A zaczęło się świetnie, bo od prowadzenia 4:1. - Faktycznie, zagraliśmy od początku dobrze, agresywnie, tak jak to sobie zakładaliśmy. Ale mecz niestety trwa 60 minut i z upływem czasu gra nam się coraz gorzej układała. Ale mieliśmy szansę, w drugiej połowie mieliśmy bardzo dużo okazji, których nie potrafiliśmy zamienić na gole i to nas wybiło z gry.
Skof pokazał dzisiaj światowy poziom i to on przyczynił się dzisiaj w głównej mierze do zwycięstwa słoweńskiej drużyny - mówił Lijewski.
Po przerwie biało-czerwoni zdobyli tylko siedem goli. - Nie jest to powód do dumy. To jest zdecydowanie za mało, żeby myśleć o zwycięstwie, tym bardziej na igrzyskach olimpijskich. Tak jak mówię, sytuacje bramkowe mieliśmy, ale nie potrafiliśmy tego zamienić na gole. Gdyby było inaczej, to bylibyśmy cały czas w grze - powiedział.