Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smoleńsk: political fiction

Jerzy Surdykowski
fot. archiwum
Powiadają, że Rosja ma jedne z najlepszych tajnych służb na świecie. A Polska? "Gdy nam deszczyk pluska, to jest wina Tuska, gdy huragan mamy to zbrodnia Obamy". W Ameryce nikt by tak nie pomyślał. Dlatego im się udaje, a nam niekoniecznie

Wybuch był, ale pychy. Po obu stronach. Wiadomość o trotylu we wraku prezydenckiego samolotu wysadziła w powietrze polską politykę. Chociaż wkrótce zdementowana, przewaliła się przez skłócone partie z siłą huraganu "Sandy". Ale nie przyjęliśmy jej jak Amerykanie: dzielnie, odpowiedzialnie, z poczuciem zaufania do rządu, który, bywa, że robi błędy, ale stara się je naprawić i wesprzeć zagrożonych obywateli.

Może jednak o to chodziło: trudno współistnieć w tym samym państwie siłom, które oskarżają się nawzajem o zbrodnię i zdradę stanu, a z drugiej strony o przygotowywanie przewrotu. Dlatego ośmielę się przedstawić hipotezę spisku uknutego wokół smoleńskiej katastrofy, która jest jeszcze straszniejsza i dalej sięgająca niż wszystkie teorie Antoniego Macierewicza i jego wyznawców.

Według nich, chodziło tylko o zamordowanie niewygodnych polityków w porozumieniu z odwiecznym wrogiem. Jeśli moje podejrzenia są prawdziwe, chodzi o zniszczenie trwającej od historycznego 1989 roku pomyślności Polski, ponowne zepchniecie naszego kraju na margines Europy, uczynienie zeń na powrót pośmiewiska światowej sceny.

Puśćmy więc wodze fantazji za przykładem nieocenionego posła Antoniego. Jeśli ktoś zechce wedle zaprezentowanego tu szkicu napisać wstrząsającą powieść modnego w naszych czasach gatunku "political fiction", zrzekam się praw autorskich w zamian za jakąś zacną butelczynę.

Oto w parę dni po tragedii smoleńskiej, a może nawet w parę godzin po niej, zbiera się na Kremlu najtajniejsze gremium tajnych służb rosyjskich z wieloletnim ich funkcjonariuszem, ówczesnym premierem Władimirem Putinem na czele. Jak Rosja powinna zachować się wobec katastrofy? - Nie chodzi tylko o to, by ukryć bajzel i fuszerkę obsługi naziemnej lotniska w Smoleńsku - przerywa jeden z doradców - ale by wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści!

Od razu zaczyna rysować plan: Polska nie tylko wyrwała się z moskiewskiej orbity, ale weszła do Europy Zachodniej, z sukcesem się rozwija, goni poziom ich życia. Teraz nadarza się szansa, by ten niekorzystny dla Kremla proces odwrócić, ponownie wepchnąć krnąbrny kraj w błoto. Wprawdzie przyczyny tragedii są aż do bólu trywialne, bo postsowiecki "biezporiadok" zderzył się z polskim bałaganem doprawionym kawaleryjską fantazją pilotów, ale można tymi przyczynami i ich dowodami pomanipulować. Trzeba dostarczyć PiS-owi argumentów i poszlak przeciw rządowi, zdezorganizować politykę, skłócić kraj.

- Słusznie! - wsparł go następny ekspert. - Dobrze się składa, że Władimir Władimirowicz dopiero co spotkał się z ich premierem w Katyniu, pokazał ocieplenie stosunków, coś tam niezobowiązująco obiecał. Naiwny Tusk da się nabrać na obiecanki, wszak u siebie szafuje nimi bez umiaru. Dotąd nie potrafił się dogadać z Rosją, co mu Unia ma za złe. Tusk wszystko zrobi, żeby się przypodobać Brukseli. Trzeba mu pokazać przyjazną twarz, coś jeszcze obiecać, ale faktycznie blokować, nie dopuszczać ich przedstawicieli do śledztwa, manipulować dowodami, przewlekać procedury, nie oddawać wraku. Niech Tusk wikła się w kłamstwa, by ocalić złudę poprawy stosunków.

- Kaczyńskiego złość roznosi - wskoczył mu w słowa kolejny. - Nie tylko stracił brata i bliskich współpracowników, ale trawi go niezaspokojona pokusa władzy. Ma dzisiaj 61 lat, wie że jeśli nie powróci na fotel premiera w nadchodzącym okresie, to nie odzyska go już nigdy. Wykorzysta każdą podrzuconą mu poszlakę przeciwko Tuskowi, oskarży go o każdą zbrodnię. Polska rządzona ponownie przez PiS, skłócona z nami, a jednocześnie z Berlinem, Paryżem i Brukselą, będzie krajem, którym bez trudu da się manipulować jak w niezapomnianych czasach targowicy.

- Ministrem spraw wewnętrznych będzie Macierewicz - rozmarzył się jeszcze jeden. - Nie ma nic lepszego na skłócenie społeczeństwa jak obsesja lustracji dwadzieścia parę lat po upadku komuny. - Ale ostrożnie, nie dać się złapać! - zakonkludował sam szef.

Tak od słowa do słowa powstała koncepcja do dziś konsekwentnie realizowana. Znawcy powiadają, że Rosja ma jedne z najlepszych tajnych służb na świecie. A Polska? "Gdy nam deszczyk pluska, to jest wina Tuska, gdy huragan mamy, to zbrodnia Obamy". W Ameryce nikt by tak nie pomyślał. Dlatego im się udaje, a nam niekoniecznie.

***
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku w latach 1990-1996, ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska