Wczorajsza rozprawa przed ogłoszeniem wyroku miała charakter merytoryczny. Sąd jeszcze raz wysłuchał argumentów Józefa Wilka, który od początku utrzymywał, że został wyrzucony z pracy przez nowego dyrektora. Według niego, szef przysłany z centrali otrzymał takie zadanie z kolejowej spółki. Powodem, według Wilka, była jego nieustępliwa postawa w negocjowaniu pakietu gwarancji pracowniczych przed przygotowywaną restrukturyzacją spółki.
W żądaniu przywrócenia do pracy szef "Solidarności" podkreślał, że został bezprawnie zwolniony jako lider związkowy. Zaprzeczył on też powodom zwolnienia zgłoszonym przez Cargo. Według ówczesnej dyrekcji Zakładu Południowego PKP Cargo w Nowym Sączu, związkowiec podrobił kartę pracy i wziął nienależne wynagrodzenie za jazdę w charakterze pomocnika maszynisty, której nie odbył. W tej sprawie dyrekcja Cargo zgłosiła doniesienie do prokuratury.
- Sąd oddalając powództwo dał wiarę naszym dowodom w sprawie. Uznał też, co podkreślaliśmy od samego początku, iż są szczególne wypadki, w których funkcyjnego działacza związkowego można usunąć z pracy. Takie okoliczności w przypadku Józefa Wilka właśnie zaistniały - komentowała wyrok sądu mecenas Izabela Zawacka, pełnomocnik spółki Cargo w sporze z Józefem Wilkiem. - Przedstawiliśmy sądowi wystarczające dowody obciążające byłego pracownika Cargo. Wnioskując z treści i ustnego krótkiego uzasadnienia, sąd wziął pod uwagę naszą argumentację - dodała.
Z osobnym komentarzem do tego, co wydarzyło się wczoraj w sądzie wystąpił rzecznik prasowy Cargo Mirosław Kuk.
"Sąd uznał, że PKP Cargo słusznie zwolniło związkowca "Solidarności". Józef Wilk ciężko naruszył podstawowe obowiązki pracownicze, w szczególności w ten sposób, że nie stawiał się do pracy i nie świadczył pracy w dniach, które wynikały z jego grafiku" - czytamy w oświadczeniu rzecznika Cargo. Pisze on, że fakty te zostały potwierdzone nie tylko zeznaniami świadków, ale także zestawieniem danych z logowań telefonu związkowca, które udostępniła spółce Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu.
Od dłuższego czasu media nie mają kontaktu z Józefem Wilkiem, który nie odbiera telefonu. Podobnie było i wczoraj. Udało się nam skontaktować z jego obrońcą, który od początku prowadził jego sprawę w Sądzie Pracy.
- Chcę podkreślić, że wyrok w sądzie pierwszej instancji jest nieprawomocny. Mój klient nie zamierza rezygnować z walki o przywrócenie do pracy i złoży apelację - powiedział nam wczoraj mecenas Bartosz Frączyk. - Proszę zauważyć, że od wielu miesięcy jest osobą bezrobotną. Za pełnienie nadal funkcji szefa "Solidarności" w sądeckim Cargo nie pobiera żadnego wynagrodzenia. To praca społeczna - dodaje prawnik.
Mimo usunięcia go z pracy, Józef Wilk nadal cieszy się zaufaniem kolegów związkowców, którzy w ubiegłym roku wybrali go jako swojego lidera na kolejną kadencję. Zdaniem Jacka Szota z centrali "Solidarności" Cargo we Wrocławiu, prawo nie zabrania, by liderem związku w zakładzie była osoba formalnie w nim niepracująca.