Wczoraj sądeccy i limanowscy producenci jaj pojechali do Myślenic na prezentację nowych, bardziej komfortowych klatek dla ptactwa hodowlanego. - Nam, chłopom, nie mieści się w głowie pomysł euroekologów. Forsują swoje pomysły, za które będą słono płacić polscy konsumenci jaj - oburza się Józef Oleksy, hodowca kur z Męciny, który uczestniczył w negocjacjach polskiej delegacji w Brukseli. - Wnioskowaliśmy, żeby przesunąć termin wprowadzenia dyrektywy o 3-4 lata, ale Bruksela powiedziała twardo "nie".
Zobacz także: Limanowa: nie będzie ronda, bo właściciel gruntu protestuje?
Obecnie lokalni hodowcy trzymają po osiem niosek w klatce. Na jedną kurę przypada 500 cm kw. Dyrektywa nakazuje, aby powiększyć powierzchnię do 750 cm. Aby dobrze się czuły, kury muszą mieć też grzędy. Dotychczasowe klatki gospodarze mają wyrzucić na złom lub zmodernizować.
- Przed paroma laty jedno stanowisko dla kury kosztowało hodowców około pięć euro, teraz będzie to nawet dwukrotnie większy wydatek - dodaje Józef Oleksy. - Łatwo wyliczyć, ile mnie to będzie kosztować, skoro hoduję 24 tysiące kur.
**
** hodowcy, skupieni w Sądeckiej Grupie Producentów Jaj Agro-Ferma, hodują w sumie 350 tysięcy niosek. Dziennie produkują ponad 300 tys. jaj. Cena hurtowa za sztukę wynosi 23-25 gr. W sklepach przed Wielkanocą za najtańsze jajko trzeba będzie zapłacić ok. 40 groszy.- Poniesiemy koszty zmian w naszych kurnikach, ale to się odbije nie tylko na nas - mówi Jan Basta, prezes zarządu Agro-Fermy.
Szacuje, że w przyszłym roku cena jaj wzrośnie nawet o 30-40 proc.
Zalecenia Brukseli nie robią wrażenia na gospodyniach handlujących jajami na targowiskach. - Moje jajka kosztują 60 groszy, bo kurki chodzą sobie po łące i skubią trawę - mówi Maria Jabłońska z maślanego rynku w Nowym Sączu.- Na brak klientów nie narzekam.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy