FLESZ -Telemedycyna to więcej niż e-recepty

„Apeluję do nauczycieli i rad pedagogicznych, żeby każdy uczeń miał na świadectwie notę z danego przedmiotu o jeden stopień wyższą niż to wynika ze sprawdzianów, testów czy jednostkowych ocen” – napisał w liście otwartym rzecznik praw dziecka.
- Zasady oceniania i klasyfikowania uczniów są wypracowywane przez rady pedagogiczne i muszą być podane do wiadomości na początku roku. A jeżeli w czasie epidemii i nauczania zdalnego nauczyciele widzieli, że jakiemuś dziecku taka praca sprawia trudności albo sprzęt mu szwankuje czy w dużej rodzinie ma problem z dostępem do wspólnego laptopa, to na pewno brali na to poprawkę – mówi nam wiceprezydent Krakowa ds. edukacji Anna Korfel-Jasińska, którą poprosiliśmy o komentarz do apelu rzecznika.
Wiceprezydent uważa, że automatyczne podniesienie ocen wszystkim uczniom to abstrakcyjny, a wręcz nieprzyzwoity pomysł. - Nie, nie może być tak, że jest jakiś bonus za to, że była praca zdalna. Wydaje mi się, że w trakcie prowadzenia e-nauczania nauczyciele mieli świadomość tego, że niektóre dzieci musiały się zmierzyć z taką formułą pracy, było to dla nich coś nowego, więc wówczas oceniając prace i wypowiedzi uczniów brali pod uwagę to, że są to zupełnie nowe warunki, w których dzieci muszą się nauczyć funkcjonować. To się działo na bieżąco – kwituje.
Anna Korfel-Jasińska podkreśla, że liczy na zdrowy rozsądek nauczycieli oraz ich „ludzkie podejście” przy ocenianiu w tej wyjątkowej sytuacji. Przypomina, że obowiązuje zasada indywidualnego podejścia do ucznia i indywidualnego oceniania, ze względu na jego predyspozycje i wkład pracy.
Zdaniem wiceprezydent Krakowa podnoszenie teraz wszystkim ocen o jeden stopień byłoby dla części uczniów krzywdzące, zwłaszcza tych, którzy ciężko pracowali na dobre wyniki. - No, siódemki nie ma - podsumowuje Anna Korfel-Jasińska.
Wiceprezydent Krakowa dodaje, że apel rzecznika jest generalnie spóźniony. - Rzecznik powinien był występować z apelem dotyczącym oceniania w momencie, gdy była wprowadzana zdalna praca i zmieniane były zasady nauczania, czyli w połowie marca. To był czas dla rzecznika, żeby apelować o to, aby w tych zasadach uwzględniać ludzkie sytuacje i nie karać ucznia za to, że ma albo złe narzędzie informatyczne, albo że z jednego komputera korzysta dwójka lub trójka rodzeństwa. Nie teraz, kiedy są wystawiane oceny na świadectwie, bo to jest demoralizujące – stwierdza Anna Korfel-Jasińska. Zaznacza też, że szkoła powinna także przygotowywać młodych ludzi do życia, a w życiu nie ma nic bez wysiłku.
W tym samym duchu wypowiadają się dyrektorzy szkół.
- Na pewno dzieci, szczególnie te, które nie mają komputera w domu lub miały jakieś trudności, zostały całą sytuacją pokrzywdzone. Ale byłoby to niemoralne i amotywacyjne, gdyby wszystkim gremialnie podnieść oceny – mówi Magdalena Mazur, dyrektor krakowskiej Szkoły Podstawowej nr 12. - Jak to miałoby się do dzieci, które rzeczywiście pracowały? A tych po dwóch i pół miesiąca doskonale widać, którym zależy, chcą się uczyć, starają się. Nie zgadzam się z panem rzecznikiem, że wszystkim trzeba podwyższyć ocenę. Natomiast myślę, że nauczyciele – kierując się zdrowym rozsądkiem – będą brali pod uwagę warunki domowe czy techniczne, jakie mają dzieci.
Dyrektorka SP 12 zwraca uwagę, że w systemie oświaty nie ma pojęcia „podwyższenie oceny”. W rozporządzeniu o ocenianiu jest mowa o ustaleniu oceny - robi się to na podstawie umiejętności i wiedzy ucznia, w skali sześciostopniowej. Zdaniem Magdaleny Mazur nie ma więc prawnej możliwości, by "hurtowo" podnieść oceny, musiałoby zostać zmienione rozporządzenie. - A moim zdaniem trochę na to za późno, część szkół już rozpoczęło procedurę klasyfikowania, to zaburzyłoby cały ten proces – dodaje dyrektorka.
Dodajmy, że zapadła już decyzja co do dalszej edukacji zdalnej. W poniedziałek (1.06) minister edukacji narodowej poinformował, że przed wakacjami uczniowie nie wrócą już do tradycyjnych zajęć stacjonarnych.