Na usługach seksualnych zarabiali trzej wspólnicy skazanego. Dbali, żeby klienci płacili i nie stanowili zagrożenia dla kobiet. Wszyscy dobrowolnie poddali się karze od czterech do ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Wyrok na tych trzech mężczyzn zapadł we wtorek. To orzeczenie, jak i wyrok na Mariusza Sz. nie są prawomocne.
Skazany w piątek mężczyzna, jesienią ub.r. otworzył w Limanowej agencję towarzyską. Miała siedzibę w budynku byłej remizy Ochotniczej Straży Pożarnej. Było to możliwe, bo miasto sprzedało obiekt prywatnej osobie, a ta wynajęła obiekt oskarżonemu Mariuszowi Sz. Prokuratura nie znalazła dowodów, by właściciel budynku wiedział o prostytutkach pod jego dachem. Nie miał o tym pojęcia nawet mieszkający po sąsiedzku Marek Wolak.
- Nic podejrzanego tam nie widziałem - zarzeka się sąsiad zamkniętej już agencji towarzyskiej. Jesienią 2012 r. Mariusz Sz. wprowadził do budynku trzy młode kobiety - Polkę, Ukrainkę i Litwinkę. Klienci dowiadywali się o ich ofercie z internetowego portalu, zamieszczającego darmowe anonse erotyczne.
- Pracowały w agencji dobrowolnie - mówi Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej. 40 proc. zarobionych pieniędzy oddawały oskarżonemu, Mariuszowi Sz. Sąd zobowiązał go do pokrycia 885 zł kosztów procesu i zapłaty 800 zł grzywny. Finansowa kara w rzeczywistości będzie niższa, ponieważ na poczet kary zaliczono okres zatrzymania skazanego - od 27 lutego do 19 marca tego roku.
Nie wiadomo, co dzieje się z prostytutkami, które złożyły zeznania w śledztwie. Prokurator Tomasik nie wyklucza, że wyjechały z Limanowej, żeby szukać zatrudnienia w innych agencjach towarzyskich. W Polsce prostytucja nie jest bowiem karana. Karze podlegają jedynie osoby, które umożliwiają uprawianie nierządu i czerpią z tego zyski.
Czterem limanowianom groziło do 3 lat więzienia. Zagrożenie byłoby wyższe (do 10 lat), gdyby kobiety siłą zmuszano do świadczenia usług seksualnych. Według śledczych, w limanowskiej agencji przemocy nie było.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+