Przypomnijmy: w środę, po burzliwych obradach, delegaci 41. Sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO podjęli następujące decyzje w sprawie Białowieży: zakaz wycinki sanitarnej, wysłanie do puszczy misji ekspertów, którzy do 1 grudnia mają przygotować raport o stanie lasu oraz powrót do dyskusji o wpisaniu terenu na Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu w 2019 roku, na 43. sesji. - To porażka Jana Szyszki - komentował Adam Wajrak. Tymczasem ministerstwo do porażki się nie przyznaje i deklaruje, że będzie respektować ustalenia komitetu. - Uszanujemy tę decyzję - powiedział wiceminister środowiska Andrzej Konieczny, pytany przez dziennikarzy o to, czy skończy się wycinka w Puszczy Białowieskiej. Nie sprecyzował jednak, kiedy drwale i ich maszyny opuszczą las. Tymczasem ministerstwo zaprasza do puszczy delegatów UNESCO.
Ci z pewnością tam pojadą, ale pewnie nie z polskim rządem, a sami, by na grudzień 2018 roku przygotować raport o stanie zachowania lasu. Jeśli zawarte w nim opinie i prognozy będą negatywne, istnieje spore ryzyko, że w 2019 roku Białowieża zostanie wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu.
Co to oznacza? - Wpis na „listę zagrożonych” nie jest karą, ale drogą do otwarcia międzynarodowej pomocy finansowej i merytorycznej - podkreśla przewodniczący 41. sesji prof. Jacek Purchla. - Mówiąc metaforycznie: UNESCO to nie sąd, lecz lekarz, który próbuje znaleźć najlepszą kurację - dodaje.
Rzeczywiście, wpis oznacza, że obiekt czy teren otrzymuje środki na prowadzenie akcji ratunkowej z Funduszu Światowego Dziedzictwa. Komitet zaś opracowuje dla niego plan naprawczy. Jeśli w wyniku tych działań stan dziedzictwa się poprawi, może ono wrócić na „regularną listę” (w tym roku stało się tak z parkami narodowymi: Comoé na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz Simien w Etiopii). Oczywiście w przypadku Puszczy Białowieskiej stanie się tak tylko pod warunkiem, że polski rząd zdecyduje się na warunki UNESCO, którego eksperci są zdania, że las poradzi sobie sam z kornikami (jak radził sobie przez tysiące lat), a człowiek zaprzestanie wyjaławiania lasu wycinką.
Jeśli stan obiektu się nie poprawi, pozycja zostaje skreślona z Listy Światowego Dziedzictwa. Dotychczas do takiej sytuacji doszło dwukrotnie: w 2007 z listy zniknął rezerwat w Omanie, a w 2009 skreślono z niej krajobraz kulturowy doliny Łaby w okolicach Drezna. W obu przypadkach powodem ich degradacji była działalność człowieka. W tej chwili bliski skreślenia z Listy jest Liverpool. Choć wpisano go na listę jako miasto portowe, jeden z najważniejszych punktów handlowych w XVIII i XIX wieku, to w wyniku działalności deweloperów traci swój historyczny charakter. Dziś na Liście Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu figurują 54 obiekty (38 kulturowych i 16 przyrodniczych).
Podczas obrad z wpisania na wspomnianą listę „wybroniły się” delegacje Meksyku (z wyspami i obszarami chronionymi Zatoki Kalifornijskiej), a także przedstawiciele Brazylii (z regionem ekologicznym Cerrado). Oba wpisy dyskutowano, ale ostatecznie postanowiono krajom dać więcej czasu. Wnioski mają być rozpatrzone na kolejnej sesji komitetu UNESCO.
Co ciekawe, w podobnej sytuacji co Polska znalazł się... Kazachstan (który próbował w środę wprowadzić poprawki w dokumencie dotyczącym Puszczy Białowieskiej, dopuszczający m.in. wycinkę sanitarną, co byłoby po myśli ministra środowiska Jana Szyszki). Przez jego teren przebiega fragment Jedwabnego Szlaku, który przeciąć ma budowana droga.
Wczoraj na tę listę trafiło historyczne centrum Wiednia.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 11
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski