W przybliżeniu na cztery miliony złotych została wyceniona realizacja koncepcji budowy stadionu lekkoatletycznego w Lipinkach. To cena za sam obiekt, ale również spore koszty ewentualnych prac ziemnych, a konkretnie wyrównania terenu. Lipinki mają bogatą i pełną dorobku historię jeśli chodzi o lekką atletykę. Stadion byłby nie tylko ukoronowaniem wieloletniej pracy, ale i szansą na przyszłość. Wszystko, gdyby nie te pieniądze...
- Mamy teren koło cmentarza. Uznałem, że skoro mielibyśmy budować, to tak, jak jest przykazane ze wszystkimi atestami i certyfikatami, które są wymagane na obiektach lekkoatletycznych - mówi Czesław Rakoczy, wójt gminy. Terenu, o którym mówi jest na mało. Trzeba by dokupić okoliczne działki. Gmina negocjuje z właścicielami. - Jak to w takich sprawach, każda ze stron chce być zadowolona finansowo, wszyscy potrzebujemy więc czasu na ostateczną decyzję - mówi dalej wójt Rakoczy.
Jednak nie w negocjacjach tkwi największy kłopot przedsięwzięcia. - Duży spadek terenu - to zaprząta głowę. Trzeba by wybierać ziemię z jednej strony i usypywać ją po przeciwnej. Oceniam że pochłonie to grubo ponad milion złotych - opisuje Rakoczy. - Musimy się zastanowić, czy zostajemy przy tej lokalizacji, czy szukamy innego terenu - zapowiada.
Decyzja jest poważna, tym bardziej że w nowej perspektywie gmina miałaby szansę, by dostać na budowę spore dofinansowanie z ministerstwa sportu, tym bardziej że na lekkoatletycznej mapie Polski, Lipinki nie są żadną biała plamą, a miejscem z którego wywodzi się choćby Anna Wojna, Szymon Kulka czy Jolanta Wójcik. Poza tym w 1995 roku powstał tu Uczniowski Ludowy Klub Sportowy. I działa nieprzerwanie do dzisiaj. Z sukcesami. Stadion byłby ukoronowaniem jego pracy.
To, co zawiera koncepcja stadionu, to marzenie niejednego sportowca, nawet amatora.
- Projektant pamiętał o wszystkim - o bieżni, miejscach do skoku w dal, w wzwyż. Swoje miejsce mieliby i ci rzucający kulą i ci od oszczepu. Wyznaczone zostało nawet miejsce na boisko do gry w piłkę nożną - wylicza Rakoczy. Sprawa stadionu ma być poddana pod rozwagę radnych. - Dopiero wówczas można będzie się zastanowić nad zleceniem na wykonanie konkretnej dokumentacji. Pamiętajmy bowiem, że to o czym mówimy, to wciąż tylko koncepcja, która wymaga wielu doprecyzowań - dodaje na koniec.