Na swoim koncie ma już tytuł mistrza świata. Dwukrotnie był też mistrzem Europy. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko złotego medalu igrzysk olimpijskich. I wszystko wskazywało na to, że wreszcie go zdobędzie. Tak miało być w Rio de Janeiro.
Polski dyskobol był w świetnej formie. W sobotę wszystko wskazywało na to, że to będzie jego konkurs, a złotego medalu nikt mu już nie wydrze. Ale finałowe zawody miały szalony i nieprzewidywalny przebieg.
Małachowski od początku zaczął odważnie. Już po pierwszym rzucie, na odległość 65,38m, wyszedł na prowadzenie. I nie oddał go niemalże do samego końca. W ostatniej serii rzutów najpierw świetną próbę zanotował Estończyk Martin Kupper, który wskoczył na drugie miejsce. Później wyprzedził go Niemiec Daniel Jasinski. W tym momencie Christoph Harting pozostawał bez medalu.
To Niemca najwyraźniej zmobilizowało. Brat Roberta Hartinga oddał po prostu rzut życia. Poprawił swój dotychczasowy rekord (68,37) i tym samym postawił Piotra Małachowskiego pod ścianą. Polak był wyraźnie zdumiony takim obrotem wydarzeń. Wszedł do koła lekko podenerwowany. Niestety przerzucić Niemca już nie zdołał.
Po konkursie Małachowski był wyraźnie zawiedziony. Trudno się jednak mu dziwić. Zarówno on, jak i kibice, z każdą kolejną minutą oswajali się z myślą, że niebawem usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego.
Wyniki konkursu finałowego rzutu dyskiem:
1. Christoph Harting (Niemcy) - 68,37m
2. Piotr Małachowski (Polska) - 67,55
3. Daniel Jasinski (Niemcy) - 67,05
4. Martin Kupper (Estonia) 66,58
5. Gerd Kanter (Estonia) - 65,10
6. Zoltan Kovago (Węgry) 64,50
7. Apostolos Parellis (Cypr) - 63,72
8. Lukas Weisshaidinger (Austria) - 62,44
Piotr Małachowski wicemistrzem olimpijskim. Polak stracił złoto w ostatnim rzucie
Foto Olimpik / x-news
Opracował: ŁŻ
