W Barcicach załoga ambulansu Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego miała dotrzeć w poniedziałek do ciężko chorego mieszkańca przysiółka Malinki położonego w górach Beskidu Sądeckiego. To miejsce niedostępne, zwłaszcza teraz po kilkudniowych opadach deszczu.
Karetka, nawet taka z napędem na cztery koła, czyli przystosowana do poruszania się w trudnym terenie, nie była w stanie przedrzeć się górskim duktem. Ratownicy medyczni poprosili o pomoc strażaków.
Oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Saczu do akcji poderwał druhów z Ochotniczj Straży Pożarnej w Barcicach. Oni byli najbliżej, a co równie ważne, dysponują niewielkim terenowym wozem dodge sprawdzonym w górskich eskapadach ratowniczych.
Barciccy strażacy zabrali ratowników medycznych, by dotarli do oczekującego pomocy i w razie potrzeby pomóc im w zwiezieniu pacjenta do ambulnsu, którym miałby zostać zawieziony do Szpitala Specjalistyczngo im. Jędzreja Śniadeckiego w Nowym Saczu.
Gdy strażacki doddge jechał w góry uderzył w niego samochód osobowy volkswagen polo.
O kontynuowaniu ratowniczej ekspedycji nie mogło być mowy. A chory wciąż oczekiwał pomocy medycznej.
Strażący ochotnicy wezwali na pomoc strażaków zawodowców. Z Nowego Sacza pomknęły dwa wozy PSP. Niewielki terenowy nissan miał przejąć załogę karetki i umożliwić jej dotarcie do pacjenta i póżniej przetransportować chorego do ambulansu. Duży wóz ratownictwa technicznego, miał ściągnąc z gór uszkodzony samochód barcickiej OSP.
Tym razem całą operacja zakończyła sie sukcesem.