Do niedawna na murze Politechniki widniał nawet bazgroł: "Stary Kleparz. Imperium zła i przemocy". Okoliczni chłopcy spotykali się tam i po to, by obgadać, kto ma ładną a kto brzydką dziewczynę, pograć w dołek i zlizywać ze srebrnego papierka lody cassate. Na te obrazy w pamięci możemy teraz popatrzeć jedynie przez kratę lub szybę kawiarni. To wszystko działo się na tyłach pałacu Tarnowskich, z którego pewnego dnia wyprowadziło się Radio Kraków i na którym zawisł afisz: "Na sprzedaż. 10 milionów".
10 niespełnionych milionów. W dzień po Szlaku spacerowali kominiarze i smutni studenci mechaniki. Teraz zostali tylko kominiarze, studenci są dzisiaj weseli i studiują przeważnie architekturę. W ciągu ostatnich lat ubyło radzieckich królowych nocy, choć mają dziś do dyspozycji dwa tanie hotele a nie jeden. Nawet wizerunek Ojca Świętego, który jeszcze rok temu uśmiechał się przylepiony karteczkami do ściany i niejako uspokajał z niej ten ciemny fragment miasta, spłynął pod ciśnieniem Karchera. Razem z nim zniknął bank, dwukierunkowa jazda i wspomnienie o seryjnym mordercy Karolu Kocie. Szlak się co prawda przedłużył w stronę dworca, przeciął nieistniejące już tory. Zrobił to jednak tylko po to, by pogrążyć się w tunelu. Szlak nigdy nie lubił światła.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+