Pod koniec września po raz pierwszy ekipa robotników trafiła na żelastwo o długości ponad pół metra i średnicy kilkunastu centymetrów. - Kawał metalu wysypał się z łyżki. Gdy to zobaczyłem, to się nie zastanawiałem, tylko od razu "dałem w długą" - na wspomnienie tego pan Sławomir, obsługujący koparkę, sięga po papierosa. Operatorem maszyny jest od siedmiu lat, ale przy ul. Widok w Tarnowie pierwszy raz w życiu trafił mu się niewypał.
- Był z zapalnikiem, więc policja kazała nawet ludziom opuścić sąsiedni dom - mówią jego koledzy z brygady. Kilka dni temu wszystko się powtórzyło. Tym razem, prócz pocisku odgrzebanego koparką, saperzy znaleźli w pobliżu jeszcze 3 kolejne oraz 8 zapalników. Według policjantów, wszystko wskazuje na poniemieckie pociski kalibru 122. Gdyby doszło do wybuchu, zagrożone byłyby pobliskie domy. - To prawdopodobnie z czasów, kiedy w polu za domami stały działa niemieckiej artylerii - podejrzewa mieszkający niedaleko Czesław Madura.
Dom Ryszarda Krzemińskiego stoi jeszcze bliżej groźnego znaleziska. - Sam parę lat temu kilofem wykopałem obok fundamentów mojego domu pocisk - opowiada starszy pan. Na ul. Widok mieszka od urodzenia. Gdy okupacja zbliżała się ku końcowi, miał 11 lat. Przypomina sobie, że obok jednego z domów przy ulicy, z początkiem 1945 roku stały niemieckie działa. - Tuż przed ucieczką Niemcy wysadzali amunicję w powietrze - dodaje.
Mieszkańcy wspominają, że niewypały znajdowano tu również w latach 80., gdy powstawały bloki pobliskiego osiedla Legionów. - A kiedy niedaleko budowany był kolektor ściekowy, to pociski wykopywali co drugi dzień. W sumie chyba ze dwadzieścia ich było - twierdzi pan Wojciech z ekipy pracującej przy kanalizacji.
Niemcy szykowali się tu do walki
Tarnów w czasie II wojny światowej nie był areną ciężkich walk. Skąd więc taki wysyp niewypałów? Tarnowski historyk Antoni Sypek podejrzewa, iż to pozostałości niemieckich przygotowań do obrony przed Armią Czerwoną. W obliczu sowieckiego natarcia w styczniu 1945 roku Niemcy szykowali obronę na linii Tarnowa. Kopano wielkie rowy przeciwczołgowe. - Sowieci zbliżali się do miasta od strony Woli Rzędzińskiej. Wzgórze na ul. Widok było dogodne dla ulokowania artylerii. Gdy jednak pierwsi żołnierze Armii Czerwonej wkraczali do miasta, ostatni Niemcy uciekali z Tarnowa motocyklami za zachód. I całe szczęście, bo gdyby nie oddali Tarnowa bez walki, miasto mogło zostać zrównane z ziemią - mówi Antoni Sypek.
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!