Na takie informacje czekali Lucyna i Jacek Januszowie z Ptaszkowej w gminie Grybów. W bożonarodzeniowy poranek wichura z potężną mocą uderzyła w ich dom. Z dachu zostały strzępy.
- Dokładnie dwadzieścia minut przed ósmą rano usłyszałam trzaski, a zaraz potem huk, jak gdyby coś wybuchło - tłumaczy wciąż jeszcze roztrzęsiona pani Lucyna. - Byłam wtedy w sypialni. Gdy podeszłam do okna, zobaczyłam, że brat, który był na zewnątrz, aż złapał się za głowę.
- Zamknąłem garaż i szedłem w stronę domu - relacjonuje pan Rafał, brat pani Lucyny. - W jednej chwili dach poderwał się w górę i stanął pionowo.
Sto metrów kwadratowych blachy uniosło się i odleciało aż na drugą stronę drogi. Na miejscu szybko pojawiła się jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Ptaszkowej, która zabezpieczyła resztki dachu. Państwo Januszowie szacują straty na około 10 tysięcy złotych.
- Wiatr zerwał nie tylko blachę, ale także powyrywał krokwie i naruszył konstrukcję - wyjaśnia pan Jacek, mąż pani Lucyny. - Zniszczony został także komin, który musimy odbudować.
Rodzina Januszów zgłosiła się do gminy z prośbą o wsparcie. Nie ona jedna. - Tuż po świętach zgłosiły się do nas trzy rodziny, które ucierpiały w wyniku wichury - mówi Wanda Kowalska, kierowniczka grybowskiego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.- Od razu wysłaliśmy wniosek do Wydziału Polityki Społecznej. Chcemy, aby poszkodowane rodziny otrzymały zapomogi z budżetu państwa. Jeśli okaże się, że będzie potrzebna też inna pomoc, wygospodarujemy środki z budżetu naszej gminy.
Monika Frenkiel, rzecznik Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego podkreśla, że aby otrzymać rządowe pieniądze, najpierw należy zgłosić straty w urzędach gminy. Wówczas gmina może wystosować wniosek do Wydziału Polityki Społecznej. Na tej podstawie nastąpi podział środków. Jak dodaje, 30 grudnia wydano decyzję, że do Grybowa trafi 7 tys. zł.
- Ta kwota ulegnie zmianie - zaznacza pośpiesznie Wanda Kowalska. - 7 tys. zł zostało przyznane gminie na podstawie pierwszego wniosku, wysłanego jeszcze 27 grudnia. Teraz zgłaszają się do nas kolejne poszkodowane rodziny. Wydział Polityki Społecznej otrzyma od nas uzupełniony wniosek i wtedy gmina dostanie więcej pieniędzy na zapomogi.
Dla rodziny Januszów z Grybowa pieniądze potrzebne są jak najszybciej. Dach na razie zabezpieczony jest zwykłą folią. Kolejne porywy wiatru ją uszkadzają. Jak dowiedzieli się w kilku firmach budowlanych, zamówień na blachę dachową jest tak wiele, że gdyby od razu wpłacili zaliczkę, towar przyjechałby do nich najwcześniej 10 stycznia.
- Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy nagle spadnie śnieg, przecież folia takiego naporu nie wytrzyma - zastanawia się pan Jacek.
Państwo Januszowie jako jedna z najbardziej poszkodowanych rodzin przez halny na Sądecczyźnie zapomogę mają dostać niezwłocznie.
Wniosku do województwa o wsparcie nie zgłosiła za to gmina Korzenna, gdzie halny również uszkodził kilka budynków.
- W naszej gminie zniszczenia dotyczyły budynków gospodarczych i przydomowych stodół - wyjaśnia Szczepan Sikoń z Urzędu Gminy w Korzennej. - Nie otrzymaliśmy żadnego zawiadomienia o tym, żeby jakaś rodzina została pozbawiona dachu nad głową przez wichurę. Osoby, którym wiatr uszkodził domy, zgłaszały się raczej do ubezpieczycieli, niż do gminy. Ale jeśli otrzymamy sygnały, zareagujemy.
Jak zapewniają pracownicy biura rzecznika rządu, jeśli okaże się, że poszkodowani przez halny będą potrzebowali większej pomocy finansowej, niż są na to przewidziane środki w procedurach dotyczących klęsk żywiołowych, to państwo wypłaci dodatkowe odszkodowania, których wysokość będzie dostosowywana do indywidualnych przypadków.
Premier Tusk obiecał w Zakopanem, że część środków na zapomogi gminy otrzymają już w pierwszych dniach stycznia.
Halny na Sądecczyźnie
- Podczas świąt w Nowym Sączu i powiecie strażacy interweniowali 85 razy .
Najwięcej zniszczeń zanotowano w samym Nowym Sączu, gminie Grybów, w Mogilnie w gminie Korzenna i Obidzy w gminie Łącko.
- W usuwaniu skutków wichury brało udział 90 zastępów straży PSP i OSP, czyli ponad 400 strażaków.
- Najwięcej było wyjazdów do powalonych na drogi drzew. 30 interwencji dotyczyło uszkodzonych dachów.
W pierwszy dzień świąt bez prądu zostało około 1,3 tysiąca mieszkańców m.in. Starego Sącza, Moszczenicy Niżnej, Gołkowic, Barcic i Brzyny.
W Nowym Sączu na ul. Zielonej na tory spadł blaszany dach z hurtowni. Przez 3 godz. ruch pociągów w stronę Krynicy był wstrzymany.
Wiatr wyrwał z korzeniami drzewa iglaste na ul. Batorego, Kolejowej, Limanowskiego, na Starym Cmentarzu, Barbackiego, w Parku Strzeleckim, przy ul. Sucharskiego i Batalionów Chłopskich.Na ulicy Węgierskiej drzewo przewróciło się na zaparkowane pod nim auto.
Halny pozrywał banery reklamowe z sądeckich ulic, uszkodził też kilkadziesiąt tablic i sklepowych neonów.
Wichura uszkodziła elewację bloku przy ul. Nawojowskiej - zerwała ocieplenie niemal z całej ściany budynku.
W Obidzy, Cieniawie, Ptaszkowej i Olszanie wiatr zniszczył dachy na budynkach gospodarczych i mieszkalnych.
W samym Nowym Sączu wiatr uszkodził dachy na ośmiu budynkach.
Podczas trzech świątecznych dni wiatr zerwał 22 linie energetyczne w mieście i uszkodził 24 stacje średniego napięcia w powiecie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+