- Biegłem do wywróconego auta. Myślałem, że Ola jest ranna, przygnieciona - opowiada 28-letni mężczyzna. - Ale uderzenie odrzuciło ją daleko.
Inni znaleźli jego dziewczynę. Była zmasakrowana, lecz dawała znaki życia. Karetka zabrała ją w stanie krytycznym do szpitala, lecz wkrótce potem zmarła.
Jarek i Aleksandra planowali ślub, pięć dni wcześniej wynajęli mieszkanie w Krakowie. Na weekend przyjechali do Szczawy, która leży bliżej niż podgorlicka Libusza, skąd pochodziła narzeczona. 28-latek jest specjalistą księgowości, Ola obroniła licencjat w Wyższej Szkole Podhalańskiej i studiowała fizjoterapię w Collegium Medicum UJ. 29 lipca miała obchodzić 23. urodziny. Zamiast podpisać kolejne zaliczenie w indeksie, dr Maria Kózka z Wydziału Nauk o Zdrowiu CM UJ podpisała list kondolencyjny do jej rodziców.
Kolega, który szedł na spotkanie z Jarkiem i Olą, widział jak z wywróconego auta wydostaje się młody pasażer i ucieka z butelką wódki w ręce. Inne osoby na miejscu tragedii zapamiętały, że prędkościomierz toyoty zatrzymał się na 14o km na godzinę.
Policja i prokuratura podają, że kierowca był trzeźwy.Toyotą kierował mieszkaniec niedalekich Słopnic, z wykształcenia kucharz, tak samo jak pasażer ze Szczawy. Z obawy przed mataczeniem, limanowska prokuratura wystąpiła o tymczasowe aresztowanie kierowcy. Sąd Rejonowy w Limanowej umieścił go najpierw na miesiąc za kratami. W minionym tygodniu Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uwzględnił jednak odwołanie prokuratury i dołożył kolejne dwa miesiące aresztu. Wobec pasażera prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe.
Mieszkańcy Szczawy twierdzą, że przez ich wieś nieraz ścigały się samochody. - Każdy wątek będziemy badać - zastrzega Paweł Dunikowski, wiceszef limanowskiej prokuratury.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+