Poborowym kazano zabierać ze sobą tampony na linię frontu na Ukrainie, aby wchłonęły one krew, kiedy zostaną postrzeleni. Powodem tego niecodziennego apelu jest tragiczny brak środków medycznych dla rekrutów rosyjskiej armii. Sytuacja jest znana od początku wojny na Ukrainie.
Na jednym z filmów zrobionych w biurze komisji werbunkowej oficer mówi poborowym, że tampony mogą im uratować życie na froncie.
- Poproście swoje żony, dziewczyny i matki o kobiece podpaski. Najtańsze. Plus najtańsze tampony - tłumaczy kobieta i dodaje, że kiedy dostaną postrzał, natychmiast trzeba przyłożyć tampon do rany. Błyskawicznie nasiąka on krwią, puchnie i ratuje życie żołnierzowi.
Pani oficer wyjaśniła też, że w czasie wojny czeczeńskiej rosyjscy żołnierze używali tamponów jako…. wkładek do butów. - To są informacje z pierwszej ręki z frontu, od mojego przyjaciela – wyjaśniła oficer.
Poborowi usłyszeli również, żeby koniecznie zaopatrzyli się w śpiwory i maty podróżne na własny koszt, a także leki przeciwbiegunkowe oraz opaski uciskowe.
dś
