Przez trzy dni, nawiązując do tradycji, którą zapoczątkował św. Jan Paweł II, Franciszek pojawiał się wieczorami w oknie papieskim przy Franciszkańskiej 3, by rozmawiać z wiernymi. Były owacje, śpiewy i oklaski. Papież witał się po polsku: „Dobry wieczór”.
Podczas pierwszego, środowego spotkania panowało wzruszenie i zaduma. Papież wspominał 22-letniego Macieja Szymona Cieślę, wolontariusza ŚDM, który 2 lipca zmarł na raka.
Wcześniej w katedrze wawelskiej Franciszek mówił do polskich biskupów m.in. o miłosierdziu wobec uchodźców i solidarności z ubogimi. Zwrócił uwagę na konieczność dostrzegania osób starszych. - Pamiętajcie o dziadkach - powiedział. Przypominał też, że Kościół ma być dla wiernych, że parafia nie może być urzędem z cennikiem posługi kapłańskiej.
Następnego dnia złożył wizytę prezentkom, które w Watykanie opiekują się jego prywatnym magazynem. W kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty modlił się przed relikwiami bł. Matki Zofii Czeskiej, założycielki zgromadzenia. W świątyni niespodziewanie pobłogosławił zdjęcie chorego chłopca z Podkarpacia, które podała mu jedna z sióstr.
Potem, w drodze na Jasną Górę, papież odwiedził w Szpitalu Uniwersyteckim ciężko chorego, pozostającego w śpiączce kardynała Franciszka Macharskiego. Modlił się w jego pokoju.
Wieczorem w oknie papieskim zwrócił się do małżonków, by pamiętali o trzech słowach: „Proszę, dziękuję, przepraszam”.
Do niezwykłego spotkania doszło w piątek w Auschwitz-Birkenau. W byłym obozie zagłady na papieża oczekiwali więźniowie i Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów w czasie okupacji. Wizyta w obozie odbyła się w przejmującej ciszy. - Okrucieństwo nie skończyło się w Auschwitz - powiedział Franciszek wieczorem z okna papieskiego. Przypomniał, że ludzie wciąż cierpią z powodu wojen.