FLESZ - Najdłuższy tunel w Polsce gotowy

Bocian Wiesiek zamieszkał w Ryglicach
Bocian Wiesiek ledwie od paru dni mieszka u Doroty Turczyn w podtarnowskich Ryglicach, ale już rozgościł się na dobre. Noce spędza w kurniku, a dnie w ogrodzie, gdzie z gałęzi i słomy uwił już sobie małe gniazdko. Kury tolerują nowego sublokatora, bo bo to już czwarty z rzędu wielki ptak w ich kurniku.
- Teraz przynajmniej nie ma buntu. Przy poprzednich, kury strajkowały i wychodziły spać na zewnątrz, a bociany zostawały w kurniku - uśmiecha się Dorota Turczyn.
Wiesiek za to doskonale dogaduje się z dwom psami, z którymi dzieli podwórko. Wcale się ich nie boi i spaceruje w towarzystwie owczarka niemieckiego czy mastifa tybetańskiego. Cztery koty trzyma na dystans. Kiedy podejdą bliżej, zaraz zaczyna kłapać dziobem i klekotać. Jak ma ochotę, zagląda do domu. Rozgląda się po salonach, a jeśli czuje się niepewnie, od razu siada na dywanie.
Bocianowi pomogli mieszkańcy gminy Ryglice
Wiesiek powinien już być w drodze do Afryki, niestety wypadł z gniazda. Pechowca dostrzegł mieszkaniec Kowalowej. Powiadomił władze gminy. W akcję pomocy boćkowi został zaangażowany komendant tamtejszej straży pożarnej, Wiesław Siedlik. Imię Wiesiek to właśnie na jego cześć. Mieszkańcy wiedzą, że w takich sprawach najlepiej kontaktować się z Dorotą Turczyn, położną środowiskową i znaną miłośniczką zwierząt.
- To jest kobieta o wielkim sercu. Pomogła już niejednemu zwierzęciu – komplementuje Paweł Augustyn burmistrz Ryglic.
Pani Dorota przygarnęła ptaka, jest też w stałym kontakcie z Jackiem Wąsińskim z Leśnego Pogotowia w Mikołowie, do którego bocian trafi, gdy dojedzie do pełni sił.
- Nie mogłam odmówić. Bocian to symbol położnictwa - moje codziennej pracy, zresztą nie od dziś wiadomo, że to właśnie bociany przynoszą dzieci. Każde życie jest przecież ważne – podkreśla skromnie.
Ptak był bardzo wątły i głody. Jego wybawicielka od razu przyrządziła dla niego posiłek. Dostał pokroje w kosteczkę piersi z kurczaka, które uwielbia i regularnie pałaszuje do dziś. - Karmienie odbywa się raz dziennie w specjalnym pomieszczeniu, żeby kury mu nie podkradły jedzenia - uśmiecha się położna.
Wiesiek doskonale radzi sobie z samodzielnym poszukiwaniem żywności. Gospodyni przestałą nawet kosić trawę, żeby lokator spokojnie w niej polował.
Szanuj ludzi i zwierzęta
Pani Dorota troskę o drugiego człowieka i zwierzęta wyniosła z domu. Jej tata był leśnikiem, a ona przez trzy pierwsze lata życia mieszkała w leśniczówce. - Zasadą, która panowała u nas w rodzinie była: szanuj ludzi i zwierzęta, a będzie ci w życiu dobrze. Tą maksymą kieruję się do dziś – opowiada Dorota Turczyn
Nie odmówiła więc, kiedy mieszkańcy przynieśli jej pokaleczonego jeża. Miała go nakarmić i wypuść na wolność, jednak dwa dni później urodziły się małe jeżyki. Potem ludzie przynieśli kolejne. W opiece nad nimi korzysta z fachowych porad Ośrodka Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży" w Kłodzku, regularnie karmi je kocią karmą i drewnojadami.
Od 35 lat pracuje też jako położna, głównie na terenie gminy Ryglice i okolicach. Zapewnia pacjentkom edukację przedporodową oraz opiekę nad matką i noworodkami. Nie zmieniłaby tego zawodu na żaden inny. - Położnictwo to nie praca tylko sztuka, a do tego trzeba mieć powołanie – podkreśla skromnie Dorota Turczyn.
Bądź na bieżąco i obserwuj