Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąt wesołych, nie ponurych życzy nam Jezusek z góry

Redakcja
Obchodzimy Boże Narodzenie cztery do siedmiu lat za późno. Wszystko przez uczonego mnicha Dionizego Exiguusa...
Obchodzimy Boże Narodzenie cztery do siedmiu lat za późno. Wszystko przez uczonego mnicha Dionizego Exiguusa... Wojciech Matusik
Jak to naprawdę z tym Herodem było i co powie Palikot, gdy przyjdzie do Tyńca? O legendach i rzeczywistości Bożego Narodzenia z ojcem Leonem Knabitem rozmawia Marta Paluch.

Czytaj także: Sprawdzamy, która choinka wytrzyma najdłużej

A gdzie świnki i cielaki?
Już nie ma. Tylko parę kotów kręci się tu i ówdzie bez prawa wstępu do klasztoru.

Co Wam takiego powiedziały w Wigilię, że je przegoniliście?
Nic nie powiedziały. Po prostu gospodarstwo przestało się opłacać. A ja w najlepszej zgodzie żyłem zawsze z pieskami. Ostatnio przywieźli mi takiego ze schroniska. Wielorasowy, wabi się Hi-Fi - bo inteligentny. Miałem zareklamować akcję adoptowania piesków ze schroniska. Ale w Tyńcu już psów nie mamy. Teraz opactwa pilnuje firma ochroniarska...

A próbował chociaż Ojciec rozmawiać ze zwierzętami 24 grudnia?

Nie. Zawsze wiedziałem, że to taka bajka.

Bajką jest też trochę opowieść, że do Jezusa przyszło Trzech Króli.
No, są bajki i bajki. Wprawdzie Pismo Święte mówi o tym, że zwierzęta przemawiały, ale nie w związku z Bożym Narodzeniem. Przemawiały nawet rośliny, ale to było podane wyraźnie w konwencji bajki. Natomiast czytamy tam faktycznie o mędrcach ze Wschodu, którzy odbyli daleką podróż, by pokłonić się nowo narodzonemu królowi. Nie wiemy, ilu ich było. Ale tradycja trójki utarła się, bardzo dawno, jeszcze w XI wieku, zwłaszcza w Kolonii nad Renem. Trzech, bo złoto, kadzidło i mirra. Ich relikwie leżą tam teraz w pięknej złotej trumnie w katedrze. A ponieważ mnisi do Tyńca przyszli z okolic Kolonii, a opat Aaron był jednocześnie arcybiskupem krakowskim, krakowska kapituła ma w herbie trzy korony po tych królach.

Aaron przywiózł jakieś ich szczątki z tej trumny?
Nic takiego w opactwie nie znaleźliśmy. Owocem ostatnich wykopalisk był jakiś celtycki pieniążek, ale kosteczki żadnej.

To jeszcze nic. Z datą Bożego Narodzenia też mamy problem.
Dionizy Exiguus, uczony mnich z połowy VI w., pewnych rzeczy nie wziął pod uwagę i cztery do siedmiu lat zgubił w swoich obliczeniach. Więc liczymy początek naszej ery z takim właśnie poślizgiem. No, ale trudno.

Nie ma też dowodów na rzeź niewiniątek.
Nie ma dowodów pozabiblijnych. Ale myślę, że to by do Heroda pasowało. Wiemy ze źródeł świeckich, że to nie był miły człowiek. Zamordował swojego pierworodnego syna Antypatra (z pierwszej żony Doris). Zabił też jedną ze swoich żon oraz jej synów, brata i matkę, którą wydał na śmierć głodową w więzieniu. Skądinąd był sprawnym władcą i zarządcą, znanym z zainicjowania budowy wielu monumentalnych budowli, m.in. rozbudował Drugą Świątynię. Zresztą, on w ogóle nie był Żydem.

A kim?
Idumejczykiem z Palestyny. To ktoś taki jak góral czy ślązak. Była wtedy taka przepowiednia, że jeśli berło zostanie odjęte od Judy, stanie się coś nadzwyczajnie złego. Badania historyczne tamtego okresu są bardzo ciekawe. Kościół się im nie przeciwstawia, jeśli tylko są uczciwie przeprowadzane. Wiadomo, że dwa tysiące lat temu ludzie myśleli inaczej. Dlatego w Biblii napisane jest, że świat powstał w ciągu sześciu dni, choć wiadomo, że to przenośnia. To, podobnie jak historia Heroda, było pisane dla prostych nomadów. By łatwiej pojęli coś z Objawienia.

Taką przenośnią jest też zmarznięty Jezusek? Klimat w Palestynie przecież gorący.
Ale noce są bardzo zimne. Na pustyni nocą ludzie marzną, czasem tworzy się lód. Więc to, że Jezusek płacze z zimna, to mogła być prawda.

A stajenka prawdziwa?
To prawdopodobnie była grota, bo w Palestynie o drewno było wtedy niesłychanie trudno. Więc pasterze zaganiali bydło do grot. Ale to, że właściciel gospody wysłał ciężarną Maryję do tej groty, to wcale nie ze złego serca.

Nie?
Proszę pamiętać, że to był czas spisu powszechnego i wszystkie gospody były zatłoczone różnorakimi kupcami i podróżnymi. Każdy miał zapisać się w miejscu, w którym się urodził, taki idiotyzm, przepraszam, ale urzędnicy od dawna mają pomysły, które życia ludziom nie ułatwiają! Więc to nie tak było, jak się żalą w piosence: "nie było miejsca dla Ciebie". Właściciel gospody mógł powiedzieć zwyczajnie do Józefa: "Panie, tu tłok, brud, jak żona będzie rodziła? A tam w grocie niedaleko będziecie mieli zacisznie". Ten człowiek oddał przysługę Maryi.

A nie za zimno w tej grocie na rodzenie?
Widać nie za zimno, bo się Jezusek urodził i nie przeziębił. Widocznie wnętrze miała solidnie napromieniowane ciepłem.

No właśnie. A są tacy, co mówią, że Boże Narodzenie to pozostałości pogańszczyzny.
Świat rzymski był światem pogańskim. Ale kiedy chrześcijaństwo zaczęło się rozszerzać, przejmowało powoli ich święta. Rzymianie obchodzili w okolicach 24-25 grudnia święto niezwyciężonego słońca, invicti solis. No więc chrześcijanie to sprytnie przejęli. I dziś 25 grudnia czcimy Tego, o którym Pismo Święte mówi: z wysoka wschodzące Słońce - czyli Jezusa. Zresztą, rozmaite ideologie przejmują od siebie święta i chcą zajmować miejsce jedne drugim. Np. choinka pochodzi ze środkowej Europy.

To też pogańskie?
Możliwe. U nas przedtem nie było choinki. Na Gody stawiało się snop zboża...

Na Gody?
To znaczy, na Boże Narodzenie. Snop zboża w kącie izby, by mieć w ciągu roku obfitość i dostatek. A potem ktoś z Niemiec czy Austrii wymyślił, że choinka też może być. W końcu przyjęła się też w Polsce, tak samo jak choćby walentynki. Ale opłatek jest tylko nasz.

Polski?
Tak. Dawniej był taki zwyczaj, że dzielono się kołaczem. A w ogóle, gdy wychodziło się z domu, na stole stawiało się dzban z wodą lub mlekiem. Leżał tam też kawałek chleba i parę groszy. Tak, żeby przechodzący mógł wejść, posilić się i zabrać coś na drogę. Ja już tego tak dobrze nie pamiętam, ale moje babcie jeszcze tak. Zresztą, wydaje mi się, że na wschodzie Polski ten zwyczaj przetrwał, tak samo na wschodzie Europy - w Rosji, Rumunii. Wszędzie tam, gdzie ludzie są ubodzy i bardzo gościnni. A nie tak, jak gdzieniegdzie: "pies zły, a gospodyni jeszcze gorsza". Do nas zresztą też mogą przyjść w Wigilię niezapowiedziani goście. W Tyńcu zawsze jest parę wolnych miejsc.

A jeśli Palikot przyjdzie?
Palikot to już poszedł do rentgena. I mówi: proszę o zdjęcie krzyża, ha ha!

Ale mógłby się najeść w Tyńcu? Co jecie w Wigilię?
Barszczyk musi być - bo musi. Kapusta z grzybami musi być. Ryba smażona i w galarecie też. No i oczywiście kompot z suszu. I makowiec. Mamy bardzo dobrych kucharzy... Ja najbardziej lubię grzyby, pod każdą postacią.

Ale co jest w tych świętach najważniejsze?
Dla wierzących - że Bóg stał się człowiekiem, a natura ludzka została podłączona do źródła światła. To tak, jakby w ciemnej wiosce nagle w oknach się zaświeciło, bo podłączono instalację do wysokiego napięcia. To Bóg, który obiecał, że ześle nam swojego Syna. Dlatego dla człowieka niewierzącego to święto nie ma sensu.

Wierzący umieją z sensem je obchodzić?
No, jeśli jest dobre kazanie na pasterce... Znałem parę osób, które mówiły porywająco.
Kto?
Biskup Albin Małysiak, mówił z taką werwą. Albo Karol Wojtyła, w końcu to aktor. Mówili, że najlepszą rolą jaką zagrał, była rola jego samego jako papieża. Czy płomienny, młody i energiczny, czy umierający i słaby, zawsze był pociągający i ciekawy. Pamiętam jego kazanie na pasterce, po liście biskupów polskich do niemieckich (list z 18 listopada 1965 r. - przyp. red.) To było w katedrze wawelskiej. Panowało straszne napięcie, bo nie tylko władzom się nie podobało to "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Złościło też zwykłych ludzi, którzy pamiętali wojnę. Były straszne awantury, wierni mówili, że biskupi to zdrajcy i tym podobne. No więc abp Wojtyła idzie w tę pasterkę na kazalnicę. Ja prowadziłem komentarz liturgiczny. Mówię więc: wobec rozmaitych głosów i opinii, a wokół szept: "teraz usłyszymy prawdę". Cisza jak makiem zasiał i tylko słychać kroki: Wojtyły: klap, klap, klap.

I co?
I zaczął mówić. Że Bóg stał się człowiekiem i podniósł tym samym ludzką godność. I że godność wymaga, by uszanować też innych i właśnie w tym kontekście biskupi napisali ten list. "A co mieliśmy napisać, że nie przebaczamy? To po co by codziennie odmawiać Ojcze nasz? Po co tysiąc Bożych Narodzeń na naszej ziemi?" - zapytał. I tak to wytłumaczył, że brawa mu straszne bili. Po wyjściu z katedry słychać było okrzyki: "niech żyją biskupi!".

To może i my się gódźmy w Wigilię?

No, a jak! Pamiętam, że w jedne święta, chociaż to akurat była Wielkanoc, moja mamusia pokłócona była z kumą Sokołowską. W kościele tłum olbrzymi. Po zakończeniu nabożeństwa podeszły do siebie, pościskały się, popłakały i potem już było dobrze. No i właśnie o to chodzi! Nie trzeba znać zawiłości teologicznych. Wystarczy odpuścić drugiemu człowiekowi.

A w Betlejem do tej pory same awantury.

No właśnie. Wszędzie się biją.

Jezusek nie pomógł?
No przecież jego prawie tam zabili. (śpiewa):
"Akurat w same świynta Bożego Narodzynio
Zachciało sie królowi narodu policzynio
Toż poszoł do Betlejem z Maryjom Józef stary
A potem do stajenki kaj z osłym woł do pary
Łoj biyda moj Józefie - narzyko Bożo Matka
Łoj coz to za wilijo bez ryby, bez opłatka?
W zgryzocie i zmartwiyniu narodziył sie Jezusek
By świat pobłogosławić rozkopał sie z pieluszek.
Anieli na trzi głosy kolyndy Mu śpiewali
A potem pastuszkowie przynieśli koszyk malin
Na końcu trzej królowie oddali swoje miynie
I tak to sie łodbyło Jezusa narodzenie".
Grześkowiak śpiewał, sama prawda.

Pozostaje nam więc tylko złożyć naszym Czytelnikom życzenia.
To święta rodzinne, więc wszystkim - wierzącym czy nie, życzę, żeby scementowały tę rodzinę. Bo ekonomia uczy, że trwałe rodziny to na pewno wzrost PKB. Lepsze więzi między ludźmi, to lepsza produkcja i w ogóle lepiej na świecie. Profesor Jacek Sztaudynger napisał całą pracę o tym, że trzymające się rodziny przyczyniają się do wzrostu poziomu życia w naszym kraju.

A Jezusek także się cieszy, gdy PKB wzrasta?

Oczywiście. Bo chodzi o to, żeby katolicyzmu nie kojarzyć z dziadostwem. Bo jeśli taki biznesmen, co to nie ukradł pierwszego miliona, zgromadzi wokół siebie innych porządnych, to będzie dobrze. I żeby to łamanie się opłatkiem służyło otwarciu się na drugiego człowieka. My mamy mieć niebo tu i tam, a niewierzącym też nieba życzymy, przynajmniej tu! Żeby byli szczęśliwi. I by nadzieja była większa od trosk!

Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska