Szybszy od krakowskiego przedsiębiorcy, dwukrotnego zwycięzcy Rajdu Maroka, był tylko Francuz Sébastien Souday. Wyprzedził go o 32 minuty. Na wcześniejszych etapach krakowianina prześladował jednak pech.
– Jazda bez sprawnego amortyzatora to koszmar. Nie tylko nie można się ścigać, ale to również katorżnicza praca. Na rękach wciąż mam bąble od kierownicy, a szyja i plecy potwornie mnie bolą – opowiadał.
Teraz pora na przygotowania do Dakaru, najtrudniejszego terenowego rajdu świata.