Trzynastoletnia Julia Kowalczyk z Trzetrzewiny koło Nowego Sącza przeszła wczoraj w Olsztynie eksperymentalną operację neurochirurgiczną. Lekarze wszczepili jej stymulator ośrodkowego układu nerwowego. Dzięki niemu pogrążona w śpiączce dziewczynka może odzyskać pełną świadomość.
- Mamy głęboką nadzieję, że ta operacja uczyni życie naszej córeczki choć trochę lżejszym - mówi Dariusz Kowalczyk, tata dziewczynki. Liczy nie tylko na medycynę i nowoczesną technologię.
-Jesteśmy ludźmi wierzącymi, więc modlimy się o cud. Ucieszy nas każda poprawa zdrowia Julki - dodaje. Marzy, by córka mogła znów mówić.
- Przed wypadkiem była taką gadułą - uśmiecha się.
Nadzieja w elektrodzie
Informacja o szansie na operację przerwała wakacyjny pobyt Julki, jej rodziców i czwórka rodzeństwa nad Bałtykiem.
Prof. Wojciech Maksymowicz powiadomił Kowalczyków, że ich córkę zakwalifikowano do zabiegu. Lekarze przebadali ponad 100 osób w śpiączce. Wybrali tylko trzy z nich. W tym Julkę.
Rodzice podzielili się zadaniami: mama została z młodszymi dziećmi. Tata zabrał Julkę do Olsztyna i towarzyszył jej w przygotowaniach do wtorkowej operacji.
Wczoraj przed południem w odwiedziny do Julki przyszła Ewa Błaszczyk, aktorka, która utworzyła fundację „Akogo?” i słynną klinikę Budzik, specjalizującą się w wybudzaniu pacjentów ze śpiączki.
To właśnie jej fundacja sfinansowała operacje (jedna to koszt 60-80 tys. zł).
W przypadku Julki to piąty taki zabieg w Polsce, ale pierwszy, który przeprowadził zespół polskich neurochirurgów.
W maju br. japońscy lekarze, którzy opracowali i stosują tę metodę leczenia, przyjechali do Olsztyna i jako pierwszą zoperowali Olę Janczarską, córkę Błaszczyk. Aktorka opowiedziała Julce o swojej Oli, o tym, jak po umieszczeniu w jej ciele elektrody spokojnie przesypia noce, choć wcześniej jęczała z bólu. Julka zareagowała uśmiechem. Dzięki temu, że tata trzymał ją za rękę, czuła się bezpieczna, do momentu, kiedy oddał ją w ręce neurochirurgów.
- Operacja trwała pięć godzin. Było bardzo ciężko. Julka straciła pół litra krwi. Ale dziś jest już dobrze - opowiada tata Julki. Jest przy niej cały czas. Wie, że córka dzięki temu czuje się bezpiecznie.
Jęk przeszywa serce
Wypadek Julki zdarzył się 2 listopada 2011 r. w drodze do szkoły. Na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił ją samochód. Rozpoznanie lekarskie to: ciężki uraz czaszkowo-mózgowy i masywne stłuczenie mózgu.
- Pięć lat po wypadku Julcia cierpi na czterokończynowy niedowład i spastyczność, nie odzyskała mowy. Słyszy i rozumie. Okazuje swoje zdenerwowanie, uśmiecha się, jednak nie może płakać. Widać, że czasami cierpi, aż ból przeszywa serce - mówi jej mama Maria.
Jak to działa?
Stymulator
Operacje wszczepiania stymulatorów osobom w śpiączkach polegają na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Elektroda daje impuls, który ma drażnić struktury pnia mózgu. Do elektrody płynie prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjentów. Urządzenie jest ładowane bezprzewodowo.
Efekty w Japonii
Operacje wszczepienia stymulatorów ośrodkowego układu nerwowego prowadzi z powodzeniem profesor Isao Morita z Japonii. Wyniki są rewelacyjne: ponad 60 procent pacjentów w śpiączce, osób do 35. roku życia, po wszczepieniu stymulatora odzyskało świadomość.
Pomoc dla Julki
W rehabilitacji Julki pomaga Stowarzyszenie SURSUM CORDA - 26 8805 0009 0018 7596 2000 0080
z dopiskiem/tytułem „Julia Kowalczyk”