Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skromny chłopak ze wsi w weekend jest Kordianem i śpiewa z nim tłum. To gwiazda disco polo spod Nowego Sącza

Alicja Fałek
Alicja Fałek
Kordian, czyli Wacław Cieślik z Żeleźnikowej Wielkiej
Kordian, czyli Wacław Cieślik z Żeleźnikowej Wielkiej Archiwum
Wacław Cieślik marzył, żeby zostać gwiazdą. Zaczął grać i śpiewać disco polo z folkową nutą. Jego utwory mają po kilka milionów odsłon na Youtube. Jest na początku drogi do sławy.

Gdy wyjeżdża na ulicę swoim czarnym chryslerem, stylizowanym na bentleya z tablicą rejestracyjną KORDIAN, nie ma osoby, która by nie zwróciła na niego uwagi. Sam przyznaje, że samochód służy mu do lansu, bo lubi auta i inne gadżety. I choć wydawać by się mogło, że Wacław Cieślik, znany w świecie disco polo właśnie jako Kordian, to zadufany w sobie muzyk, to wcale taki nie jest. Pod czarnymi okularami, dużym samochodem i ułożoną starannie na żelu fryzurą kryje się wrażliwy chłopak.

- Śpiewam o życiu, swoich uczuciach, o tym co mnie w życiu spotkało. Jestem prawdziwy, nikogo nie udaję - mówi 36-letni kawaler z Żeleźnikowej Wielkiej. - Wciąż czekam na miłość mojego życia. Kobietę, która w mojej rodzinnej wiosce znajdzie swój raj na ziemi. Tak, jak ja - zaznacza.

Pechowiec z duszą artysty

Wacław Cieślik mieszka z rodzicami: Zofią i Janem. Pomaga im prowadzić gospodarstwo oraz swoje „Ranczo u Wacka”. Wspólnie z ojcem przygotował większość atrakcji, które w Żeleźnikowej Wielkiej czekają na turystów. Jest drewniany wiatrak, samolot, a nawet statek. Na łące pasą się miniaturowe koniki, w zagrodzie widać owce, kury, obok dumne pawie, a w stajni są krowy i konie. Jest też pies.

- Lubię dłubać w drewnie. Trochę rzeźbię, a dużą radość sprawia mi budowanie czegoś od podstaw - wyjaśnia Wacław. - Potem czuję satysfakcję, gdy widzę efekt końcowy. A jeszcze większą, gdy komuś to się podoba. To zupełnie tak, jak z muzyką - dodaje.

Niewiele brakowało, a Wacław nigdy nie zostałby Kordianem. Gdy miał dwa miesiące nagle zaczął chorować. Lekarze nie wiedzieli co mu dolega. Matce, która cieszyła się z pierwszego syna, mówili, że dziecko może nie przeżyć.

- Mój ojciec wziął go na ręce, wyciągnął przed obraz Matki Boskiej i modlił się - wspomina pani Zofia. - Mówił: Zabierz go, albo wylecz.

Dopiero medycy ze szpitala dziecięcego w Krakowie wpadli na właściwy trop. Okazało się, że malutki Wacław cierpi na tak dziś powszechną skazę białkową.

Potem miał jeszcze dwa wypadki. W wieku czterech lat oparzył się wrzącym rosołem. Do dziś ma widoczne blizny w okolicach nadgarstka lewej ręki.

- Gdy miałem 13 lat tydzień leżałem w śpiączce po wypadku samochodowym - dodaje muzyk. - Pijany kierowca wjechał w samochód, którym z rodzicami i trzema siostrami wracali z cyrku z miasta.

Nastolatek po raz kolejny uniknął śmierci. Miał pękniętą podstawę czaszki ale, szczęśliwie dla niego, nie utworzył się krwiak mózgu.

- Syn mówi, że jest pechowcem. Ale ja mu ciągle tłumaczę, że ma wyjątkowe szczęście. Tyle złych chwil przeszedł, a wciąż żyje i teraz spełnia swoje marzenia - wtrąca się pani Zofia Cieślik.

Jak się okazuje już od małego Wacław cenił muzykę. Można powiedzieć, że ma ją w genach. Tata był wodzirejem weselnym, dziadek od strony mamy grał na akordeonie. Ale mama opowiada, że mały Wacuś najczęściej zasypiał słuchając Dżemu albo Czesława Niemena.

Przez lata gusta muzyczne mu się zmieniały, ale już w podstawówce chłopak wiedział, że granie i śpiewanie będzie jego sposobem na życie. Skończył Państwową Szkołę Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Nowym Sączu I i II stopnia w klasie saksofonu. Jego drugim instrumentem był fortepian. Gry na akordeonie (których ma teraz 15) nauczył się sam.

Przemiana w Kordiana

- Wacek śpiewał od małego. I nigdy nie wstydził się widowni - podkreśla tata Jan Cieślik. - Zawsze mówił, że będzie sławny. I chyba powoli się staje - dodaje dumny ojciec.

Jego syn zaczynał od grania i śpiewania na weselach, choć nie związał się z żadnym zespołem. Zrobił to świadomie, bo jest przeciwnikiem używek.

- Nie palę papierosów i nie piję alkoholu. Denerwują mnie pijani muzycy, a wiadomo, że na weselach trunków wysokoprocentowych nie brakuje - mówi Wacław. - Dlatego wolałem grać sam. Choć przez kilka lat byłem członkiem zespołu popowo-rockowego Antidotum.

Żeby zarobić na życie Wacław Cieślik występował w Klubie Bohema w Nowym Sączu. I choć stworzył kilka autorskich utworów, chłopakowi z Żeleźnikowej trudno było się wybić. Wszystko zmieniło się w roku 2013 r., kiedy przyjął pseudonim Kordian. Nagrał wtedy pierwszy utwór utrzymany w nurcie disco polo pt. „Przytul mnie” i udostępnił w serwisie Youbube.

- Mój pseudonim przyjąłem świadomie. Gdy miałem 16-17 lat poznałem muzyka z Krakowa, który miał na imię Kordian. Byłem nim oczarowany, a jego imię zapadło mi w pamięci - zdradza.

Kordiana w sieci znalazła młoda gwiazda disco polo Eva Basta. Zaproponowała mu nagranie duetu. Wspólnie wylansowali przebój „Ciągle cię czuję”. Potem powstawały kolejne utwory, zaczęły się koncerty, zaproszenia do telewizji i wywiady dla kolorowych czasopism.

Największą popularność Kordianowi przyniosła piosenka „Dziewczyna z gór”. Ma już ponad 9 milionów odsłon w sieci.

- Tworzę muzykę lekką, z folkową nutą, bo folk jest mi bliski. Nie śpiewam o dupie Maryni, zależy mi na tym, żeby moje teksty miały jakiś przekaz - podkreśla Kordian. - Studio nagrań urządziłem sobie w domu. Dzięki temu w każdej chwili, gdy poczuję wenę, mogę usiąść przy klawiszach.

Jak wygląda proces twórczy? Stworzenie melodii do jednej piosenki nie trwa dłużej niż pół godziny. Zdaniem Kordiana właśnie tyle czasu potrzeba, żeby stworzyć hit. Tak było z „Dziewczyną z gór”. Najpierw w głowie Wacława pojawia się melodia. Pod nią układa tekst.

- Współpracuję ze starszym i doświadczonym muzykiem, jakim jest Tomasz Butrym - zaznacza wokalista. - A kobiety, które pojawiają się w moim życiu, często są inspiracją dla tekstów, choć nie zdają sobie z tego sprawy.

Mimo że na jego koncerty przychodzą wielotysięczne tłumy, to Wacław nie do końca czuje się gwiazdą. Przyznaje, że przybywa mu fanów, zasypywany jest wiadomościami od pań. Dostaje różne propozycje. - Matrymonialne też, ale jestem wybredny. Wiem jakie kobiety się mi podobają - zaznacza Kordian. - Lubię blondynki, nie lubię szczupłych i wciąż czekam na tą jedną jedyną. Coraz częściej brakuje mi drugiej połówki, zwłaszcza, gdy na koncercie widzę zakochane pary, a ja wracam sam do hotelu.

Dziewczyna Kordiana musiałaby się pogodzić z tym, że wolnych weekendów w grafiku muzyka teraz brakuje. Jednego dnia gra nawet trzy koncerty. Sądeczanie będą mogli go zobaczyć i usłyszeć 8 sierpnia w Galerii Trzy Korony. - Pierwszą płytę zamierzam wydać jesienią - podkreśla Kordian.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska