Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Srebrny medal Łepkowskiego, skuteczny finisz Staszczaka i... oświadczyny Simonidesa

Jerzy Filipiuk
Zwycięską walką kończącego zawodniczą karierę krakowianina Rafała Simonidesa oraz jego... oświadczynami na ringu zakończyła się niedzielna gala finałowa mistrzostw Europy w muay thai. W Kraków Arenie, według organizatorów, zasiadło około 9 tysięcy osób.

32-letni Simonides, jedna z legend polskiego boksu tajskiego, były mistrz świata i medalista wielu imprez, a obecnie trener reprezentacji Polski, postanowił zakończyć piękną karierę zawodniczą.

W walce wieczoru o mistrzowski pas prestiżowej federacji WMC, która odbyła się według pradawnych zasad muay boran (zawodnicy zamiast rękawic mieli liny oplecione na rękach), efektownie pokonał przez nokaut w drugiej rundzie Taja Tawatchaia Budsadee.

– Walczyłem dla Polski na całym świecie. To był dla mnie zaszczyt. Chciałbym zwrócić uwagę na wartości, jakie niesie za sobą muaythai, czyli honor, przyjaźń, tradycja, szacunek i fair play – powiedział „Simi”.

Jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu Simonides klęknął na ringu i oświadczył się swojej dziewczynie Angelice. Ta przyjęła oświadczyny, a narzeczeni zebrali gromkie brawa od fanów.

Krakowski mistrz muaythai podobny gest wykonał kiedyś podczas zawodów w hali Bronowianki Kraków. Wtedy zszedł z ringu i wręczył Angelice kwiaty.

W innym zawodowym pojedynku Oskar Staszczak z Raczadamu Kraków (Simonides walczył w tym klubie wiele lat) wygrał na punkty z Francuzem Jimmym Vienotem. Dwie pierwsze rundy były wyrównane, w trzeciej krakowianin ruszył do ataku.

– Dominowałem w niej, mój rywal był oszołomiony. Zacząłem wtedy uderzać łokciami. Bardzo się cieszę z tej wygranej, z tego, że mogłem walczyć w jednej z największych hal w Europie i że pokonałem rywala, który od kilku lat trenuje w Tajlandii – powiedział aktualny wicemistrz globu, który stoczył trzeci w karierze zawodowy pojedynek (poprzednie także wygrał).

W finałowej gali, w walce o złote medale, wystąpiło trzech Polaków. Na najwyższym stopniu podium stanął warszawianin Mateusz Kopiec, który w finale kat. 71 kg pokonał na punkty Itaya Gershona z Izraela.

W finale kat. 67 kg Marcin Łepkowski z Raczadamu po pięknym boju przegrał z legendą muaythai, wielokrotnym mistrzem świata, Białorusinem Andrejem Kulebinem. Polak pokazał klasę, odważnie atakował, ale musiał uznać wyższość znakomitego rywala, który wygrał jak najbardziej zasłużenie, co przyznał potem sam krakowianin.

– Oddaję mu szacunek. Kopiąc go, momentami czułem się tak, jakbym kopał metalowe pręty – powiedział Łepkowski, który zebrał wiele braw od kibiców.

Trzeci nasz reprezentant, warszawianin Radosław Paczuski, nie mógł walczyć w finale kat. 81 kg z powodu kontuzji.

Co wiesz o Wielkich Derbach Krakowa? [POZIOM PODSTAWOWY]? WEŹ UDZIAŁ W TEŚCIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Srebrny medal Łepkowskiego, skuteczny finisz Staszczaka i... oświadczyny Simonidesa - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska