Świątek rozprawia się sama z sobą. Iga analizuje przyczyny porażki w Australian Open

Czterokrotna mistrzyni Wielkiego Szlema, numer 1 światowego rankingu Iga Świątek kolejny raz bezskutecznie wystąpiła na Australian Open. Rok temu odpadła z walki w czwartej rundzie z Jeleną Rybakiną 4:6, 4:6, a teraz nawet nie udało jej się powtórzyć zeszłorocznego wyniku, bowiem została wyeliminowana już w trzeciej rundzie przez 19-letnią Czeszkę Lindę Noskovą, która zadebiutowała w turnieju głównym AO (mimo że grała już w innych szlemach).

Przed tegorocznym turniejem w Melbourne 50. na liście WTA Noskova nie wygrała ani jednego meczu w AO, nawet w kwalifikacjach – rok temu przegrała tam swój pierwszy mecz. A teraz została pierwszą nastolatką od 1999 roku, która pokonała numer jeden na świecie w Habby Slam; poprzedni raz miało to miejsce w meczu półfinałowym 19-letniej wówczas Francuzki Amelie Mauresmo przeciwko ówczesnej „jedynce” Amerykance Lindsay Davenport 4:6, 7:5, 7:5.

Świątek przegrała z Noskovą 6:3, 3:6, 4:6. Na pytanie, czym obecne rozczarowanie różni się od zeszłorocznego, Iga odparła:

– W zeszłym roku byłam znacznie bardziej niespokojna. Wydawało mi się, że przez taki początek cały sezon może być trudny. Spodziewałam się znacznie więcej. W tym roku bardziej skupiałam się nie na wynikach, nie na rankingu, ale na swojej grze. W tym roku chcę po prostu wrócić do pracy. Wiem, że w miarę upływu sezonu będę miała wiele okazji, aby pokazać swoją grę. W ubiegłym roku byłam pod wielkim wrażeniem faktu, że rozpocząłam rok jako pierwsza na świecie. To wytrąciło mnie z równowagi. Wszystko było wtedy inne.

Zapytana o swoje odczucia, czy odpadnięcie w trzeciej rundzie Down Under, jest bardziej irytacją czy rozczarowaniem, oznajmiła:

– Dlaczego musisz to rozumieć? Czasami nawet ja nie rozumiem, więc nie wiem, czy ty zrozumiesz. Jak mówiłam, nie miałam wysokich oczekiwań. Po prostu starałam się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Dziś zobaczyłam, że nie gram najlepiej, a w poprzednich meczach wiele rzeczy nie wyszło. Właściwie zauważyłam dzisiaj, że gram trochę lepiej. Próbowałem zrobić wszystko, co chciałam. Muszę wszystko przeanalizować i zrozumieć swoje błędy. Czasami już w trakcie meczu zdawałam sobie sprawę, że zachowuję się niewłaściwie, ale było już za późno, aby cokolwiek zmienić, bo straciłam już punkt. Nie wiem, przegrałam, ale przed nami inne turnieje. Pamiętam, jak w zeszłym roku wróciłam do pracy. Udało mi się przegrupować i skupić na kolejnych turniejach. Dlatego w tym roku planuję zrobić to samo.

Świątek przyznała również, że choć była bardziej zestresowana niż w innych turniejach, to wydawało jej się, że przed sezonem zrobiła wszystko, co musiała, aby powalczyć o zwycięstwo w Australian Open.

– Oczywiście byłam bardziej zestresowana niż na innych turniejach, szczególnie w pierwszych dwóch rundach. Ale myślę, że niektóre rzeczy po prostu nie działały tak jak kiedyś, mimo że pracowałam w ten sam sposób. Czuję, że naprawdę zrobiłam wszystko, co mogłam w okresie przedsezonowym, aby poprawić niektóre rzeczy, które chciałam. Potem zjawiłam się tutaj i nie grałam już naturalnie. Nie wiem, czasem mój krok był spóźniony. Return była nieco wolniejszy. Kilka innych rzeczy też. Zasadniczo tak, po prostu próbowałam to poprawić. To była jedyna rzecz, na której się skupiłam. Dlatego nie było to tak naturalne, jak zwykle.