Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sporty bez filtra. Polskie zwycięstwa. Traktat o ścieraniu na proch [KOMENTARZ]

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Sylwia Dąbrowa
Staranowali, zmiażdżyli, rozbili, zmaskakrowali – te oraz oraz kilka innych równie efektownych czasowników okazało się najbardziej pomocnych przy opisywaniu zwycięstwa Polaków nad Brazylijczykami w finale siatkarskich mistrzostw świata. Zupełnie tak, jakby Polak nie mógł po prostu wygrać, tylko zawsze musiał ścierać na proch. Inaczej się nie liczy.

Za językiem polskich relacji sportowych, garściami czerpiących z retoryki bitewnej, kryje się wciąż - być może nieuświadomione – niedowartościowanie. Nie wystarcza sam sukces, tutaj bardziej chodzi o wykazywanie wyższości. Chętniej będziemy odmalowywać obraz upokorzonej potęgi – w przypadku finału z Brazylią całkowicie na siłę, statystyki pokazują, że wyraźnie lepsi byliśmy jedynie w grze blokiem – miast zachwycać się poziomem rywalizacji i być dumnym z faktu, kto to wspaniałe widowisko współtworzył. I na dodatek – cudowny dodatek – okazał się lepszy. To naturalnie działa też w drugą stronę, co przerabiają nie tylko postponowani dziś – też w sumie nie wiadomo dlaczego, ale to temat na inną rozmowę – piłkarze. W dyskusjach o mundialowych dla przykładu klęskach nie podnoszono nigdy argumentów o klasie rywala, dominowała za to zapamiętała krytyka wszystkiego co biało-czerwone. Banalny wniosek, że ktoś mógł być po prostu lepszy nie mieści się w naszym kulturowym kodzie. Sportowe zmagania służą nam więc przede wszystkim do projekcji naszych wyobrażeń o sobie samych.

Być może jeszcze wciąż za mało mamy sukcesów, by nauczyć się zachowywać pewną wstrzemięźliwość w osądach, być może mamy za skomplikowaną historię i zbyt młodą demokrację, by przestać traktować konkurentów jako testerów naszego narodowego potencjału, ale nad tą językową nadpobudliwością warto popracować. Najlepiej zacząć od zarchiwizowania recenzji siatkarskiego triumfu i pracy Vitala Heynena. I wyciągnąć je wtedy, gdy już będziemy go ze złością zwalniać. Niemożliwe? Hm, Stephane Antiga w 2014 roku został oficjalnie uznany za cudotwórcę, a dwa lata później po nieudanych igrzyskach zaczęto przekonywać, że złoto MŚ zdobył przez przypadek.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sporty bez filtra. Polskie zwycięstwa. Traktat o ścieraniu na proch [KOMENTARZ] - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska