https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmieciowe jedzenie znika ze szkolnych sklepików

Anna Jarmuż, Marta Żbikowska
Świeże owoce od dawna są w sklepikach szkolnych, ale najczęściej  jako dodatkowy asortyment  obok chętnie kupowanej przez uczniów i relatywnie tańszej "śmieciowej żywności"
Świeże owoce od dawna są w sklepikach szkolnych, ale najczęściej jako dodatkowy asortyment obok chętnie kupowanej przez uczniów i relatywnie tańszej "śmieciowej żywności" Krzysztof Łokaj
Rewolucja w sklepikach szkolnych to dobry krok, aby zacząć zmieniać złe nawyki żywieniowe. Ale zdrowa żywność, czyli o wiele droższa, to praktycznie wyrok śmierci na szkolne sklepiki.

Minister zdrowia tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, w miniony czwartek podpisał rozporządzenie w sprawie sprzedaży "śmieciowej żywności" w szkołach i przedszkolach. Na listę produktów zakazanych trafiły nie tylko chipsy, batony i gazowane napoje, ale też na przykład salami, parówki, serki topione czy majonez.

Produkty, które nie pojawiły się na ministerialnej liście nie będą mogły być podawane w szkolnych sklepikach i stołówkach, ani przygotowywane w przedszkolnej kuchni. Jak tłumaczy Ministerstwo Zdrowia, rozporządzenie ma przede wszystkim wymiar edukacyjny. Ma nauczyć dzieci, szkoły i rodziny, na czym polega zdrowe i bezpieczne odżywianie.

- Musimy dać wyraźny sygnał i wyeliminować ze szkoły tłuste, słone i słodzone pokarmy, które są główną przyczyną otyłości. Jeżeli dziś nie nauczymy dzieci, jak prawidłowo się odżywiać, to za kilkanaście lat staniemy się społeczeństwem otyłych, schorowanych i nieszczęśliwych ludzi - tłumaczy ministerstwo.

Z ministerstwem zgadzają się eksperci zajmujący się dziećmi, których choroby to często konsekwencja niewłaściwego odżywiania się.

- Wprowadzenie rozporządzenia jest bardzo dobrym rozwiązaniem - uważa profesor Piotr Fichna, kierownik Kliniki Diabetologii i Otyłości Wieku Rozwojowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - Liczmy, że zawsze można je poprawiać i dostosowywać do zaleceń lekarskich czy żywieniowych.

Profesor Fichna zauważa, że nowe przepisy to także szansa dla dzieci chorych, ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi.

- Rozporządzenie nie jest zaadresowane do dzieci, które wymagają diety bezglutenowej lub cierpiących na alergie pokarmowe, ale są w nim elementy, które mogą być przydatne także dla tych dzieci - tłumaczy prof. Fichna. - Rozporządzenie nie jest wsparciem dla dzieci z cukrzycą, ale na pewno ułatwi tym dzieciom możliwość dobrego wyboru produktów.

Sama zmiana przepisów nie wystarczy, aby zmienić nawyki żywieniowe najmłodszych na lepsze.

- W szkolnym programie nauczania na wszystkich jego poziomach powinny znaleźć się tematy dotyczące zdrowia, w tym także relacji między zdrowiem, żywieniem, wysiłkiem fizycznym, zagrożeniami przez nikotynę, alkohol oraz substancje psychotropowe - uważa prof. Fichna. - To powinno być stale w programie szkolnym, gdyż dzieci pochodzą z różnych środowisk, mają różną wiedzę, zdolności poznawcze, różny przykład w rodzinie, a szkoła ma za zadanie wyrównywanie szans uczniów, także szans na zdrowie.

Nie dla wszystkich zdrowie dzieci to sprawa priorytetowa. Zmiany wzbudziły spore obawy. Zdaniem dyrektorów szkół, lista produktów, które mogą znaleźć się w sklepiku, jest zbyt restrykcyjna. Skutek może być taki, że te w ogóle znikną ze szkół.

- Produktów, które spełniają wymogi ministerstwa nie ma w ogóle w hurtowniach. A jeśli są, to bardzo drogie - zauważa Sławomir Eliks, dyrektor Gimnazjum nr 56 w Poznaniu. - Jeśli uczeń będzie chciał kupić sobie chipsy i gazowany napój, zrobi to przed lekcjami. Nie mogę mu zabronić jeść tego w szkole.

Zdaniem dyrektorów zmiany najbardziej uderzą w osoby, które prowadzą szkolne sklepiki. Może być bowiem tak, że uczniowie przestaną je odwiedzać.

- Ajenci muszą na swojej działalności zarobić. Ze sklepików zniknie to, czego sprzedaż była dla nich opłacalna - mówi Sławomir Eliks. - Jeśli osoby te będą musiały do swojej działalności dopłacać, zrezygnują.

Tak stało się już w Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego nr 2 w Poznaniu.

- Pan, który prowadził w szkole sklepik, zrezygnował. Uznał, że będzie to dla niego nieopłacalne - tłumaczy Zbigniew Burkietowicz, dyrektor szkoły.

Co można kupić w szkole?

  • Napoje
    Herbata, napary owocowe i kawa zbożowa, woda, soki i przeciery, koktajle.
  • Owoce i warzywa
  • Produkty zbożowe
    Produkty śniadaniowe i inne, bez dodatku cukru i słodzików, o niskiej zawartości lub obniżonej zawartości soli.
  • Mleko i zamienniki
    Mleko bez dodatku cukru i słodzików, napoje zastępujące mleko (sojowe, ryżowe, owsiane, kukurydziane, gryczane, orzechowe lub migdałowe) bez dodatku cukru i słodzików, o niskiej lub o obniżonej zawartości soli.
  • Produkty mleczne
    Jogurt, kefir, maślanka, mleko zsiadłe, mleko acidofilne, serwatka, ser twarogowy, serek homogenizowany. O określonej zawartości cukru i tłuszczu. Bez dodatku słodzików.
  • Kanapki
    Z pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego. Dozwolone dodatki: przetwory mięsne (do 10 g tłuszczu w 100 g), przetwory z ryb, jaja, ser (bez topionego), wyroby z nasion roślin strączkowych, orzechy i nasiona, olej, masło, margaryna, zioła lub przyprawy niezawierające soli, warzywa, owoce. Bez sosów.
  • Sałatki
    Na bazie warzyw i owoców.

Komentarze 20

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
ale o co chodzi?
m
madzia1968
Tłuścioszki... ale nie na słodyczach się wypaśli... Powinni im w sklepikach alkohol zlikwidować. Mnie likwidacja sklepików szkolnych nie przeszkadza w tym by dzieciakom raz w tygodniu do szkoły dawać pyszne mleczna kanapka Monte Snack. Dzieciaki je uwielbiają. W ten sposób chciałam osłodzić im likwidację sklepiku w szkole.
m
madzia1968
Tłuścioszki... ale nie na słodyczach się wypaśli... Powinni im w sklepikach alkohol zlikwidować. Mnie likwidacja sklepików szkolnych nie przeszkadza w tym by dzieciakom raz w tygodniu do szkoły dawać pyszne mleczna kanapka Monte Snack. Dzieciaki je uwielbiają. W ten sposób chciałam osłodzić im likwidację sklepiku w szkole.
p
powerade
Dla dobra dzieci, rozumiem podstawówka i gimnazja, Z autopsji wiem, że młodzi będę chodzić do sklepów osiedlowych, oczywiście wiąże się to z wagarami i większym niebezpieczeństwem np. Wypadek na pasach. Tej głupoty po naszych przedstawicielach władzy się spodziewam ale, że w liceum i technikum gdzie chodzą już pelnoletni uczniowie albo prawie pelnoletni, którzy prawnie kupią już energetyk to tej ustawy tu nie rozumiem, często mam wrażenie, że mój siedmio letni prat wcześniej coś pomyśli niż zrobi, czego nie powiem o tych osobach,
12
Mam nadzieję, że w ślad za tym rozporządzeniem pójdą sklepiki w sejmie, senacie, a przede wszystkim
w ministerstwach, zaczynając oczywiście od MEN. Tam są dopiero tłuścioszki...
V
Vis
Nie wiem dlaczego "zdrowa żywność" jest wg nich droga, bo ja wszystkie lata w sklepikach szkolnych żałowałam że nie mogę sobie kupić sałatki, czy różnych owoców, które w porównaniu ze słodyczami i chipsami są śmiesznie tanie i za cenę paczki laysów można kupić kilogram dobrych bananów. Albo jeszcze więcej warzyw. Także ten. Nie sądzę żeby na serio wprowadzili rzeczy drogie takie jak mleka roślinne. W szkolach ponadpodstawowych i tak juz slodycze byly raczej wymyslem i glownie kupowalismy bułki z duzą ilośćią warzyw i serem/szynką żeby się najeść. Albo tosty.
a
akinom
I co z tego ze w szkole nie kupią tzw. śmieciowego żarcia, jak przyjdą do domu to rodzice nafutruja dziecko nieraz jeszcze gorszym niż w szkole czy przedszkolu jedzeniem albo dzieciak sam sobie kupi...
k
kk
(zakaz sera topionego to chyba wyraz paranoi) a skończy na sklepach osiedlowych bo marketów nikt nie tknie rzecz jasna. A swoja droga ciekawe czy ten urzędas to się tak żywi jak rozpisał w rozporządzeniu?
C
Czytelnik
Sklepiki szkolne pozostaną. Po to ta ustawa. Sklepiki zostaną opanowane przez jadną sieć np. biedronkę, przygotuje ona kilka rodzajów kanapek, z dokładną rozpiską, o której mowa w ustawie i będzie sprzedawać na zasadzie franczyzy w całej Polsce. Po to ta cała ustawa aby ulubiona się naszej ulubionej Pani Premier miała zyski. Ich będzie stać zatrudnić jednego dietetyka na całą Polskę. A jakie pienia zachwytu będzie słychać z ust naszej ulubionej Pani Premier.
g
grzesznik
Lecz się nogi fajnopolaku bo na głowę już zbyt późno
M
Manpi02
Bedzie więcej automatów w szkołach. Powinno sie zabronić wstawiania ich do placówek edukacyjnych, lub te tylko takie które sprzedają jedzenia zdrowe i wodę mineralna
y
yyyy
tak, a w smolensku byl zamach, wtc rozwalili amerykanie, a putin trzyma reke na guziku atomowym... wez pigulke, wez pigulke
y
yyyy
ojoj biedactwa z tych sklepikarzy. do tej pory sprzedawali syf z marża jak za zloto a tu cholera skonczy sie eldorado. no jak zyc?!
ps. zdrowa zywnosc wcale nie musi byc "o wiele drozsza" wystarczy wiecej robic samemu i nie korzystac z gotowcow.
Jeszcze tylko niech rząd zabierze sie za zwolnienia z WF-u i bedzie git.
m
m.
...choć intencje dobre.
Nie będzie nie tylko śmieciowego jedzenia w sklepikach, ale i samych sklepików.
Wg nowego rozporządzenia sklepikarze muszą codziennie przedstawiać szczegółową rozpiskę oferowanych produktów (np.kanapki), z uwzględnieniem ich wartości odżywczej, dokładnie przeliczane na jedną kanapkę. Sklepikarz to nie dietetyk.
Znikną sklepiki szkolne, ale sklepy i sklepiki obok szkół zaspokoją "potrzeby" dzieci. I tak już nie w szkolnym, ale w osiedlowym dzieciaki kupią, czego dusza i żołądki pragną.
Być może kolejny geniusz ministerialny wprowadzi zapis o przeszukaniach tornistrów dzieci i rekwirowaniu niezdrowego jedzenia...
g
grzesznik
Młodzian nie kupi teraz czipsów i od lipca nie kupi też leku na przeziębienie.
Ale za to może kupić środek wczesnoporonny Ella-One...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska