Gdy pierwszy raz spotkali się w Gorlicach, on wiedział to od razu: Anna to ta jedyna i wymarzona. Ona też czuła, że spotkała mężczyznę swojego życia. Teraz on nosi ją na rękach, a ona urodziła mu syna i gotuje mężowi obiady. Są niezwykle szczęśliwi.
Historia Anny Dyczko z Kobylanki i znanego w całym kraju strongmana Tomasza Kowala z Krynicy to gotowy scenariusz na romantyczny film. Jest w nim wszystko, co byłoby potrzebne. Miłość od pierwszego wejrzenia, zaskakujące oświadczyny i syn - spełnienie marzeń jednego z najsilniejszych ludzi w Polsce. Był też wspaniały ślub w Krynicy i wesele w Mochnaczce Niżnej, na którym bawiło się 140 gości - sama rodzina, najbliżsi przyjaciele i ich półroczny syn. - Wszystko było jak w bajce: i ślub, i wesele - opowiada rozpromieniona Anna Kowal z domu Dyczko, pochodząca z Kobylanki, żona Tomasza Kowala, jednego z najsilniejszych ludzi w Polsce.
W sobotnie popołudnie stanęli na ślubnym kobiercu w rodzinnej parafii pana młodego, pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Krynicy-Czarnym Potoku. Sakramentu udzielili ksiądz Andrzej Banasiak, wikariusz z Krynicy, oraz ksiądz Jerzy Gondek, proboszcz parafii świętej Jadwigi Królowej w Gorlicach. Świadkami byli strongman Jarosław Nowacki oraz przyjaciółka pani młodej Anna Przybylska z Gorlic. - Ksiądz Jerzy był przy naszym poznaniu się, więc to było naturalne, że to właśnie on związał nam dłonie stułą i połączył sakramentem - tłumaczy Anna.
Anna i Tomasz poznali się w Gorlicach, w Świetlicy Środowiskowej Przystań w Gorlicach. To właśnie w czasie, gdy Anna tam pracowała, zaprosiła Tomasza na spotkanie z dziećmi, podopiecznymi świetlicy. Trochę się obawiałam - wspomina Anna. - Miałam świadomość, że on dostaje dziesiątki takich zaproszeń. Okazało się, że siłacz chętnie włącza się w organizację imprez charytatywnych. Zwłaszcza dla dzieci. - Na długi list Ani odpowiedziałem krótko: Myślę, że da się zrobić - mówi Kowal. - Do Gorlic pojechałem 22 listopada. Pamiętam tę datę, bo gdy zobaczyłem Anię, wiedziałem, że to ta jedyna.
W czerwcu ubiegłego roku siłacz startował w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Strongman w Ząbkach. Zajął tam drugie miejsce, ale zanim odebrał puchar, konferansjer wywołał Anię na podium. Tomasz czekał na klęczkach z bukietem róż i pierścionkiem w ręku. - Popłakałam się ze szczęścia - wyznaje Anna.
Młodzi jak najszybciej chcieli być razem, okazało się jednak, że to nie takie proste. Bo albo nie było wolnej sali, albo zespół, który sobie wymarzyli, nie miał terminu. Wzięli ślub cywilny i czekali na zgranie wolnych dat. Pół roku temu na świecie pojawił się ich pierworodny syn, Michał. On też bawił się na weselu rodziców. - Nasz pierwszy taniec będę pamiętać do końca życia. Gdy zespół zaczął grać „Składam serce w Twoje ręce”, zaszkliły mi się oczy - opowiada Anna, nie mogąc ukryć wzruszenia . - Wybraliśmy ją razem z Tomkiem.
Wesele Anny i Tomasza odbyło się w domu weselnym w Mochnaczce Niżnej. - Zaprosiliśmy tylko 140 osób. To najbliższa rodzina i przyjaciele. Gdybyśmy chcieli zaprosić wszystkich znajomych, to pewnie trzeba by wynająć halę sportową.
Anna, pytana, jak teraz wygląda jej życie, rozpromienia się. - Jestem na urlopie macierzyńskim, dbam o dom, syna i męża. Jestem szczęśliwa - cieszy się. - Michał to nasz największy skarb - mówi Anna, nie kryjąc radości. - Już planujemy kolejne maluszki, a ile będziemy mieć dzieci - nie wiem. Każde przyjmiemy z miłością - dodaje.