Roznosiciel przechodzi jednak kolejne etapy wtajemniczenia w swej pracy, dlatego łatwo rozpoznać, czy mamy przed sobą debiutanta, czy też starego wyjadacza.
Debiutant jest zwykle bardzo przejęty swoją pracą. Reklamy szkół językowych wciska z taką pasją, jakby to była informacja o końcu świata.
W idiotycznym mundurku - dostarczonym przez zleceniodawcę - znajduje tzw. identyfikację z firmą. Rosnący obok kosza nieopodal stos zmiętych folderów uważa z kolei za swoją osobistą porażkę.
Czasem nawet podnosi wyrzucone karteczki, by wcisnąć je raz jeszcze.
Za wszelką cenę stara się łapać kontakt wzrokowy naraz ze wszystkimi przechodniami (spod czapki
z daszkiem) przez co oczy biegają mu na lewo i prawo, zeza dostaje, albo przynajmniej boli go głowa. Siada wtedy udręczony i popada w melancholię.
Rutyniarza - kolejny stopień wcielenia - można rozpoznać po gestach mechanicznych, kierowaniu ulotek, zamiast do ręki, w powietrze, twarzy nieobecnej, oczach wbitych w jakiś odległy, nieokreślony punkt.
Roznosiciela, wreszcie, WYZWOLONEGO poznać można na przykład po tym, że jednocześnie wręcza ulotki i rozmawia przez komórkę.
Reklamuje całym sobą i karteczkami, jest jednak skupiony na czymś zupełnie innym - czyta książkę, ziewa, słucha iPoda, je kebab albo obwarzanka.
Ma głęboko w nosie, czy ktoś te papierki czyta, czy nie. Jest mu obojętne, czy reklamuje liceum zawodowe, czy kredyt gotówkowy. Gdy mu się znudzi, zwyczajnie wyrzuca resztę do kubła i idzie
na piwo.