Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Srebrny medal Cracovii też smakuje

Redakcja
Rudolf Rohacek jest prawdziwym bohaterem tego sezonu
Rudolf Rohacek jest prawdziwym bohaterem tego sezonu fot. archiwum
- W meczach ważnych drużyna pokazała, że potrafi grać. Wygraliśmy ważne spotkania z Tychami, weszliśmy do czwórki, a w półfinale pokonaliśmy Unię. To, że weszliśmy do finału, uważam za bardzo duży sukces. Przy tych zamieszeniach, kontuzjach można powiedzieć, że to srebro jest bardzo cenne i bardzo smakuje. - mówi Rudolf Rohacek, trener hokeistów Cracovii. Rozmawia Jacek Żukowski.

Czy była szansa, by Cracovia zdobyła mistrzostwo Polski?
Szansa jest zawsze, ale skończyło się tak, jak się skończyło. Niektórzy zawodnicy zrobili proste błędy, rywale za łatwo strzelali bramki, zbyt szybko zmieniały się wyniki meczów na naszą niekorzyść.

Czy patrząc z perspektywy, trzeci mecz, rozgrywany w Krakowie, mógł być decydujący?
Uważam, że każdy mecz jest ważny, ale pierwszy - w Sanoku, był kluczowy. Byliśmy tam blisko wygranej. Muszę jeszcze mieć trochę czasu, by szczegółowo popatrzeć na te finały, na poszczególne piątki, by zobaczyć, kto popełnił jakie błędy.

Sanok był jednak najmocniejszą drużyną tego sezonu…
Oczywiście. Zespół ten wygrał fazę zasadniczą i play-offy. Grał dobrze.Ale ten srebrny medal, zważywszy na okoliczności - ogromne osłabienia zespołu - trzeba docenić! To duży sukces, że weszliśmy do czwórki. W meczach ważnych drużyna pokazała, że potrafi grać. Wygraliśmy ważne spotkania z Tychami, weszliśmy do czwórki, a w półfinale pokonaliśmy Unię. To, że weszliśmy do finału, uważam za bardzo duży sukces. Przy tych zamieszeniach, kontuzjach można powiedzieć, że to srebro jest bardzo cenne i bardzo smakuje.

Przed dwoma laty też mieliście srebrne medale po porażkach z Podhalem, można to jakoś porównać?
Ta seria była zdecydowanie bardziej wyrównana. Łamaliśmy się w trzecich tercjach. O ile dobrze pamiętam, od 10 lat był to najlepszy finał.

Stracił Pan przed sezonem podstawowych napastników - Łopuskiego, Pasiuta, D. Laszkiewicza, Kostucha, a także obrońców Noworytę, Kłysa. Które osłabienie było najistotniejsze?

To jest życie, zawodnicy przychodzą i odchodzą. Nie można patrzeć, że ktoś zagra za mnie. Potrzebowaliśmy tego, aby wszystkie piątki punktowały. Był problem zgrania, przyszli obcokrajowcy, którzy nie grali, trzeba było wkomponować ich do składu. Okazało się, że ci, którzy odeszli, w nowych klubach nie odgrywali już tak decydującej roli jak u nas. Nie było to decydujące, że nie wygraliśmy w finale. Zadecydowało to, że ten zespół zgrywał się. Gdybyśmy mieli skompletowany zespół od lata, to myślę, że poradzilibyśmy sobie. Nie wszyscy przepracowali jednak letnie przygotowania.

A czy przy porażce nie miała znaczenia psychika? - z Sanokiem wygraliście tylko jeden mecz w fazie zasadniczej, pozostałe zaś przegraliście.
Nie, to nie była kwestia psychiki, play-off to nowe rozdanie.

Zgodzi się Pan z tym, że duży wpływ na rezultat miała postawa pierwszej piątki, która nie grała tak, jak by każdy sobie tego życzył. Nie prezentowała się tak, jak powinna, bo wcześniej musiała "ciągnąć" ten wózek i wyeksploatowała się.

Powiem inaczej, uważam, że zawodnicy nie grali tego, co potrafią, bo nie trenowali w sierpniu. Byli na kadrze, gdy my tymczasem ciężko pracowaliśmy. Tu był problem. Gra nie tylko jedna piątka. Grają dwie czy trzy. Ci z pierwszej wchodzili na osłabienia i przewagi, ale ci z drugiej piątki podobnie.

Czy któryś z zawodników wywarł na Panu duże wrażenie?
Trzeba oceniać grę całego zespołu. Gdy wrócił Kostuch, to był bardzo widoczny, z Unią bardziej, z Sanokiem już mniej. Młodzi zagrali dobrze.

Co będzie dalej? Rozmawiał Pan z zarządem, czy ten zespół będzie wzmocniony?
Zobaczymy, jakie życzenia będą mieli zawodnicy. Nie jest tajemnicą, że 15-20 zawodników, którzy rotują po pięciu klubach, czeka na lepsze oferty. Rynek jest wąski, a konkurencja słaba, i to jest największy problem. Na pewno będziemy rozmawiać ze wszystkimi zawodnikami, którym skończyły się kontrakty u nas, a także z tymi, którym skończyły się umowy w innych zespołach. Besch, Radziszewski, Laszkiewicz mają dłuższe kontrakty.

Z kim się pożegnacie?
Z tymi, którzy nie spełnili oczekiwań. Oczywiście, jeśli będzie ktoś na ich miejsce. Jest mało prawdopodobne, by zostali Lenius i Sucharski.

Będzie Pan patrzył na rynek krajowy czy zagraniczny?
Trzeba patrzeć wszędzie. Hokeiści ze Słowacji czy Czech też by przyszli, tylko trzeba trzeba wziąć pod uwagę, jakie pieniądze kosztowałoby to klub.

Gdyby Pan miał nieograniczone możliwości, to kogo z Sanoka wziąłby Pan do swojego zespołu?
Nie będę operował nazwiskami, ale jeśli będę miał wybór, to wolałbym ściągnąć kogoś z Unii Oświęcim...

Zakończyliście sezon, kiedy wracacie do treningów?
Na początku maja. Będziemy trenować dwa miesiące, a lipiec będziemy mieli wolny. Dla trenerów i działaczy nadchodzi najtrudniejszy okres.

Coś Pan zmieni w przygotowaniach?
Na pewno, by było coś nowego. Więcej będzie siłowni, bo zauważyłem, że zawodnicy mieli problemy z barkami, potrzebna jest odbudowa mięśni. W za-kresie szybkości i wytrzymałości niewiele da się zmienić.

Wie Pan, już jakim budżetem będzie dysponowała sekcja?
Jeszcze nie, ale to rozstrzygnie się dość szybko.

Rozmawiał Jacek Żukowski

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska