Dla kibiców Wisły ważną informacją było, że lekarzom „Białej Gwiazdy” udało się postawić na nogi Arkadiusza Głowackiego. Dzięki temu obrona krakowskiej drużyny dostała duże wsparcie. Warto podkreślić, że decyzję o tym, że Głowacki ostatecznie mógł w meczu z Lechią zagrać, podjęto w dniu spotkania z liderem ekstraklasy.
Szybko okazało się, że udział Głowackiego w tym spotkaniu miał duże znacznie. Wisła zaczęła bardzo agresywnie, zdecydowanie atakując Lechię. Już w 5 min przyniosło to powodzenie gospodarzom. Z rzutu rożnego dośrodkował Denis Popović, a właśnie Arkadiusz Głowacki wygrał siłowy pojedynek z Rafałem Janickim i głową zapakował piłkę do bramki Lechii. Była więc okazja, żeby cała drużyna zrobiła „kołyskę” dla niedawno urodzonych synów Krzysztofa Mączyńskiego i Macieja Sadloka.
Po uzyskaniu prowadzenia Wisła nieco cofnęła się, nie grała już tak wysoko. Krakowianie umiejętnie przesuwali się w obronie i nie pozwalali Lechii stwarzać sytuacji pod swoją bramką. Goście w takiej sytuacji szukali szansy na wyrównanie w stałych fragmentach gry i właśnie po rzucie wolnym groźnie, ale niecelnie strzelał głową Marco Paixao.
Im dłużej jednak trwał mecz, tym przewaga gości rosła. Wiślacy cofali się coraz głębiej przed swoją bramkę, a Lechia długo utrzymywała się przy piłce i nabierała rozpędu. W 25 min potężnie z woleja uderzył Rafał Wolski, ale Łukasz Załuska popisał się kapitalną interwencją i wybił piłkę na rzut rożny. Odpowiedź Wisły była piorunująca! Krakowianie rozegrali błyskawiczny atak, czym zupełnie zaskoczyli Lechię. Ostatecznie Krzysztof Mączyński idealnie podał do Rafała Boguskiego, a ten w sytuacji sam na sam z Vanją Milinkoviciem-Saviciem obiegł bramkarza i kopnął piłkę do pustej bramki.
Drugi gol to był już bardzo mocny cios dla Lechii, która wytraciła nieco swój impet, a wiślacy zaczęli z coraz większą werwą wyprowadzać swoje akcje i raz za razem pod bramką gości mieliśmy kolejne sytuacje, które pachniały golem. Krakowianie notowali też mnóstwo odbiorów w środkowej strefie boiska, po których sprawnie wyprowadzali swoje kontry. Trzeci gol nie padł, ale i tak na przerwę wiślacy schodzili w wyśmienitych nastrojach. Rozgrywali bowiem najlepszy mecz w tym sezonie.
Trener Lechii Piotr Nowak w przerwie nie czekał, tylko od razu zrobił dwie zmiany, wpuszczając na boisko Flavio Paixao i Pawła Stolarskiego. Goście zaatakowali zdecydowanie od początku drugiej połowy. Groźnie głową strzelał Marco Paixao. Wisła obudziła się nieco po sześciu minutach, gdy z dystansu niecelnie uderzył Krzysztof Mączyński.
Głównie atakowała jednak Lechia. W 63 min Alan Uryga podciął w polu karnym Grzegorza Kuświka i sędzia wskazał na jedenasty metr. Fatalnym wykonawcą rzutu karnego okazał się jednak Marco Paixao, który strzelił wysoko nad bramką.
Goście nie rezygnowali jednak ze zmiany wyniku i atakowali dalej. Wisła broniła się jednak dobrze i mądrze. To czego brakowało krakowianom po przerwie to tak groźnych kontr jak w pierwszej połowie. Gdy w końcu ją wyprowadzili w 77 min bliski podwyższenia wyniku był Jakub Bartosz, ale jego strzał obronił Vanja Milinković-Savić.
Ostatecznie Lechię pogrążył Mateusz Zachara, który rozegrał świetną akcję z Krzysztofem Mączyńskim i w sytuacji sam na sam trafił do siatki. To było podsumowanie świetnego meczu w wykonaniu "Białej Gwiazdy".
Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Głowacki 5, 2:0 Boguski 26, 3:0 Zachara 88.
Wisła: Załuska – Jović, Głowacki, Uryga, Sadlok – Mączyński, Popović – Boguski (77 Bartosz), Brlek (84 Zachara), Małecki – Brożek (90+2 Żemło).
Lechia: Milinković-Savić – Janicki, Nunes (46 Stolarski), Vitoria, Wawrzyniak – Chrapek (76 Mila) – Kuświk, Krasić, Wolski (46 F. Paixao), Peszko – M. Paixao.
Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Jakub Winkler (Toruń) i Kamil Wójcik (Warszawa). Żółte kartki: Peszko, Kuświk. Widzów: 9607.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Follow https://twitter.com/sportmalopolska