Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary wilk pokaże Szpilce, na czym polega prawdziwy boks

Rozmawiał Łukasz Madej
- Ludzie chcą oglądać wojny, a nie gadanie. A ja toczyłem wielkie wojny - przypomina pięściarz wagi ciężkiej Tomasz Adamek, który 8 listopada w Krakowie wyjdzie między liny z 25-letnim Arturem Szpilką.

Kraków coraz mocniej żyje Pana walką z Arturem Szpilką.
Bardzo się cieszę. Myślę, że w ciągu najbliższych kilku dni podpiszę umowę. Czekam tylko na informację od prawnika. Do uzgodnienia zostały jakieś szczególiki, sprawy adwokackie, więc nawet w to nie wnikam.

Krakowską halę już Pan widział?
Nie, ale słyszałem, że jest piękna. Będzie mi bardzo miło wyjść tam do ringu.

Spędzając czas pod Wawelem spotykał się Pan z życzliwym przyjęciem krakowian?
W całej Polsce, gdziekolwiek bym się pojawił, nigdy nie było jakiś ataków na moją osobę. Zawsze jestem mile witany. Przecież jestem normalnym facetem, katolikiem, mam żonę, dzieci. Dlaczego ludzie mieliby mnie nie lubić?

Pytam, bo akurat tym razem publiczność może być po stronie pochodzącego z Wieliczki Szpilki.
Zobaczymy, ile Szpilka będzie mieć kibiców. Wie pan, żeby sobie zapracować na ich szacunek, troszeczkę trzeba jednak powalczyć. Ja serca zdobywam od 1999 roku. To nie taka prosta sprawa, bo ludzie chcą oglądać wojny, a nie gadanie. A ja toczyłem wielkie wojny. We Wrocławiu było ponad 40 tysięcy osób (na starciu z Witalijem Kliczką - red.). Moja rada: rób dużo, mów mało, a wtedy kibice uwierzą, że masz i serce, i umiejętności. No, ale niektórzy dużo mówią, a nic nie robią.

A propos gadania, pewnie Pan zauważył, że rywal zmienił w stosunku do Pana retorykę.
W sumie to nawet nie słucham takich rzeczy. Ja wiem tylko, po co wchodzę między liny i co tam mam zrobić. A gadaniem jeszcze nikt nie zwyciężał.

Artur jest bardzo popularny i to idzie w parze z jego umiejętnościami?
Ja wiem, ilu ludzi przychodzi na jego walki w Polsce i jak mówiłem, na prawdziwą popularność to trzeba sobie zasłużyć. Nie jestem jednak facetem, który krytykuje, obgaduje. Niech Szpilka walczy z Adamkiem, jak tylko potrafi najlepiej. 8 listopada nastąpi weryfikacja, a już po pojedynku będzie można sobie porozmawiać, co tak naprawdę umie.

Za Panem ponad pół setki zawodowych pojedynków. Jak na tle wcześniejszych przeciwników prezentuje się "Szpila"?
W boksie zawodowym trzeba najpierw coś zdobyć, a to co wygrałeś, mówi samo za siebie. Szpilka nie zdobył nic, jest młodym chłopakiem, i tyle. On wyjdzie do ringu ze starym wilkiem, który pokaże mu, jak wygląda prawdziwy boks. Dla mnie to po prostu kolejna potyczka. Nie można jednak nikogo ani umniejszać, ani wywyższać.

Podobno z wysokości trybun oglądał Pan styczniową porażkę Szpilki z Bryantem Jenningsem.
Tak.

I nie jest Pan zdziwiony, że teraz znów zmierzy się z topowym pięściarzem?
Nie wiem tego na pewno, ale podejrzewam, że teraz przed nim największa wypłata w życiu, a każdy z nas walczy przecież dla pieniędzy, nie dla idei. Dla niego to szansa, bo jest młody.

Fachowcy wypominają, że już nawet w czasach amatorskich miał Pan kłopoty z mańkutami.
Oczywiście, że więcej walk toczy się z praworęcznymi rywalami, ale mój trener Roger Bloodworth, który pracował przecież z mistrzami świata, to stary fachowiec od mańkutów. On dobrze wie, jak walczyć z takimi przeciwnikami i co robić, by ich pobić. To żaden dla mnie kłopot ani przewaga Szpilki.

Pan ciągle może być tak dobry, jak wtedy, kiedy był najlepszy na świecie w dwóch kategoriach?
Odpowiem tak: OK, ostatnią walkę przegrałem, ale w jej trakcie nie miałem swoich atutów, nie byłem świeży. Musiałem odpocząć, jestem zdrowy, zregenerowałem się i mogę wrócić.

Szpilka już rozpoczął przygotowania, Pan też?
Jako sportowiec zawsze podtrzymuję formę. Biegam, chodzę na siłownię, ale te właściwe przygotowania rozpocznę w Polsce dziewięć tygodni przed pojedynkiem. Bieganie, sparingi... Wszystko będzie robione na sto procent, bo albo bierzemy ofertę poważnie do serca, albo nie. A ja zawsze trenuję bardzo ciężko i tak będzie już do końca mojej kariery.

"Szpila" tradycyjnie pracuje w Zakopanem. Pan też wybierze Tatry?
Nie, nie potrzebuję tam jechać, bo jestem przecież z Beskidu Żywieckiego. To miejsce mi wystarczy. Pozdrawiam kibiców. Mam nadzieję, że zobaczycie dobrą walkę i będziecie zadowoleni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska