W składach węgla zapasy topnieją z dnia na dzień. W mniejszych miejscowościach można spodziewać się przerw w dostawach. Ludzie przyciśnięci słonymi rachunkami za gaz i obawiający się kłopotów z zaopatrzeniem w węgiel szturmują nadleśnictwa w poszukiwaniu drewna opałowego. - Węgiel jeszcze jest, ale w końcu go braknie, bo kopalnie są przecież likwidowane - mówi Jerzy Czop, właściciel składu. - Tona węgla kosztuje u mnie 750-800 złotych. Dlatego coraz więcej klientów przerzuca się na drewno, płacąc za kubik 200 złotych.
Czytaj także: Nowy Sącz: trzy rodziny w szpitalu po zaczadzeniu
Sądeczanin Jacek Marchwica zużywa w zimie około pięciu ton węgla. Mieszka w budynku komunalnym i ma dwa piece węglowe. - To wysoka cena jak na możliwości finansowe mojej rodziny, ale przecież drewnem nie będę palił w piecach kaflowych - mówi pan Jacek.
W firmie Carbon w Piwnicznej-Zdroju tona węgla (drobny orzech) kosztuje 760 złotych. Jak mówi właściciel Jacek Długosz, dostawy jeszcze są tu w miarę regularne, ale już w Krynicy są problemy z dostępnością węgla wysokiej jakości.
- Do tej pory sprzedałem około 30 ton - mówi Michał Sekuła z krynickiej firmy Stalex prowadzącej skład. - Mam problemy z dostawami dobrego węgla, który sprzedaję za 740 złotych za tonę. Po tygodniowej przerwie spodziewam się dostawy kilku ton dopiero w piątek. Nadleśniczy z Piwnicznej Stanisław Michalik radzi, aby z niepewnego węgla przerzucać się na drewno, za czym przemawia rachunek ekonomiczny i względy ekologiczne.
- Nasze nadleśnictwo realizuje duże zamówienia na drewno opałowe, które cieszy się coraz większym zainteresowaniem - mówi nadleśniczy. - Ja w swoim domu zużywam w zimie około dziesięciu kubików buka. Płacę około 183 złote brutto za kubik, zatem wychodzi o wiele taniej niż węgiel.
Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu
