Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci wrócili. W Krakowie zrobiło się tłoczniej i weselej, o pandemii (na razie) staramy się zapomnieć

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Studenci znów w Krakowie
Studenci znów w Krakowie Aneta Zurek / Polska Press
Do Krakowa – w mniejszym stopniu do innych małopolskich miast – wrócili studenci. W tym roku wyjątkowo chętnie kwaterują się oni w akademikach. Uczelnie z regionu albo właśnie zainaugurowały nowy rok akademicki, albo zrobią to w najbliższych dniach. Większość zajęć będzie odbywać się w trybie stacjonarnym. Przynajmniej dopóki nie przyjdzie czwarta fala pandemii.

FLESZ - Jedna ładowarka do tabletów i smartfonów?

od 16 lat

Miasteczko studenckie AGH, czwartek, po godzinie 20. Mimo chłodu studenci tłumnie przechadzają się po alejkach, zupełnie jak w czasach sprzed pandemii. Z zasłyszanych wypowiedzi: „Chciałem dostać się na kierunek x, ale zabrakło mi punktów, więc jestem na kierunku y”. „Zajęcia jeszcze nie ruszyły, a ja już boję się egzaminu z przedmiotu z”. „Będziemy mieć tu dobrze, dużo fajnych chłopaków”.

Studenci wrócili do Krakowa. Kazimierz i Rynek Główny znów t...

Typowe dyskusje młodych ludzi, którzy właśnie zaczynają jedną z najważniejszych przygód w ich życiu.

Juwenalia jesienią, czyli życie wraca na miasteczko

Przy „Studio” (to popularny klub studencki) pachnie sprzedawanym w drewnianym kramie grzańcem. Ogrzać można się tym tradycyjnym, galicyjskim albo bardziej fantazyjnym: z żołądkową, sokiem jabłkowym i goździkami. Do klubu – niekrótka kolejka. Ludzie tłoczą się też w środku, dotykając się ramionami, krzycząc do siebie, wpadając na innych. Na szybie przy wejściu przyklejona informacja, że wstęp tylko z maseczką, ale jedyną osobą, która ją nosi, jest ochroniarz sprawdzający bilety (a i on – na brodzie).

- Sorry, jaka dzisiaj impreza? – zagaduję do dziewczyn stojących w kolejce.
- No jak to, juwenalia!
- Juwenalia? Jesienią?
- Miały być wiosną, ale wtedy była pandemia.
- A teraz już nie ma?
- Wolimy myśleć, że nie ma.

Tłumy w akademikach

W większości okien w akademikach świeci się światło. Lokatorzy pokoi, w których jest ciemno, pewnie wyszli na miasto, bo – jak informuje Anna Żmuda-Muszyńska, rzeczniczka prasowa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie – proces zakwaterowania właśnie dobiega końca. Wszystkie siedem tysięcy miejsc w akademikach, którymi dysponuje uczelnia, rozeszło się jak świeże bułeczki. Lista rezerwowa też zdaje się nie mieć końca. – W tym roku zainteresowanie zakwaterowaniem w akademikach było rekordowo duże – przyznaje rzeczniczka. – To pokazuje, że studenci wrócili i chcą zamieszkać na miasteczku. Poza tym ceny w akademikach są konkurencyjne w stosunku do prywatnych kwater – zwraca uwagę Żmuda-Muszyńska. Miejsce w akademiku w tym roku nie podrożało, kosztuje od 365 złotych do 513 złotych miesięcznie. To minimum dwa razy mniej niż u „prywaciarzy”.

W zeszłym roku zainteresowanie akademikami AGH było znacznie mniejsze. Obniżone były też limity lokatorów – na przykład w pokojach trzyosobowych mogło mieszkać troje studentów. Teraz tych obostrzeń nie ma.

Do akademika AGH też zresztą zajrzeliśmy. W „Babilonie” gwarno, tłoczno, studenci coś wnoszą, wynoszą, kończą się wprowadzać. Tu też – mimo informacji na szybie – nikt nie nosi maseczki, łącznie ze – skądinąd przeuroczą – panią portierką.

- Można odwiedzić kogoś w akademiku, czy są jakieś covidowe zakazy?
- Można – kobieta uśmiecha się dobrotliwie – tylko nie więcej niż dwoje gości na pokój.

Zakaz odwiedzin w akademikach obowiązuje za to na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Ale i to nie zniechęciło studentów do tego, żeby się w nich kwaterować. - Z 750 miejsc, którymi dysponujemy, wszystkie są zajęte, a chętnych jest znacznie więcej – mówi Dorota Rojek-Kryza, rzeczniczka uczelni.

Również na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie – co potwierdza rzecznik tej uczelni, Paweł Kozakiewicz – więcej było chętnych niż miejsc w akademikach. I mimo że inauguracja roku akademickiego na tej uczelni odbędzie się dopiero 8 października, to na terenie kampusu już jest gwarno. A, jak dodaje rzecznik, w poniedziałek – kiedy ruszają zajęcia - będzie jeszcze gwarniej. Na to przynajmniej wszyscy czekają i na to liczą.

Nieco luźniej jest w świeżo odnowionych akademikach Uniwersytetu Rolniczego (uczelnia ma około tysiąc miejsc). Jak mówi nam Izabella Majewska, rzeczniczka rolniczej uczelni, domy studenckie na razie są zapełnione w 70 proc. W nich również obowiązuje zakaz odwiedzin, obowiązek zasłaniania nosa i ust w częściach wspólnych i nakaz zgłaszania infekcji.

Wzruszenie i obawy

Przedstawiciele wszystkich uczelni, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że nie dzielą studentów na zaszczepionych i niezaszczepionych. Wszyscy mają mieć takie same prawa i taki sam dostęp do edukacji. Być może uczelnie „pilnują się” po spięciu, jakie w maju tego roku wywołała decyzja władz jednego z wydziałów AGH. Oświadczyły one, że w stacjonarnych zajęciach będą mogli uczestniczyć tylko zaszczepieni studenci. Sprawa skończyła się interwencją Rzecznika Praw Obywatelskich.

Za to na wszystkich uczelniach obowiązuje żelazne trio obostrzeń pandemicznych: maseczka, dystans, dezynfekcja. Przynajmniej w teorii, bo choć przechadzający się wczoraj po korytarzach krakowskich uczelni studenci w większości rzeczywiście mieli na sobie maski, to – jak to w Polsce – zazwyczaj zsunięte pod nos albo na brodę.

Część uczelni zdecydowała się na całkowite otwarcie szkół, inni – na system hybrydowy.
– U nas zajęcia praktyczne będą realizowane stacjonarnie (przy czym zajętych może być maksymalnie 50 proc. miejsc), a wykłady na odległość – informuje Izabella Majewska z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Podobne zasady będą panować m.in. w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu. W trybie stacjonarnym rok szkolny rozpoczyna natomiast m.in. Uniwersytet Jagielloński (gdzie wczoraj odbyła się tradycyjna, kolorowa inauguracja roku akademickiego), Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Tarnowie (wyjątek stanowić będą wykłady, na które zapisane jest najwięcej studentów) czy AGH.

- Cieszymy się, ale troszkę jest stres, bo choć studiujemy drugi rok, to przez zdalną naukę czujemy się jak na pierwszym - opowiada nam Monika Mróz, studentka administracji na tarnowskiej uczelni. - Przed chwilą widziałam się ze znajomymi z naszej grupy. Połowy nie znałam, bo nie mieliśmy do tej pory wspólnych zajęć na uczelni - dodaje.

Anna Żmuda-Muszyńska, rzeczniczka AGH: Jesteśmy techniczną uczelnią, wiele zajęć jest praktycznych, więc bardzo nam zależało, żeby wrócić do normalnego trybu nauki. Właśnie przeszłam się po budynkach uczelni. Powiem szczerze, że widok studentów, którzy po tak długiej przerwie wrócili na zajęcia, po prostu mnie wzruszył.

Podobne emocje można wyczuć i u rzeczników, i u studentów innych uczelni. - Cieszymy się, że wróciliśmy w mury uczelni. Wykorzystujemy ten czas nie tylko na naukę, ale też na odbudowywanie więzi, które przez tą zdalną naukę się trochę rozluźniły – przyznaje Piotr Kopa, rzecznik prasowy PWSZ w Tarnowie.

Jest więc radość i ekscytacja, że znów wszyscy są razem. Ale i niepewność, na jak długo. Pandemia boleśnie uderzyła w nas trzy razy. Oby czwarta fala nie była tak niszczycielska.

Współpraca: Paulina Marcinek-Kozioł, Jerzy Zaborski, Klaudia Kulak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska