W latach 2000-2004 na terenie Małopolski działała zbrojna grupa przestępcza kierowana przez Zdzisława S. Policjanci z CBŚ szacowali, że przestępcy mogli wprowadzić do obrotu nawet pół tony środków odurzających o czarnorynkowej wartości 23 mln zł.
Proces 18 osób, w tym Zdzisława S., od 2007 r. wciąż toczy się przed krakowskim sądem. Prokuratura zarzuca im m.in. wprowadzenie do obrotu w Polsce i w Szwecji w sumie ponad 30 kg amfetaminy i kokainy, rozprowadzanie fałszywych banknotów, wymuszenia haraczy.
Mężczyźni czuli się bezkarni, bo pozyskali do współpracy oficera krakowskiego CBŚ 45-letniego Zbigniewa D., który przekazywał im informacje o postępowaniach prowadzonych przez Centralne Biuro Śledcze.
Ostrzegł wspólników m.in. o przygotowanej na nich zasadzce, gdy planowali wymusić haracz od właściciela klubu Alchemia na krakowskim Kazimierzu. Gang dysponował bronią palną i zajmował się także wprowadzaniem do obiegu fałszywych banknotów 100- i 200-złotowych o wartości nie mniejszej niż 120 tys. zł oraz banknotów 50 i 100 euro o wartości 450 tys. euro.
W 2004 r., tuż przed wielką wpadką gangu, Olaf L. zniknął z kraju. Okazało się, że wyjechał do Hiszpanii. Tam został zatrzymany w lutym 2005 r. na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i przekazany stronie polskiej.
Przed krakowskim sądem nie przyznawał się do winy, czyli członkostwa w gangu Zdzisława S. Postawiono mu też zarzut udziału w innej zbrojnej grupie przestępczej działającej na terenie Małopolski i Śląska, kierowanej przez Kazimierza J. ps. Prezes. Ten gang został już osądzony w 2009 r. Boss usłyszał wyrok 13 lat więzienia, mniejsze kary dostali jego podwładni.
Olaf L. był sądzony w odrębnym procesie.
Dzięki zeznaniom świadka koronnego Marka P. ps. Eskobar ustalono, że sprowadzony z Hiszpanii przestępca zajmował się w gangu S. puszczaniem w obieg fałszywych euro, produkowanych pod Łodzią. W sumie była to kwota 20 tys. podrobionych euro. Olaf L. był też zaufanym człowiekiem szefa Zdzisława S. Utrzymywał posłuch w grupie, miał siekierkę, toporek i broń palną. Gang kupił też na zlecenie bossa broń maszynową - karabiny uzi i cz z amunicją, miał też w dyspozycji granaty.
Z kolei w gangu Kazimierza J. Olaf O. specjalizował się w handlu narkotykami. Potrafił wprowadzić do obrotu 20 tys. tabletek ecstasy - ustalono, że 5 tys. tabletek jednorazowo sprzedał odbiorcom w Gliwicach. O tych faktach opowiedział śledczym świadek koronny Rafał W. ps. Wołek. Jednak w pewnej chwili pogorszyły się relacje Olafa L. z "Prezesem", któremu był winny 40 tys. zł. Boss dopominał się o zwrot pieniędzy. Potem jednak się pogodzili, a Olaf L. był nawet odpowiedzialny za utrzymywanie dyscypliny w gangu. "Prezes" wysyłał go też z narkotykami za granicę, co świadczyło o jego zaufaniu do wspólnika.
Sąd Okręgowy, a potem Apelacyjny w Krakowie uznały, że relacje dwóch świadków koronnych, czyli "Eskobara" i "Wołka" były wiarygodne, choć obrońca oskarżonego argumentował w apelacji, że nie można im dać wiary. Podnosił, że główni świadkowie prokuratury nie kryli, iż w czasie działalności w gangu spożywali sporo alkoholu i zażywali narkotyki. To, zdaniem adwokata, ma wpływ na wiarygodność relacji obu koronnych.
Sąd nie uznał tych racji.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!