Kolumna samochodów mknąca na sygnale, zablokowane ulice i korki. Do tego wojskowe helikoptery w powietrzu. Tak wczoraj wyglądała wizyta watykańskich oficjeli wraz z przedstawicielami polskich służb i Kościoła, którzy sprawdzali stan przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
Mieszkańcy miasta od rana wiedzieli, że mają ważnych gości. Pędząca kolumna limuzyn, przed którą policja zatrzymywała ruch, skutecznie im o tym przypominała. Po wizycie na Wawelu i krakowskich Błoniach oficjele z Watykanu pojawili się w Tauron Arenie Kraków. Stamtąd mieli się udać do oddalonych o około 20 km Brzegów. Ponieważ to kawałek, skorzystano z transportu lotniczego. Z pobliskiego Muzeum Lotnictwa w powietrze poderwały się dwa helikoptery, które po krótkim czasie wylądowały w Brzegach niedaleko ronda ŚDM.
To tylko spotkanie robocze
Przez cały czas wizyta sprawiała wrażenie bardzo tajemniczej. Nie wiadomo, czy miała związek z krytycznym raportem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, który na początku kwietnia wyciekł do mediów. Eksperci uznali w nim, że organizacja głównych uroczystości ŚDM w Brzegach „może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ich uczestników”. Zalecano wręcz rezygnację z tego miejsca.
- To wewnętrzne spotkanie robocze, jakich mamy wiele - mówiła tymczasem Dorota Abdelmoula, rzeczniczka Komitetu Organizacyjnego ŚDM.
Wyglądało jednak trochę tak, że członkowie delegacji uciekali przed dziennikarzami i ciekawskimi. Na trasach dojazdowych do Brzegów policjanci blokowali okoliczne drogi na czas obecności VIP-ów. Jedno z wąskich gardeł prowadzących do Brzegów od strony Kokotowa, czyli wiadukt kolejowy, było zastawione wozem strażackim, nikt nie mógł tędy przejechać.
Mimo to w Brzegach pojawili się dziennikarze, których członkowie watykańskiej delegacji nie mogli już unikać. Pytani o stan przygotowań, odpowiadali, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Autor: Piotr Ogórek
Brzegi - dobra lokalizacja
- Jestem pewien, że to najlepsze miejsce, jakie wybraliśmy. Jest w stanie w życzliwy sposób przyjąć rzesze młodych, nawet do dwóch milionów osób. Wierzę, że strona polska, Kościół, a także wolontariusze zrobią wszystko, żeby uczynić to miejsce bezpiecznym - mówił Domenico Giani, szef Żandarmerii Watykańskiej.
Wtórował mu kardynał Stanisław Dziwisz. - Wrażenie tych, którzy są tutaj pierwszy raz, jest świetne - powiedział uradowany.
Obecny na miejscu komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk powiedział, że Brzegi wskazali organizatorzy, a rolą policji jest jak najlepsze zabezpieczenie tego miejsca.
- Prace trwają intensywnie i w naszej ocenie to ten poziom, który nas satysfakcjonuje - powiedział.
O ile strona rządowa ma wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa w Brzegach, to takich nie miała okoliczna mieszkanka, która w trakcie wizyty gości z Watykanu akurat przejeżdżała na rowerze obok gotowego już pawilonu, który posłuży duchownym za zakrystię.
- Ja biorę do siebie dziesięcioro pielgrzymów z całego świata, szeroko otwieram przed nimi drzwi swego domu - mówiła 73-letnia pani Ewa w stronę kardynała Dziwisza, czym wyraźnie go ucieszyła.
Po Brzegach delegacja pojawiła się w Centrum Jana Pawła II w Łagiewnikach, gdzie oficjele zjedli obiad.
Później analizowano m.in. trasy przejazdu papamobile w Łagiewnikach. Doszło też do wymian policyjnych odznak pomiędzy polskimi a watykańskimi mundurowymi. O szerszych wnioskach z wizyty nikt jednak nie chciał mówić.
- Spotkanie przebiegło bardzo dobrze, wszyscy byli zadowoleni - mówił kurtuazyjnie ksiądz Adam Parszywka, szef biura prasowego KO ŚDM.
">