Pierwszy finał turnieju WTA w karierze, 29. pozycja w światowym rankingu, zwycięstwo nad tenisistką z czołowej "10", udział w igrzyskach - to tylko niektóre dokonania Pana młodszej córki Urszuli w tym roku. To jej najlepszy sezon w karierze?
Zdecydowanie tak, a mało kto o tym mówi. Pamiętajmy, że Urszula atakowała z dalekiej pozycji w rankingu, na którą spadła po najcięższym z możliwych tenisowych urazów - kręgosłupa. Na szczęście po udanej operacji w jednej z klinik w Los Angeles powoli wracała do zdrowia. Przecież przez jakiś czas jeździła na wózku inwalidzkim. Lekarz, który zdecydował się na zabieg nowatorską metodą, dał popis swoich umiejętności i wiedzy medycznej. Jesteśmy mu niezwykle wdzięczni. Zważywszy na te perypetie zdrowotne w przeszłości, Ula zrobiła megawynik w tym sezonie wchodząc do TOP-30. O tym trzeba głośno powiedzieć.
Co zmieniła w swojej grze, że zaczęła odnosić sukcesy i piąć się w rankingu?
Przede wszystkim wydoroślała. Trochę później niż Agnieszka, ale jest od niej o ponad rok młodsza. Ula już nie denerwuje się na korcie, jak to kiedyś bywało. Jest spokojniejsza, jej gra stała się bardziej wszechstronna. Od dawna mówiłem, że stać ją na miejsce w czołowej "10" rankingu światowego i podtrzymuję to. Z jej siłą gry spokojnie może zajść bardzo daleko.
Jak daleko?
Teraz jest 29, a będzie jeszcze wyżej. Byle tylko zdrowie dopisywało, to jest najważniejsze. W przyszłości marzy mi się siostrzany finał w Wielkim Szlemie. Teraz przydałby się Uli jakiś spektakularny sukces, np. finał dużego turnieju WTA, choć impreza w Moskwie jest dla niej ostatnią w tym roku. Do tego potrzebna jest jednak nie tylko dobra gra, ale też trochę szczęścia w losowaniu, a z tym, jak wiadomo u Urszuli nie jest dobrze. Często w przeszłości trafiała na najtrudniejsze rywalki, jakie można było wylosować. Podobnie jest teraz w Moskwie. Najpierw córka ograła Francescę Schiavone, to przecież była mistrzyni z kortów im. Rolanda Garrosa, a teraz trafia na Karolinę Woźniacką. To będzie trudne spotkanie, choć obie znają się bardzo dobrze.
W tym roku obserwował Pan grę córek na żywo na turniejach w Miami, French Open, na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Wybiera się Pan do Stambułu na Masters, w którym zagra Agnieszka?
Tak, lecę do Stambułu. Chciałbym jeździć na więcej turniejów w ciągu roku, ale niestety nie pozwala mi na to sytuacja rodzinna. W Krakowie nadal trenuję z córkami. Jestem na bieżąco ze wszystkim, co się dzieje w tenisowym świecie.
Awantura o Carrefour w Sukiennicach
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!