https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stryszów. Bernardyn, pupil rodziny pogryzł 6-latkę

Robert Szkutnik
fot. Robert Szkutnik
6-letnia Amelka była pod opieką babci, gdy rzucił się na nią pupil rodziny. Kobieta w tym czasie zajmowała się jeszcze drugą dwuletnią dziewczynką. Gdy usłyszała przeraźliwy krzyk starszej wnuczki, dziewczynka miała już pogryzioną twarz. Amelka trafiła do szpitala w Krakowie - Prokocimiu, zawieziono ją śmigłowcem ratunkowym. Chwilę po zdarzeniu pod dom musiała przyjechać druga karetka. Nie wytrzymało też serce babci, zasłabła.

- To dla wszystkich wielka tragedia. Rodzina to bardzo dobrzy ludzie, lubiani we wsi - podkreśla Urszula Kunowska z sąsiedniego Zakrzowa.

Do zdarzenia doszło w czwartkowe popołudnie, po godz. 18. Dzieci bawiły się na podwórku domu rodzinnego. Opiekunka na chwilkę musiała zająć się młodszym dzieckiem i spuściła starszą z oka. Ona zresztą nie zrobiła nic niezwykłego, poszła pobawić się w psem, z którym bawiła się codziennie. Tym razem pies zaatakował.

- Istotną kwestią może być to, że pies chwilę wcześniej dostawał jeść i prawdopodobnie dziewczynka wtedy do niego podeszła. Dlatego jego reakcja nie była atakiem na dziecko, tylko była odruchowa - przypuszcza Jerzy Utrata, szef Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.

Dziewczynka nadal jest w szpitalu. Rodzice są załamani. Wczoraj czuwali przy dziecku. Nie potrafią zrozumieć, dlaczego ich pies skoczył na dziecko. Nie chcą o tym rozmawiać. Rany nie zagrażają życiu 6-latki, ale z uwagi na ich umiejscowienie - głowa, twarz, lekarze muszą walczyć oto by nie była oszpecona.

- Malutka ma obrażenia twarzy, bo tam ją pies chwycił. Jak ją nieśli do helikoptera to widać jej było spod opatrunków tylko nos - mówi jedna z mieszkanek Stryszowa.

Bernardyn został przy domu, ale jest pod obserwacją weterynarza. Ma on wydać opinię co mogło być przyczyną agresywnego zachowania u zwierzaka. Wtedy rodzina zdecyduje co z nim zrobić.

- To naprawdę był bardzo spokojny pies. Dzieci się go nie bały i bawiły się z nim. Nieraz widziałam jak się na niego kładły - mówi sąsiadka rodziny.

Do szpitala przewieziono także babcię dzieci, która zasłabła po zdarzeniach.

Policja podkreśla, że wydarzenie to było nieszczęśliwym wypadkiem a pies dotąd nie jest agresywny.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krakus
Ja odkąd pamiętam byłem uczony, żeby nie podchodzić do psów jak jedzą. Nikt nie lubi jak się mu przeszkadza w czasie jedzenia. Mam nadzieję, że lekarze postarają się i Amelka nie będzie miała blizn na twarzy.
Nie rozumiem tylko co sąsiadka miała na myśli mówiąc "To dla wszystkich wielka tragedia. Rodzina to bardzo dobrzy ludzie, lubiani we wsi - podkreśla Urszula Kunowska z sąsiedniego Zakrzowa." To jakby to było dziecko "złych" ludzi to już nie byłoby tragedii tylko wszyscy byliby szczęśliwi? Jakie to typowo polskie...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska