Kłopoty strażników miejskich zaczęły się w październiku 2013 r., tuż po objęciu fotela szefa gminy przez Cecylię Ślusarczyk. Burmistrz w ramach oszczędności zatwierdziła budżet dla straży tylko do czerwca tego roku. Chciała potem zlikwidować jednostkę. Jej plan spalił na panewce, bo decyzji o likwidacji nie poparli radni. Mieszkańcy zebrali także tysiące podpisów na listach poparcia dla strażników.
- Ludzie są tu tak nauczeni, że jak się coś dzieje, to nie dzwonią na policję, tylko po strażników, bo są szybciej i jest ich więcej - mówi Stanisława Bronisz z Brzeszcz. - Widać ich zresztą wszędzie, patrolują osiedla, zawsze zagadają, zapytają czy wszystko jest jak należy. Są życzliwi i uczynni, dlatego ludzie nie pozwolą, aby zlikwidować jednostkę - dodaje.
Słowa kobiety potwierdzają statystyki. Średnia roczna liczba interwencji strażników wynosi 2,6 tys. Policjanci z Brzeszcz interweniują w tym samym czasie 1,7 tys. razy.
W jednostce pracuje obecnie 14 osób. Trzech funkcjonariuszy dostało już wypowiedzenie umowy o pracę. Pozostali postanowili walczyć o utrzymanie reszty stanowisk.
- Podjęliśmy decyzję, że każdy z nas odda 20 proc. pensji, aby starczyło na wypłaty dla tych, którzy musieli iść do zwolnienia - mówi jeden ze strażników z Brzeszcz. - Nie możemy liczyć na zwiększenie budżetu na ten rok, dlatego tak zagospodarowaliśmy te fundusze, że gmina nie będzie musiała dokładać ani złotówki, a my będziemy pracować w takim samym składzie, ale za mniejsze pieniądze.
Ten pomysł nie zachwycił pani burmistrz.
- Byliśmy w szoku, kiedy na spotkaniu powiedziała, że nie akceptuje takiego rozwiązania - mówi kolejny strażnik. - Powinna nam jeszcze gratulować, że jesteśmy gospodarni i koleżeńscy, a usłyszeliśmy, że ma nas zostać ośmiu i koniec. Nie usłyszeliśmy żadnej argumentacji. To nielogiczne, bo przecież za te same pieniądze miałaby więcej ludzi dbających o bezpieczeństwo - dodaje.
Burmistrz twierdzi, że nikt nie przedstawił jej takiego rozwiązania, jednak nie ukrywa, że nawet jeśli będzie to oficjalne stanowisko strażników, nie poprze pomysłu.
- Na 22 tysiące mieszkańców 14 strażników, to przesada- mówi burmistrz Cecylia Ślusarczyk. - Na taką ekipę stać tylko bogate miasta, a nasza gmina jest w tak poważnej sytuacji finansowej, że mamy na karku komornika, który zajął pieniądze na urzędowym koncie- tłumaczy.
W środę w urzędzie odbędzie się spotkanie przedstawicieli związków zawodowych, które popierają 14-osobowy skład jednostki straży, strażników oraz burmistrz gminy. Wtedy zapadnie decyzja, w jakim kształcie będzie funkcjonowała brzeszczańska jednostka straży w przyszłości.
Czy straż miejska w Brzeszczach powinna być zlikwidowana? Wypowiedz się w komentarzu pod artykułem
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+