Pies pogryzł dziewczynkę. Śmigłowiec LPR w akcji
Do tego krytycznego dla dziecka i jego rodziny zdarzenia doszło 10 września. Jak nam powiedział sołtys Bolechowic Henryk Krawczyk było około godz. 17, gdy nad wioską pojawił się śmigłowiec i wylądował przy ulicy Skotnickiej.
- Szybko rozeszła się wiadomość, że pies sąsiada pogryzł dzieciątko po głowie i twarzy. Od mieszkańców dowiedziałem się, że bramka w ogrodzeniu posesji, na której jest amstaff nie była zamknięta, dlatego doszło do groźnego zdarzenia - mówi sołtys Henryk Krawczyk.
Amstaff, to rasa psów (Amerykański Staffordshire Terrier) uważana za groźną, ale trzeba zaznaczyć, że nie znajduje się na specjalnej liście psów agresywnych. Jak mówią mieszkańcy Bolechowic ten wypadek pogryzieniem dziecka przez amstaffa niewiele osób widziało, bo wszystko działo się na bocznej uliczce.
- Wiem tylko, że przyjechało wielu ratowników karetka, straże pożarne, policja i śmigłowiec pogotowia lotniczego - mówi starszy mężczyzna.
O pogryzieniu dziecka wie cała wieś, każdy coś słyszał albo czytał w internecie. Kobieta w sklepie w centrum Bolechowic informuje nas, że każdy mówi co innego. Niektórzy wymyślają i dodają swoje domysły powtarzając plotki o dramatycznym stanie dziecka. Na ulicy Skotnickiej trudno uzyskać konkretne informacje.
Amstaff zaatakował dziewczynkę w Bolechowicach
- Tego amstaffa nigdy nie widziałem biegającego po ulicy, nie było takiej sytuacji. Czasem różni ludzie chodzą tędy z pasami, ale widzę, że prowadzą je na smyczy - mówi jeden z mieszkańców ulicy Skotnickiej.
Niedaleko miejsca tego nieszczęśliwego zdarzenia, na sąsiedniej ulicy jest sklep z artykułami dla zwierząt, ale tam też nic nie wiedzą. Tylko tyle ile przeczytali w internecie. Domyślają się, że pies komuś uciekł. Mieszkańcy ulicy mówią, że biegające bezpańsko widzą raczej koty niż psy.
- To zdarzenie z pogryzieniem dziecka było w domu niedalekich sąsiadów, bo i nasza ulica jest niewielka, ale w dzisiejszych czasach tutaj ludzie nie utrzymują bliskich kontaktów. Są solidne ogrodzenia, pozamykane bramy, czasem sąsiad jeden czy drugi wyjdzie na ulice i zamienią kilka zdań, to wszytko i pewnie do takiej sytuacji doszło - mówi kobieta w średnim wieku. Wskazuje, że ta dramatyczna sytuacja zdarzyła się po drugiej stronie ulicy.
Sprawę pogryzienia prowadzi policja
Sprawą zajęła się policja, bo zdarzenie od razu zgłoszono służbom. Radiowóz był na miejscu. Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji kom. Justyna Fil potwierdza, że doszło do pogryzienia dziecka.
- Mieliśmy we wtorek, 10 września takie zgłoszenie. Małe dziecko zostało pogryzione przez amstaffa. Trafiło do szpitala. Wiemy, że życie i zdrowie dziecka nie jest zagrożone. Sprawa jest w toku prowadzona z artykułu 157 Kodeksu karnego, czyli nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu - informuje nas kom. Justyna Fil, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krakowie.
Jak doszło do ataku pasa na dziecko?
Podczas pobytu w Bolechowicach nie udało nam się skontaktować z rodziną dziecka, ani właścicielami psa, ale udało się nieoficjalnie ustalić przebieg zdarzenia.
Okazało się, że wtorkowego popołudnia dwuletnia dziewczynka była na ulicy pod opieką swojego taty. Wtedy z pobliskiej posesji wyszedł ich sąsiad, a jego pies amstaff skorzystał z sytuacji, że bramka ogrodzenia była niezamknięta i wybiegł. Na ulicy zaatakował dziecko. Pogryzł maleńką dziewczynkę po twarzy i przedramieniu. To trwało sekundy, bo właściciel psa szybko go odciągnął od dziecka.
Mieszkańcy informowali, że dziecko jest w stanie ciężkim, jednak służby informują, że życie dwulatki nie było zagrożone.
- Dziewczynka z Bolechowic trafiła do naszego szpitala we wtorek 10 września. Aktualnie jej stan jest dobry. Mamy nadzieje, że w niedługim czasie dziecko wróci do domu - tyle na ten temat mówi Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu.
Psy biegające bez smyczy
Mieszkańcy Bolechowic i gminy Zabierzów do tym zdarzeniu dyskutują o pasach biegających po okolicy, zwłaszcza w rejonie tras spacerowych. Jak mówią nam ludzie z Bolechowic, to nie są psy bezpańskie.
- Tu pojawiają się psy spuszczane ze smyczy przez właścicieli. Nie mówię tu o amstafie, bo takiej rasy spuszczonej ze smyczy nie widziałem. Ulicami wioski, wzdłuż zabudowań ludzie raczej chodzą z psami na smyczach. Natomiast niebezpiecznym procederem jest spuszczanie ze smyczy psów w okolicy rzeki i tras turystycznych, spacerowych. Dla osób, które biegają w tej okolicy lub jeżdżą na rowerach to niebezpieczne, bo pies zawsze może zaatakować - mówi nam jeden ze mieszkańców Bolechowic.
W internecie rozgorzała dyskusja o tym, jak zmusić właścicieli psów do respektowania przepisów zarówno regulacji gminnych jak i Ustawy o ochronie zwierząt, a także Kodeksu wykroczeń. Ludzie nie mają wątpliwości, że przepisy regulują sprawy utrzymania zwierząt, ale nie wszyscy właściciele stosują się do nich.
TOP 11 najgroźniejszych ras psów na świecie. W wielu krajach...
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Urok Ojcowskiego Parku Narodowego zimową porą. Tunel oszronionych drzew i sanie
- Najpiękniejsze zabytki powiatu krakowskiego wraz z gospodyniami trafiły do kalendarza
- Strefa aktywności gospodarczej w Miękini została otwarta. Firmy już kupują działki
- Na podium rankingu małopolskich gmin nieustająco Wielka Wieś i Zielonki
- Nietoperzowy Szlak. Nowa atrakcja turystyczna pod Krakowem
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
