Na miejscu zdarzenia przez kilka godzin pracowali płetwonurkowie z Krakowa i Tarnowa. Wisła była też penetrowana z łodzi przez strażaków zawodowych i ochotników z Zabierzowa Bocheńskiego. Ratownicy sprawdzali głównie zakola i zatoki, w których ciało mogło się zatrzymać. Szanse na jego znalezienie tego dnia były jednak niewielkie.
- Widoczność pod wodą wynosi nie więcej niż 20 centymetrów. Rzeka jest zamulona. W takich warunkach można liczyć chyba tylko na łut szczęścia - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" asp. Tomasz Opiła z JRG nr 2 w Tarnowie, który jako pierwszy zszedł pod wodę. Ratownicy nie ukrywali też, że przy tak silnym nurcie Wisły, ciało mogło zostać zniesione bardzo daleko.
Równolegle policjanci próbowali ustalić, kim był poszukiwany. - Według wszelkiego prawdopodobieństwa był to siedemnastoletni mieszkaniec Sokołowic. Ciała co prawda nie odnaleźliśmy, ale pod mostem znaleziono należący do niego rower. Również opis kurtki, który przedstawiono rodzinie, zgadzał się. Mężczyzna miał tego dnia udać się na praktykę zawodową, ale nie dotarł na miejsce - mówi asp. rzecznik prasowy proszowickiej policji asp. Sebastian Czyżewski.
Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+