Trener Jacek Zieliński powierzył mu obowiązku skrzydłowego. Podobnie było w pierwszym spotkaniu w Chorzowie. Steblecki radził sobie przeciętnie.
- Na pewno było dużo walki i gra w dwie strony była otwarta, bo obie drużyny chciały zdobyć pełną pulę – mówi pomocnik Cracovii. - Skończyło się remisem. Patrząc z perspektywy graczy Pogoni, to wydaje mi się, że jest on dla nich cenniejszy, bo w naszym przypadku liczą się przede wszystkim zwycięstwa, zwłaszcza u siebie.
Cracovia zdobyła bramkę dającą prowadzenie, tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie. To dawało nadzieję na odniesienie zwycięstwa.
- Powiedzieliśmy sobie na początku drugiej połowy, że wyżej wyjdziemy do przeciwnika – opowiada Steblecki. - Udało się to zrobić. Kilka minut później dostaliśmy „gonga”. Jeden błąd zadecydował o tym, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Pogoń oddała jeden celny strzał i… ma remis. Bardzo szkoda straconych punktów. Nie składamy broni, jest jeszcze wiele meczów. Jedziemy teraz do Gdańska i musimy ze stuprocentowym zaangażowaniem walczyć o trzy punkty i o to, by poprawić swoją pozycję w tabeli.
Steblecki robił dużo „wiatru” na skrzydle, często brakowało mu jednak zdecydowania, jeśli chodzi o ostatnie podanie. Czasem jednak koledzy nie szli mu w sukurs, nie wykorzystywali jego podań.
- Nie mogę mieć do nikogo pretensji – mówi pomocnik Cracovii. - Każdy się starał, każdy wkłada całe swoje umiejętności, zaangażowanie w mecz. Wiadomo, że chcemy wygrywać spotkania. Nikomu nie można odbierać chęci. Zabrakło jednak skuteczności, wykończenia. Mam sam do siebie pretensje o jedną sytuację. Była wrzutka i Sebastian Rudol lekko „dziubnął” piłkę, ona mi spadła na nogę i zawahałem się. A w tej sytuacji wydaje mi się, że powinienem jak najszybciej oddać strzał. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale noga mi się troszeczkę poślizgnęła. To jest sytuacja, która powinna być wykorzystana i miałoby to wpływ na mecz. Mogę mieć więc pretensje tylko do siebie.
Steblecki na razie wygrywa rywalizację o miejsce w składzie. Jednak wkrótce wróci Mateusz Cetnarski i ta sytuacja może się zmienić.
- Cały czas trwa walka o miejsce w jedenastce – mówi zawodnik. - Niezależnie od tego, czy ktoś jest zdrowy, czy nie.
Mamy szeroką kadrę, wielu zawodników, którzy aspirują do tego, by grać. Jak „Mati” wróci, to będzie to tylko z korzyścią dla zespołu.