałem Tour de France. Będzie mnie widać w ucieczkach i w walce o zwycięstwa etapowe. Chciałbym też wrócić na polskie ziemie i powalczyć w Tour de Pologne. Dla ekipy będzie ważne to, by wygrywać wyścigi klasyczne. Po to sięgnięto po Petera Sagana, a ja i Koenig mamy walczyć na wyścigach etapowych. Chciałbym skończyć jeden z wielkich tourów w pierwszej trójce, a przynajmniej w pierwszej piątce.

Uwolnił się Pan od Alberto Contadora, w którego cieniu Pan pozostawał.

Nie powiem w ten sposób. To bardzo dobry zawodnik, zasługuje na szacunek, wygrał dziewięć wielkich tourów (dwie wygrane mu odebrano po stwierdzeniu dopingu - przyp. żuk). To jeden z najlepszych kolarzy na świecie. Wiele się od niego nauczyłem, ale przyszedł taki czas w karierze, że muszę iść wreszcie swoją drogą. Mam 27 lat. Zwłaszcza, że przechodzimy do nowej ekipy w dobrze znanym polsko-słowackim towarzystwie.

A co z trenerem? **Od półtora roku pracuję z Hiszpanem Patxi Vilą, mamy bardzo dobry kontakt. Też poszedł z nami do Bory. Fajnie, że nie muszę zmieniać toku treningu. Poznał mnie już na tyle, że widzi we mnie potencjał. Zawsze powtarza, że nie mogę spocząć na laurach, muszę poprawiać swoje wyniki. Wie, jak to zrobić. Muszę go tylko słuchać.

Wróćmy do Wielkiej Pętli. Powtarzał Pan wcześniej, że chciałby być liderem na ten wyścig. Co się stało, że to jednak Koenig nim będzie?

Podpisując kontrakt wiedziałem o tym. Powiem szczerze, że nie chciałem być liderem. Jeśli mam walczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce, to wolę o zwycięstwa na etapach. Może mógłbym myśleć o pierwszej piątce, ale jeszcze mi brakuje trochę do tego, by być w trójce. Na razie Christopher Froome jest poza zasięgiem. Przez najbliższy czas będzie faworytem tego wyścigu. A Giro w 2017 roku będzie ciężkie. Mogę się pokusić o dobry wynik. Dlaczego nie? Lubię długie podjazdy. Muszę mieć zespół, a wiem, że będzie on pracował dla mnie. To ustaliliśmy podczas zgrupowania w Monachium. A we Francji skupię się na etapach. Będę miał swobodę, nie tak jak w tym roku, gdy byłem trochę hamowany w niektórych momentach. Co do Tour de Pologne, to jeszcze nie wiadomo na sto procent, czy będę w nim uczestniczył. Szanse na to są pół na pół. Czesław Lang mówił, że tym razem zrobi trasę bardzo ciężką, a to mi odpowiada.

Wesołe jest życie z Peterem Saganem, który lubi niekonwencjonalne zachowania?

Jest bardzo normalnym, fajnym kolegą. Ma wielkie osiągnięcia - dwukrotnie został mistrzem świata, pięciokrotnie wygrywał klasyfikację punktową Tour de France. Bardzo dobrze się dogadujemy, on w sposobie bycia jest naturalny. Podczas „Wielkiej Pętli” była bardzo dobra atmosfera w naszym teamie, choć media spekulowały, że są problemy. Może na koniec kariery opowiem, jak było…

Najbliższe plany przygotowań?

Już trenuję, na razie spokojnie. Zacząłem jeździć na rowerze górskim, po lasach. Pracuję nad techniką. Na razie są to treningi do trzech godzin, do tego siłownia. Nie zacznę sezonu w styczniu, lecz na początku lutego. Miesiąc to duża różnica. W minionym sezonie brakowało mi świeżości podczas pierwszego tygodnia Giro. Wtedy przygotowania zacząłem za wcześnie.

Będą potrzebne Panu dwa szczyty formy - na maj oraz na lipiec i sierpień.

Z tym nie będzie problemu. Uda się przygotować odpowiednią dyspozycje na oba okresy. Da się pogodzić Tour de France i Tour de Pologne, w tym roku godziłem „Wielką Pętlę” i start na igrzyskach. Zacznę sezon chyba od Majorki, potem będzie Dubaj. Później Tirreno-Adriatico, następnie zgrupowanie w Sierra Nevada i start w Giro d’Italia.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rafał Majka w nowej grupie kolarskiej. Celem podium Giro d'Italia i etapy Tour de France - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska