Anna Rolka, gorliczanka, nie ma już wątpliwości: o długu, nawet najmniejszym nikt nie zapomni. Nie ma co liczyć, że się rozpłynie. W środę dostała z lubelskiego sądu nakaz zapłaty. To ciąg dalszy sprawy ze SKOK-iem Skarbiec. To słynne już 94 złote tytułem uzupełnienia wkładu.
- Do tego jeszcze koszty postępowania sądowego, czyli kolejne 90 - mówi. - W sumie 184 złote - wylicza.
Pismo na kilka stron zapełnionych drobnym, prawniczym językiem. Najważniejsza informacja to ta, że na wpłatę ma 14 dni. Oczywiście, może się odwołać, złożyć zażalenie - w liście z sądu wszystko jest dokładnie opisane, ale raczej się nie zdecyduje.
- Mogłam zapłacić, byłoby o połowę mniej - karci sama siebie.
Wściekłość społeczna
Wiosną mieszkańcy powiatu, dawni klienci SKOK Skarbiec, zaczęli dostawać wezwania od syndyka, który żądał od nich po 94 złote. To była dopłata do udziałów, które mieli w SKOK-u, a których wartość została podniesienia o 950 procent. Nikt o tym nie wiedział. Ludzie ciągle powtarzali: to oszustwo.
Marcin Karliński ze Stowarzyszenia Wspierania Spółdzielczości Finansowej im. św. Michała w Wołominie już wtedy komentował: „ofiary” SKOK mogą iść do sądu albo… pod Sejm. Zwracał uwagę, że sejmowa Komisja Finansów Publicznych zajmowała się takimi właśnie zachowaniami SKOK, posłowie byli wtedy zgodni, że sprawa wezwań do członków upadłych SKOK jest działaniem skrajnie niesprawiedliwym i słusznie wywołującym wściekłość społeczną.
W maju 2017 r. komisja ogłosiła przerwę w obradach i… nigdy do tematu nie wróciła. Tymczasem klienci ok. 10 upadłych SKOK-ów np. Wołomin, Polska, Wybrzeże wciąż dostają wezwania, a w razie oporu muszą liczyć się z egzekucją komorniczą
Jednorazowi klienci
Wielku klientów w SKOK-u było tylko raz: zapłacili rachunek, zrobili przelew. Ktoś z obsługi podsunął im propozycję, by zostaliczłonkami. Mieli mieć za to ulgi w opłatach za prąd, gaz, telefon.

Biznes
Sławomir Juruś, 30-latek z Gorlic, też dostał taki list wiosną. Członkiem SKOK-u został, gdy był przejazdem w Polsce, na stałe bowiem mieszka za granicą. Do placówki Skarbca wszedł z ulicy, bo potrzebował zrobić przelew. - Zapłaciłem te 94 złote w ostatnim dniu - opowiada. - Uznałem, że więcej kosztowałaby mnie jazda do Polski na wyjaśnianie sprawy - dodaje. To on poinformował nas, że lubelski sąd zaczyna wysyłać nakazy zapłaty.
W grupie siła
Gdy bomba ze SKOK-iem wybuchła, na portalu społecznościowym powstała grupa wsparcia - rzesza ludzi z całej Polski, którzy poczuli się oszukani, chcieli się bronić przed niesprawiedliwymi, jak podkreślali, kosztami. Zaczęli wysyłać listy otwarte do syndyka, zadawali mu dziesiątki pytań, próbowali szukać przychylnych im przepisów. - Gdzieś w połowie minionego tygodnia przeczytałem, że sąd wysyła nakazy zapłaty. Ludzie też nie przebierali w słowach - dodaje.
Listy otwarte, protesty nie zrobiły na syndyku wielkiego wrażenia. Odpowiedział ze szczegółami na każdy zarzut. Kilkustronnicową odpowiedź można sprowadzić do jednego: udowadnia, że wszystko jest zgodne z prawem.
ZOBACZ KONIECZNIE: