Był 21 maja 2017 roku. Tuż przed atakiem szczytowym szerpa, który miał nieść tlen dla Szczepana i Sylwii, powiedział, że skończył się już cały jego zapas. Bez tlenu na tej wysokości nie mieli szans na przeżycie.
Byli sfrustrowani, bo przygotowania do dwumiesięcznej wyprawy kosztowały ich mnóstwo wysiłku, czasu i pieniędzy. Koszty ekspedycji są liczone w dziesiątkach tysięcy dolarów. Szczepan postanowił wtedy, że spróbuje jeszcze raz.
Bochnianin i jego dziewczyna Sylwia Bajek wylatują w Himalaje już w najbliższą niedzielę. Najpierw czeka ich kilkugodzinny lot z Krakowa do Dubaju, a następnie przesiadka do samolotu do Nepalu. Po przybyciu na miejsce mają w planach obranie kierunku na Everest Base Camp. W drodze do tego miejsca potrwa ich trekking z wioski do wioski. Będą systematycznie zwiększać wysokość, a przy okazji podziwiać tamtejszą zapierającą dech w piersiach panoramę i architekturę. Po dotarciu do bazy na wysokości 5364 m n.p.m., spędzą tam przynajmniej kilka dni. W tym czasie będą m.in. urządzać wyprawy aklimatyzacyjne, których kluczowym punktem będzie dotarcie do obozu III na wysokości 7400 m n.p.m.
- W górach pośpiech nie jest wskazany. Przy minus 40 stopniach Celsjusza, porywistym wietrze i bardzo małej ilości tlenu każda czynność jest trzy razy większym wysiłkiem niż w normalnych warunkach - zaznacza Szczepan Brzeski. Jeżeli zdobędzie Everest, będzie 24 Polakiem w historii, który zdobył Koronę Ziemi, czyli dziewięć najwyższych szczytów na świecie.
Atak szczytowy jest planowany między 18 a 25 maja. Praktycznie do tego momentu Szczepan i Sylwia będą wspinać się razem. Później ich drogi się rozejdą. On pójdzie na Everest, ona na sąsiedni szczyt Lhotse, czwarty co do wysokości szczyt Ziemi.
- Mam nadzieję, że wszystko się uda i będziemy mogli do siebie pomachać z dwóch ośmiotysięczników. Na pewno jednak pojawi się ogromny stres o drugą osobę - podkreśla Sylwia.
Ze Szczepanem będzie się wtedy kontaktować za pomocą telefonu satelitarnego.
- Na pewno jedziemy bardziej spokojni niż rok temu, bo wiemy, co nas tam czeka - mówi Szczepan.
ZOBACZ KONIECZNIE: