https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć Agnieszki Miedziak [NOWE FAKTY]

Ewa Modzelewska, Katarzyna Ponikowska
archiwum
To był dzień jak każdy inny. Agnieszka Miedziak, 25-letnia studentka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, przygotowywała się do obrony pracy magisterskiej. Chciała trochę odpocząć od książek, więc umówiła się wieczorem na spotkanie ze swoim chłopakiem.

Zobacz także: Agnieszka Miedziak nie żyje. Na Zakrzówku wyłowiono jej ciało

- O 20.20 wracając z zajęć zadzwoniłem do Agnieszki, bo rano umawialiśmy się na wyjście na basen - mówi Adam. - Nie miała ochoty na kąpiel, więc zdecydowaliśmy się spotkać na Rynku Głównym i wrócić spacerem do domu - dodaje.

Nie dotarła na Rynek

Nic nie zapowiadało tragedii. Dziewczyna wyszła ze swojego bloku przy ul. Rydlówka w kierunku ul. Kobierzyńskiej. Ubrana była w zielony sweter z kapturem, dżinsy oraz trampki. Nie miała ze sobą torebki. Szła w kierunku przystanku tramwajowego linii 19 przy Tesco.

Nie wiadomo jednak, czy tam dotarła. Adamowi udało się skontaktować z motorniczą tramwaju, którym mogła jechać dziewczyna, ale kobieta nie pamiętała Agnieszki. Nie zauważyła też niczego podejrzanego. Przy Poczcie Głównej, gdzie powinna wysiąść Agnieszka, kamery nie działają, więc nie można sprawdzić, czy dojechała na miejsce. Pomóc może nagranie z monitoringu z banku PKO przy Kapelance, gdyż znajduje się on przy trasie "dziewiętnastki" i prawdopodobnie mógłby odpowiedzieć na pytanie, czy studentka faktycznie wsiadła do tego tramwaju.

- Od 35 lat mieszkam tu i nie pamiętam tutaj żadnego zaginięcia - przekonuje pani Halina, z ulicy Rydlówka . - Podejrzewam, że coś złego mogło wydarzyć się na przystanku lub w tramwaju. Droga, którą szła dziewczyna, jest bardzo ruchliwa, ktoś musiałby coś zauważyć - dodaje.

Znajomi Agnieszki wiele razy przeszukiwali okolice zamieszkania dziewczyny, próbując natrafić na jej ślad.

- Agnieszka, aby dotrzeć na przystanek, musiała pokonać ok. 500 metrów w bardzo nieciekawej okolicy - opowiada Maks, kolega z uczelni. - Teren jest praktycznie niezamieszkany, wokół rośnie mnóstwo chaszczy, wzdłuż rzeki ciągną się ogródki działkowe - zaznacza.

Czytaj także: Zakrzówek: znaleziono ciało Agnieszki Miedziak

Dokładnie przeczesywali zarośla, przedzierali się przez trzciny, sprawdzali każde możliwe miejsce. Rozdawali ulotki ze zdjęciem zaginionej i pytali o nią wszystkich napotkanych po drodze.

Przeszukali również rondo Grunwaldzkie, gdzie po raz ostatni telefon Agnieszki zalogował się do stacji bazowej o godz. 21.37. - Adaś próbował się do niej dodzwonić. Nie udało mu się - mówi Roksana Ożarowska.

Tydzień po zaginięciu Agnieszki kobieta spacerująca w okolicach Zakrzówka zobaczyła pływające w zbiorniku ciało. Na miejsce przyjechali policjanci oraz prokurator. Następnego dnia odbyła się identyfikacja zwłok.

Bliscy rozpoznali fragmenty ubrania Agnieszki. Nie chcieli identyfikować ciała, aby zapamiętać ją taką, jaka była za życia. Pobrano też do analizy próbki DNA od rodziców studentki.

Dla bliskich Agnieszki samo miejsce odnalezienia jej ciała było dużym szokiem. Zakrzówek jest bowiem daleko od trasy, którą miała pokonać dziewczyna. - Szukaliśmy jej dosłownie wszędzie, ale nie tam - mówi Ewelina, która brała udział w poszukiwaniach.

- Nie rozumiem, w jaki sposób Agnieszka mogłaby się tam sama znaleźć, musiało się stać coś strasznego - mówi.

Nie wierzą w samobójstwo

Ostatni raz przyjaciele widzieli się z Agnieszką podczas wianków.

- Miała nową sukienkę i nowy kapelusz. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Przedstawiłem jej nawet swoją narzeczoną - wspomina Ludwik C. Siadlak, który założył na Facebooku grupę szukającą zaginionej przyjaciółki. Przyłączyło się do niej blisko 20 tys. osób. - Znamy się od lat. Oboje pochodzimy z Częstochowy. Agnieszka zawsze była mi bliska - mówi Ludwik.

Z Częstochowy pochodzi także najbliższa przyjaciółka Agnieszki, Roksana Ożarowska. Razem chodziły do gimnazjum i liceum. - Była spod Częstochowy, więc zawsze po lekcjach przychodziła do nas na obiad. Moja mama śmiała się, że ma jeszcze jedno dziecko - wspomina Roksana. Na studiach dziewczyny mieszkały razem przez trzy lata. Miały wspólną szafę ze swetrami i spódnicami. Często się nimi wymieniały. - Te ciuchy u mnie zostały. Muszę je wyrzucić, bo teraz nie wyobrażam sobie w nich chodzić - urywa dziewczyna.

Jedną z hipotez braną pod uwagę w śledztwie jest samobójstwo dziewczyny, ponieważ przy oględzinach ciała Agnieszki nie stwierdzono śladów udziału osób trzecich. W to nie wierzą jednak jej przyjaciele.

- Była co prawda introwertyczką, czasem zamykała się w sobie, ale znałyśmy się na tyle długo i rozmawiałyśmy tak często, że na pewno zauważyłabym, że ma problem - podkreśla Roksana. Ludwik dodaje: - Była serdeczna i uśmiechnięta. Można było na nią liczyć.

Wprawdzie obrona jej pracy magisterskiej miała się trochę opóźnić, ale nie podejrzewają, żeby z takiego powodu targnęła się na własne życie.

Psycholog Zbigniew Nęcki podkreśla jednak, że młodzi ludzie są coraz mniej odporni psychicznie. - Gorzej znoszą porażki niż ludzie starsi. Niepowodzenia na uczelni przekładają na niepowodzenie w życiu - zauważa. - Rodzice rozpieszczają swoje dzieci, przez co ich odporność psychiczna maleje. A wymagania otoczenia są duże - dodaje.

Samobójstwo to jedna z hipotez. Ale sporo krakowian łączy zaginięcie Agnieszki ze sprawą Małgorzaty Szabatowskiej, która zniknęła 29 listopada 2010 roku. Dziewczyna dotąd się nie odnalazła. Obie kobiety miały podobny typ urody i zaginęły w podobnych okolicznościach.
Czy trzeba się bać?

- Strach wychodzić z domu - mówi Patrycja. - Często przechodzę tymi okolicami i boję się o swoje bezpieczeństwo - zaznacza.

Policja uspokaja mieszkańców i każe czekać na wyniki postępowania prokuratorskiego.
- Na razie nie łączymy tych dwóch zaginięć. Jednak sprawą zajmuje się teraz Prokuratura Kraków - Podgórze - mówi Anna Zbroja z Wojewódzkiej Komendy Policji.

Pomóc w ustaleniu przyczyn śmierci studentki mogą wyniki sekcji zwłok, ale tych należy spodziewać się za dwa, trzy tygodnie.

Znajomi Agnieszki od dwóch dni zbierają się w kościele oo. Dominikanów, by modlić się w jej intencji. - Prawda jest ważna, ale nie zwróci jej życia - mówi Maks, znajomy Agnieszki ze studiów. - Wszelkie dywagacje zostawmy prokuraturze.

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Komentarze 20

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ania
Czy wiadomo ci sie wtedy stało? Czy ktoś ją skrzywdzil???
a
anka
Czy wiadomo co z Agnieszką? Kto to zrobil i jaka jest prawda?
k
krakowianka
A ja sądze,że o wynkach sekcji mozemy sobie pomarzyc..
k
kam
Pogrzeb jest dzis o 14 w Częstochowie. Jesli chodzi o wyniki sekcji itp. to nigdzie o tym nie piszą :-(
N
Nika
o wynikach sekcji lub pogrzebie? Nie chce nikogo dotknąć, ani nie ze wścibstwa pytam tylko obawiam się jeździć w tamte okolice [ a niestety muszę].
m
mizwi
Zastanawia mnie jedna rzecz. Agnieszka wyszła z bloku przy ul. Rydlówka. Zaginiona w ubiegłym roku Małgorzata Szabatowska mieszkała na Kurdwanowie, ale o ile dobrze pamiętam, pracowała w CH Zakopianka. Z Rydlówka do Zakopianki chyba nie jest daleko? Czy ktoś wie, gdzie pracowała Agnieszka?
m
megi...
i wszystkie dziewczyny nosiły okulary nie wiem jak chło;pak łukasz,ja obstawiam że ktos tam jednak morduje,dzieki ze nie mieszkam w krakowie;wspułcZuje rodziną zlłapac Zwyrodnialca i 100 lat robut w kamieniołomie...zaginiecie zawsze smutna sprawa sama sie boje jak wychodze...
bez ściemy
Ktoś z jej bliskiego kręgu ,albo klient kancelarii,w kancelariach rózne sprawy są np które rujnują ludzkie życia i może ktoś się zemścił ale obstawiam na koleżaneczkę jakąś jako inspiratorkę,
R
Rysiek
Ta koleżanka - Roksana, hm mówi " Adaś próbował się do niej dodzwonić." "Adaś"??? ponadto wypowiada się w mediach w zimny sposób o Agnieszce, podkreśla, że sobie nie radziła. Dziewczyny zawsze były razem ale Roksana nie studiowała prawa, nie pracowała w kancelarii i nie miała chłopaka. Ta sprawa jest dość dziwna.
t
truwity
Mysle ze gosciiu jest kryty bo to jest policjant na emeryturze ktory doskonale zna tajniki pracy sledczej a poza tym mam haki na najwyzszych dowodcow policji wiec nic mu nie moga zrobic.
Oczywistym jest faktem ze gosciu mieszka na Ruczaju w blokach ale czasami wyjezdza na wakacje do Zakopanego i kiedys tam tez zamordowal. Wystarczy tylko zobaczyc ktory emerytowany policjant z Ruczaju byl wtedy na wczassach w Zakopanym i juz wiadomo kto jest morderca seryjnym.
t
truwity
W Krakowie grasuje seryjny morderca bo jest juz zbyt wiele niewyjasnionych zabojstw. Seryjnego morderce lapie sie tak ze na mapie oznacza sie czerwonymi kropkami miejsca zabujstw a pozniej pomiedzy nimi rysuje sie czerwonym pisakiem linie. Tam gdzie sie linie przetnom jest miejsce zamieszkania seryjnego moredercy i tylko wystarczy tam isc i go zaaresztowac.
t
truwity
W Krakowie grasuje seryjny morderca bo jest juz zbyt wiele niewyjasnionych zabojstw. Seryjnego morderce lapie sie tak ze na mapie oznacza sie czerwonymi kropkami miejsca zabujstw a pozniej pomiedzy nimi rysuje sie czerwonym pisakiem linie. Tam gdzie sie linie przetnom jest miejsce zamieszkania seryjnego moredercy i tylko wystarczy tam isc i go zaaresztowac.
t
truwity
W Krakowie grasuje seryjny morderca bo jest juz zbyt wiele niewyjasnionych zabojstw. Seryjnego morderce lapie sie tak ze na mapie oznacza sie czerwonymi kropkami miejsca zabujstw a pozniej pomiedzy nimi rysuje sie czerwonym pisakiem linie. Tam gdzie sie linie przetnom jest miejsce zamieszkania seryjnego moredercy i tylko wystarczy tam isc i go zaaresztowac.
M
Magda
Żadne badania nie potwierdzają jej skuteczności, mam nadzieję, że nikt na tą farsę nie da się nabrać
m
mieszkaniec Rydlówki
Zamontować w Krakowie ślepe kamery. Może być z tym kłopot, bo decydenci mogą nie chcieć aby te kamery rejestrowały ich samych.............
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska