Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stokowiec: Żadna drużyna nie zasłużyła na porażkę

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Fot. Piotr Krzyżanowski
Trener Zagłębia Lubin Piotr Stokowiec przyznał po meczu z Wisłą Kraków, że remis 2:2 jest sprawiedliwym wynikiem, ale jednocześnie dodał, że odczuwa niedosyt, bo gospodarze mieli w drugiej połowie okazje, żeby rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść.

– Myślę, że byliśmy świadkami ciekawego i bardzo dobrego spotkania – stwierdził Piotr Stokowiec. – Nie wiem czy któraś z drużyn zasłużyła na zwycięstwo, ale żadna nie zasłużyła na porażkę. My byliśmy bliżej zwycięstwa, z racji tego, że tą drugą połowę zagraliśmy lepiej. To my dyktowaliśmy warunki gry i tak jak w pierwszej połowie z niczego strzeliliśmy pierwszą bramkę, tak z niczego dostaliśmy gola na 2:2. Szkoda, że sędzia dopatrzył się centymetrowego spalonego przy trzeciej bramce dla nas. Szkoda też, że nie poszliśmy za ciosem i nie udało się zdobyć więcej bramek, bo nasza gra była bardzo dobra. Oddaliśmy prawie 20 strzałów, wiele z nich było celnych. Potrafiliśmy też odwrócić losy tego meczu. Pierwsza połowa nie była bowiem najlepsza w naszym wykonaniu, ale też jak wszyscy widzą, trochę rotujemy składem, bo tych meczów mamy już trochę za sobą. To są właśnie pewne koszty tych rotacji, dawania szansy zawodnikom i ja się z tym liczę. Robię to z pełną premedytacją. Nie da się bowiem grać całego sezonu wąską grupą zawodników. Nie mam pretensji za pierwszą połowę do tych zawodników, co zeszli, to jest taktyka, to jest gra. Myślę, że zareagowaliśmy bardzo dobrze, zmiany były dobre, wniosły do naszej gry dużo ożywienia, odzyskaliśmy kontrolę nad meczem i spokojnie patrzę w przyszłość. Ten remis boli, bo byliśmy zdecydowanie bliżej zwycięstwa. Wyciągamy jednak wnioski, jesteśmy coraz bliżej optymalnej dyspozycji i optymalnego składu. Nie boimy się dać odpocząć niektórym zawodnikom, bo mają trochę w nogach – tak jak Kubicki, Cotra, czy Janus i sprawdzamy następnych. Z jakości gry, szczególnie w tej drugiej połowie, jestem zadowolony. Z wyniku trochę mniej, ale spokojnie. Na tabelę spojrzymy po trzydziestu kolejkach.

Dziennikarze dopytywali jednak Stokowca, czy jest zadowolony z miejsca, które jego drużyna zajmuje obecnie, a po remisie z Wisłą lubinianie awansowali na trzecią pozycję. – Zajmujemy bardzo dobre miejsce, bo jesteśmy dobrą drużyną, dobrze zorganizowaną, ale jakby spytać innych trenerów to nasi zawodnicy dobrze u nas funkcjonują i dobrze grają – powiedział szkoleniowiec. – Mamy przypadki, że wyciąga się zawodnika od nas i już tak dobrze nie wygląda. Jesteśmy dobrze funkcjonującą maszyną. Gramy solidnie i ta solidność to jest nasza cecha. My poniżej pewnego poziomu nie schodzimy i trzymamy poziom. Tym razem nie udało się wygrać, ale dążyliśmy do tego, a jakość gry, to budowanie akcji, szczególnie w drugiej połowie, była naprawdę zadowalająca. Taka jest piłka, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Trzeba być jednak cierpliwym. Będzie naprawdę ciekawie, bo tabela jest spłaszczona i teraz koncentrujemy się na tym, żeby dobrze grać i mieć jak największą grupę zawodników ogranych. Budowy tej drużyny na zawodnikach kadry U-21 naprawdę wiele klubów może nam pozazdrościć.

Piotr Stokowiec został zapytany również o błąd bramkarza Martina Polacka przy drugim golu. Szkoleniowiec Zagłębia bronił jednak swojego podopiecznego. – To jest trudny moment dla Martina, ale on czuje się kiepsko przede wszystko w stosunku do drużyny. Bronił ponad dwadzieścia meczów i bronił na bardzo solidnym poziomie. Błędy zdarzają się każdemu. Tak samo przydarzy się on napastnikowi, który nie strzeli, być może sędziemu, bo nie wiem do końca czy był spalony, czy nie był? Jest rywalizacja na pozycji bramkarza, ale nie wyciągam wniosków. Bramka to newralgiczna pozycja, a błędy bramkarza od razu są widoczne. Jak zawodnik z pola popełni błąd, to jeszcze można coś ukryć. Szkoda, ale nie mam pretensji, ani do Martina, ani do tych, co grali w pierwszej połowie. Taka jest piłka i każdy zostawia sto procent zdrowia i umiejętności i jest to bardzo zadowalające.

Zapytaliśmy trenera Zagłębia, czy gdy zobaczył skład Wisły przeszło mu przez myśl, że skoro nie grają Arkadiusz Głowacki i Richard Guzmics, to jego podopiecznym będzie łatwiej? – Nie pomyślałem tak, bo wiem że życie przynosi różne scenariusze – odparł szkoleniowiec. – Wisła jest w tej chwili w dolnych rejonach tabeli, a wynika to również ze słabszej gry linii obrony i nie deprecjonowałbym tych, którzy weszli w tym meczu. W takich sytuacjach często drużyna mobilizuje się podwójnie, bo wie, że straciła dwóch podstawowych stoperów i tym bardziej jest skoncentrowana. Maciej Sadlok i Alan Uryga to są zawodnicy, którzy też mają sporo meczów na koncie, w tym w reprezentacjach młodzieżowych. Równie dobrze Jagiellonia czy Wisła mogły popatrzeć na nasz skład i powiedzieć, że paru nie gra. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, a wręcz przeciwnie – obawiałem się, że będzie wzmożona koncentracja całej drużyny, bo są ubytki i tak ostatecznie było. My bramki strzelaliśmy po świetnych akcjach. Były stałe fragmenty gry i jacy by stoperzy nie byli, to też można tracić gole. Nie sugerowałem się tym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska